- Ślepe WSI
Szóstym wojskowym i piątym agentem Moskwy (na dziewięciu szpiegów Polaków schwytanych od początku lat 90.) jest przyłapany na współpracy z obcym wywiadem oficer Wojska Polskiego. Zatrzymany tuż przed sylwestrem porucznik to pierwszy szpieg, który oficerskie szlify zdobywał już w niepodległej Polsce. Wcześniej chwytano oficerów wykształconych na uczelniach wojskowych ZSRR. Niepokojące jest, że akcję przygotowała i przeprowadziła ABW, czyli cywilny kontrwywiad, chociaż powinny to zrobić Wojskowe Służby Informacyjne wspólnie z żandarmerią. Odstąpienie od zasady rozdziału kompetencji kontrwywiadu cywilnego od wojskowego może oznaczać tylko jedno: szpiega zdemaskowała ABW, zaś służby wojskowe włączono do operacji dopiero na późniejszym etapie, m.in. by uniknąć zadrażnień między obiema służbami. To reguła: od początku lat 90. wszystkich obcych agentów w armii zdemaskował cywilny kontrwywiad. Samodzielne zwalczanie przez WSI szpiegostwa z tzw. kierunku wschodniego utrudniły ostatnio dodatkowo zmiany kadrowe, które przeprowadził obecny szef tych służb, generał Marek Dukaczewski. Odsunął on lub zwolnił oficerów wyspecjalizowanych w tropieniu związków kadry naszego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego ze służbami rosyjskimi. - Ich zwolnienia to błąd, za który już dziś drogo płacimy - komentuje generał Tadeusz Rusak, szef WSI w latach 1997-2001.
Jarosław Jakimczyk - Chora kasa
Nie ma na świecie kraju, który byłby w stanie zapewnić wszystkim bezpłatne leczenie na najwyższym poziomie. Nie ma też kraju (i to wśród państw będących na naszym poziomie rozwoju), który nie potrafiłby zapewnić obywatelom podstawowej opieki zdrowotnej. Wprowadzenie namiastki systemu ubezpieczeniowego w postaci kas chorych nałożyło obowiązek liczenia kosztów i zapoczątkowało proces racjonalizacji wydatków. Niestety, SLD najpierw reformę zahamował, blokując powstanie prywatnych kas, a następnie w ogóle się z niej wycofał, przystępując do realizacji obłędnego pomysłu Mariusza Łapińskiego, by ponownie scentralizować system i utworzyć Narodowy Fundusz Zdrowia.
Pomysł, aby lekarz domowy - otrzymujący około 40 zł rocznie za opiekę nad pacjentem - był dla niego dostępny przez 24 godziny na dobę, na początku października zaowocował powstaniem Porozumienia Zielonogórskiego, które zapowiedziało bojkot negocjacji z NFZ na proponowanych przez fundusz warunkach. Od października było dość czasu, by wycofać się z największych idiotyzmów. W tym czasie strajkującym górnikom przekazano miliard złotych, a strajkującym kolejarzom - ponad pół miliarda złotych. Z lekarzami postanowiono nie rozmawiać, słusznie zakładając, że oni nie wyjdą na ulicę i nie będą demolować siedziby rządu, a to, że działalność lekarzy jest trochę bardziej potrzebna niż wydobywanie węgla, nie ma specjalnego znaczenia. Efekt jest taki, że na początku stycznia jedna trzecia Polski nie ma zapewnionego dostępu do lekarza.
Michał Zieliński - Głodny - zjedz snickersa
Dobra wiadomość dla polskich polityków - europejscy nie są wiele mądrzejsi. Niemiecka minister ochrony konsumentów Renate Künast z postępowej partii Zielonych odkryła powód, dla którego większość Niemców, z dziećmi na czele, cierpi na nadwagę. Są to mianowicie oznaki nędzy. Opaśli Niemcy - dała do zrozumienia w noworocznym przemówieniu pani minister - są w rzeczywistości opuchnięci z głodu i niedożywienia. Takie stwierdzenie to już może być fundament programu politycznego i walki o głosy wyborców. Grubi, jako nędzarze objedzeni z głodu golonką, fast foodem i snickersami, powinni mieć polityczną reprezentację walczącą o poprawę bytu. Trzeba tak długo podnosić dochody grubych, aż zaczną chudnąć. Najłatwiej i najsprawiedliwiej można to osiągnąć, obniżając dochody chudych tak długo, aż zaczną tyć. Podstawą każdej skutecznej polityki jest bowiem wyłonienie dwóch kategorii obywateli - biednych, wymagających opieki, oraz lepiej zaopatrzonych, których trzeba zrównać z pozostałymi. W Niemczech są to obecnie kategorie wagowe. Przewidujemy dla tego nowego podziału piękną polityczną przyszłość, bo chudego od grubego łatwiej nawet odróżnić niż Żyda od Aryjczyka.
(MR) - Bardzo praktyczna pani
W artykule "Praktyczna pani" (nr 51/52) napisaliśmy, że powodem nieobecności polskiej negocjator na szczycie UE w Rzymie było jej zbyt miękkie stanowisko w sprawie obrony traktatu z Nicei i niezręczne wypowiedzi chwalące konstytucję europejską wbrew stanowisku rządu. Jak się okazuje, nieobecność minister Hübner miała głębsze przyczyny. Ewa Haczyk, rzecznik prasowy Komitetu Integracji Europejskiej, tak ją tłumaczy: "Autorzy artykułu wyszli z założenia, że lepiej znają powód nieobecności pani minister Danuty Hübner na pierwszej sesji Konferencji Międzynarodowej w Rzymie. I w tym wypadku wyciągnięty przez nich wniosek jest nieprawdziwy. Nieobecność pani minister, zaakceptowana przez pana premiera Leszka Millera, wynikała z konieczności udziału pani minister w uroczystości nadania sztandaru III Batalionowi Ratownictwa Inżynieryjnego. Jako matka chrzestna sztandaru nie mogła być zastąpiona przez nikogo innego, ponieważ przepisy nie przewidują możliwości przeprowadzenia procedury pod nieobecność jednego z rodziców chrzestnych". -
Bielska odsiecz iracka
W styczniu do Iraku poleci więcej niż dotychczas polskich komandosów oraz żołnierzy, którzy są przygotowani do bezpośredniej walki z terrorystami" - zapowiada Czesław Piątas, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. 18. Bielski Batalion Desantowo-Szturmowy zmieni (pierwsza grupa odlatuje już w najbliższą środę) obecną szczecińską jednostkę w Iraku. Żołnierzy mobilizowano m.in. hasłami w rodzaju: "Pokażcie mięczakom ze Szczecina, jak potrafią walczyć Polacy". Obiecano też, że polski kontyngent nie będzie się już krył w obozie, gdy głowy nadstawiają za Polaków Amerykanie. Żołnierze z Bielska lepiej przećwiczyli (mieli więcej czasu) elementy sztuki wojennej potrzebne w Iraku: wzajemną asekurację, konwojowanie, walkę z miejską partyzantką. Byli szkoleni m.in. przez instruktorów Gromu. - Polski odwet
Policja wskazuje, że "legalne są tylko petardy i rakiety z atestem Federalnego Instytutu Badań Materiałowych. Fajerwerki przede wszystkim z Polski i Czech mogą eksplodować przedwcześnie i spowodować ciężkie obrażenia" ("Die Welt" z 30 grudnia 2003 r.). Ten polski ostrzał artyleryjski mógł być odwetem za II wojnę światową. Punktualnie o 4.45 mogliśmy odpowiedzieć ogniem, ponieważ policyjnie dopuszczony czas wybuchów przypada między godziną 18.00 w sylwestra a 7.00 rano w Nowy Rok.
(MR) - Homoseksualiści - tak, Szwedzi - nie
Jestem Szwedem i tak jest dobrze" - takim z pozoru niewinnym hasłem IKEA reklamowała otwarcie w Berlinie swego trzeciego supermarketu. Nie musiała długo czekać na reakcję - firmę do sądu podał Klaus Wowereit, burmistrz miasta. Uznał on, że hasło reklamowe IKEA to parodia jego deklaracji z ostatnich wyborów municypalnych: "Jestem homoseksualistą i tak jest dobrze". To wyznanie wyniosło w 2001 r. nikomu nie znanego polityka socjaldemokratów na fotel burmistrza stolicy Niemiec. Sąd przyznał Wowereitowi rację i nakazał firmie IKEA wypłacić odszkodowanie w wysokości 25 tys. euro. Przy okazji sąd przyznał, że w Berlinie "dobrze jest" być homoseksualistą, ale dowcipnym cudzoziemcem - źle.
(WAK) - Dłubanie w historii
Podobnie jak w roku ubiegłym i w tym nękać nas będzie plaga apeli i inicjatyw, najczęściej nikomu niepotrzebnych. W sylwestra na łamach "Rzeczpospolitej" ukazał się apel podpisany przez działaczy Grupy Kopernika. Grupa zamierza się zająć problemem wypędzeń Niemców po drugiej wojnie światowej w aspekcie europejskim. Jest to kolejna próba przeprowadzenia idei Eriki Steinbach z Europą w tle. Nadal jednak nie ma żadnych dowodów na to, że poza Polską i Niemcami ktoś chce takiego centrum. Może Serbowie, warto by spytać. Grupa Kopernika składa się z Adama Krzemińskiego, publicysty "Polityki", prof. Edwarda Włodarczyka (miejsce zamieszkania Stettin), Klausa Bachmana, brukselskiego korespondenta prowincjonalnej gazety "Stuttgarter Zeitung", dyrektora Deutsches-Polen Institut z Darmstadtu Dietera Bingena i prof. Włodzimierza Borodzieja z Uniwersytetu Warszawskiego. Inicjatywę pojednania między Polską a Niemcami wzięli w swoje ręce ludzie, których bezstronność stoi pod dużym znakiem zapytania. Europejskie centrum, jak europejska konstytucja z Francją i Niemcami na czele, budzi tylko nieufność. Dłubie się bezceremonialnie w bolesnej ranie historii dla zaznaczenia własnej wyższości moralnej. Grupa Kopernika nie ma siły przebicia, skoro apeluje o powołanie przez prezydentów Niemiec i Polski "rady mędrców" z wysokim autorytetem moralnym. Mędrcy, gdyby chcieli, sami zajęliby się tym problemem. Ale ponieważ są mędrcami, trzymają się od tego z daleka.
Krystyna Grzybowska
Więcej możesz przeczytać w 2/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.