Pojawiają się głosy, że izby wytrzeźwień to instytucje, które masowo łamały prawo człowieka do zachlania się na śmierć
Ważną rolę w życiu człowieka odgrywa pomieszczenie zwane izbą. Izba to miejsce, w którym współczesny zagoniony człowiek może się zatrzymać. Stąd na każdym komisariacie policji izba zatrzymań. W izbach zatrzymań zatrzymują się (jak mają kasę, to na chwilę, a jak nie, to trochę dłużej) osobnicy zagonieni przez listy gończe.
Izba towarzyszy człowiekowi jako schronienie od tysięcy lat. Już pierwsze szałasy czy jaskinie składały się z izb. Liczba izb - podobnie jak liczba kobiet - jest wprost proporcjonalna do majętności mieszkańców. Im większy status mieszkańca, tym więcej izb i wylegujących się w nich kobiet. Wiele osób miło spędza czas w jednoizbowych pomieszczeniach (np. w wiejskich wychodkach), zwykle są to ludzie z gminu lub posłowie brytyjskiej Izby Gmin. W izbach i wychodkach mogą siedzieć zarówno biedacy, jak i arystokraci. Ci drudzy zasiadają w Izbie Lordów, czyli kiblu o wysokim standardzie.
Jednoizbowym pomieszczeniem są na ogół szałasy, slumsy, domki z kartonów lub budki telefoniczne. Bogacze, którzy mają wieloizbowe pałace, zwykle popadają w konflikt z izbą skarbową. Trudno wyobrazić sobie jakiekolwiek mieszkanie bez izby, choć za Gomułki bywały tak małe mieszkania, że wielu ludzi, po wniesieniu mebli, nie mieściło się już w izbie i żyło na balkonach.
Ludzie, którzy przeżyli wojnę, lubią żyć w pokoju. Być może dlatego, że w miłym pokoju najlepiej prezentują się poduszki na kanapach lub kobiety na poduszkach. Kobiety popierające pokój to oczywiście pokojówki. Duży pokój w mieszkaniu nazywany jest główną izbą, a mały pokój w Izraelu - pokojem na godziny. Wysocy wzrostem parlamentarzyści są członkami wyższych izb parlamentu. Niskie izby trafiają się głównie w wiejskich domkach i przychodniach lekarskich. Ludzie, którzy zatruli się w rybnych restauracjach, mogą dochodzić swych praw przed Izbą Morską w Gdyni.
Królową wśród wszystkich możliwych izb jest izba wytrzeźwień. Wytrzeźwiałki słodko nazywane też żłobkami (utulą cię do snu), marriottami (wygoda i luksus) lub oksfordami (szkoła życia) to wymysł krajów, w których spożycie wódki jest większe niż zużycie wody. Od lat funkcjonują w całej Europie Wschodniej, budząc panikę i zdziwienie wśród upijających się obcokrajowców. Izba wytrzeźwień to często miejsce spotkań elity miasta. Tu nawiązywane są liczne przyjaźnie i sojusze - nie tylko pijackie. Bywa, że właśnie tu toczą się dysputy i dialogi ciekawsze od tych transmitowanych przez telewizję. W wytrzeźwiałkach wielu wrażliwych artystów stworzyło najlepsze piosenki i wiersze. To tutaj Himilsbach pisał swe opowiadania, Broniarek bzdety do "Trybuny", a Kukiz rozdawał pierwsze autografy.
Opisy przygód w izbach wytrzeźwień zajmują co najmniej połowę współczesnej polskiej literatury i drugie tyle historii polskiego filmu, gdyż liczni artyści bywali tu częściej niż we własnym domu. Nie byłoby polskiej legendy inteligenckiej ani kina moralnego przedpokoju, gdyby nie zadymy i szarpaniny w pijackich żłobkach (bo przecież nie każdemu było dane być konspiratorem i napieprzać się z ZOMO).
Barwna historia oksfordów w Polsce dobiega końca. Wraz z nowym rokiem w wielu miastach likwidowane są izby wytrzeźwień jako niemodne i nie pasujące już do nowoczesnej Europy archaiczne przybytki. Pojawiają się głosy, że izby wytrzeźwień to instytucje, które masowo łamały prawo człowieka do zachlania się na śmierć. Miasta, które zdecydowały się na likwidację wytrzeźwiałek, przeznaczają pozostałe po nich budynki na komisariaty policji lub przedszkola. Teraz jak tatuś odprowadzi szkraba na zajęcia przedszkolne, to mu się łezka w oku zakręci i może sam od razu, z sentymentu zapisze się do grupy starszaków.
Izba towarzyszy człowiekowi jako schronienie od tysięcy lat. Już pierwsze szałasy czy jaskinie składały się z izb. Liczba izb - podobnie jak liczba kobiet - jest wprost proporcjonalna do majętności mieszkańców. Im większy status mieszkańca, tym więcej izb i wylegujących się w nich kobiet. Wiele osób miło spędza czas w jednoizbowych pomieszczeniach (np. w wiejskich wychodkach), zwykle są to ludzie z gminu lub posłowie brytyjskiej Izby Gmin. W izbach i wychodkach mogą siedzieć zarówno biedacy, jak i arystokraci. Ci drudzy zasiadają w Izbie Lordów, czyli kiblu o wysokim standardzie.
Jednoizbowym pomieszczeniem są na ogół szałasy, slumsy, domki z kartonów lub budki telefoniczne. Bogacze, którzy mają wieloizbowe pałace, zwykle popadają w konflikt z izbą skarbową. Trudno wyobrazić sobie jakiekolwiek mieszkanie bez izby, choć za Gomułki bywały tak małe mieszkania, że wielu ludzi, po wniesieniu mebli, nie mieściło się już w izbie i żyło na balkonach.
Ludzie, którzy przeżyli wojnę, lubią żyć w pokoju. Być może dlatego, że w miłym pokoju najlepiej prezentują się poduszki na kanapach lub kobiety na poduszkach. Kobiety popierające pokój to oczywiście pokojówki. Duży pokój w mieszkaniu nazywany jest główną izbą, a mały pokój w Izraelu - pokojem na godziny. Wysocy wzrostem parlamentarzyści są członkami wyższych izb parlamentu. Niskie izby trafiają się głównie w wiejskich domkach i przychodniach lekarskich. Ludzie, którzy zatruli się w rybnych restauracjach, mogą dochodzić swych praw przed Izbą Morską w Gdyni.
Królową wśród wszystkich możliwych izb jest izba wytrzeźwień. Wytrzeźwiałki słodko nazywane też żłobkami (utulą cię do snu), marriottami (wygoda i luksus) lub oksfordami (szkoła życia) to wymysł krajów, w których spożycie wódki jest większe niż zużycie wody. Od lat funkcjonują w całej Europie Wschodniej, budząc panikę i zdziwienie wśród upijających się obcokrajowców. Izba wytrzeźwień to często miejsce spotkań elity miasta. Tu nawiązywane są liczne przyjaźnie i sojusze - nie tylko pijackie. Bywa, że właśnie tu toczą się dysputy i dialogi ciekawsze od tych transmitowanych przez telewizję. W wytrzeźwiałkach wielu wrażliwych artystów stworzyło najlepsze piosenki i wiersze. To tutaj Himilsbach pisał swe opowiadania, Broniarek bzdety do "Trybuny", a Kukiz rozdawał pierwsze autografy.
Opisy przygód w izbach wytrzeźwień zajmują co najmniej połowę współczesnej polskiej literatury i drugie tyle historii polskiego filmu, gdyż liczni artyści bywali tu częściej niż we własnym domu. Nie byłoby polskiej legendy inteligenckiej ani kina moralnego przedpokoju, gdyby nie zadymy i szarpaniny w pijackich żłobkach (bo przecież nie każdemu było dane być konspiratorem i napieprzać się z ZOMO).
Barwna historia oksfordów w Polsce dobiega końca. Wraz z nowym rokiem w wielu miastach likwidowane są izby wytrzeźwień jako niemodne i nie pasujące już do nowoczesnej Europy archaiczne przybytki. Pojawiają się głosy, że izby wytrzeźwień to instytucje, które masowo łamały prawo człowieka do zachlania się na śmierć. Miasta, które zdecydowały się na likwidację wytrzeźwiałek, przeznaczają pozostałe po nich budynki na komisariaty policji lub przedszkola. Teraz jak tatuś odprowadzi szkraba na zajęcia przedszkolne, to mu się łezka w oku zakręci i może sam od razu, z sentymentu zapisze się do grupy starszaków.
Więcej możesz przeczytać w 2/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.