Kiedy wróciłem w roku 1990 ze Stanów Zjednoczonych większość Polaków tkwiła na etapie wiary w bezpieczną kasę Grobelnego. Nikt nie myślał wtedy, że najlepszymi hasłami dla związków zawodowych i rządu są: "Wszystkie związki na Powązki" i "Nie kradnij, rząd nie lubi konkurencji!".
Po czternastu latach kasę Grobelnego zastąpił Narodowy Fundusz Zdrowia Mariusza Łapińskiego. Ja podłysiałem, a rząd jak kradł, tak kradnie. Twierdzenie, że "rząd się sam wyżywi", jest zatem nieprawdą. Należałoby więc się zastanowić, czy rządu nie da się sprywatyzować, wystawić na przetarg. Na przykład dać ogłoszenie tej treści: "Nikolskiego Lecha w dobrym stanie pilnie odstąpię - L. Miller. Telefon grzecznościowy - A. Jakubowska (w promocji kot Szkaradek!)". Albo: "Działkę pod zalesienie po Radzie Ministrów, Al. Ujazdowskie - tanio!".
Jak wiemy, inteligencja polska jest solą ziemi ojczystej i solą w oku wrogów tej ziemi. Zwalczali ją Hitler, Stalin i władze skarbowe. Hitler - lagrami, Stalin - łagrami, skarbówka - VAT-em od książek i budownictwa. Inteligencja bowiem musi mieć co czytać, na czym pisać i czym to wszystko zadaszyć. Z powodu braku tego Polska to syndyk masy i upadłości. Stajemy zatem do wielkiego wyścigu, kto kogo szybciej sprzeda: rząd nas czy my rząd?!...
Jest oczywiście trudność, bo na Polskę każdy poleci, a na rząd nie bardzo. Od biedy rząd można spuścić za bezcen, ale wtedy nikt nie weźmie jako nic niewart. Trzeba zmitologizować jakąś scenę. Ale nade wszystko tak zapakować, by kupujący nie wyczuł, że to jest bardzo... śmierdzący interes!
I to by było na tyle.
Więcej możesz przeczytać w 12/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.