Milczenie Schroedera
Wojna na rezolucje i eskalacja na tle roszczeń Pruskiego Powiernictwa wręcz rujnują dokonania na rzecz pojednania naszych narodów - mówi "Wprost" poseł SPD Markus Meckel po przyjęciu przez Sejm uchwały w sprawie reparacji wojennych. Angelica Schwall-Dźren, przewodnicząca Towarzystwa Niemiecko-Polskiego, uważa, że rezolucja Sejmu jest "niedźwiedzią przysługą" w naszych stosunkach. Schwall-Dźren zaapelowała do niemieckich polityków, by nie dolewali oliwy do ognia. Przewodniczący Komisji Europejskiej w Bundestagu Matthias Wissmann (CDU) stwierdził, że Polacy "powinni zachować umiar, bowiem ani Bundestag, ani rząd federalny nie popierają roszczeń wysiedleńców".
"Bez jednego głosu sprzeciwu wezwali posłowie polski rząd do zajęcia się kwestią szkód wojennych" - napisał dziennik "Die Welt". Gazeta podkreśliła: "Żadnego komentarza ze strony rządu federalnego".
"Der Tagesspiegel" zacytował polskich parlamentarzystów, którzy sugerują, by odpowiedzialność za odszkodowania dla obywateli Niemiec przejął rząd federalny. Dziennik "Sźddeutsche Zeitung" ocenił, że temat reparacji wojennych wynika m.in. "z bliskich wyborów do parlamentu w Polsce". Gazeta uważa, że uchwała była "strzałem z armaty do wróbla", bo "Pruskie Powiernictwo to nie rząd federalny ani żadna organizacja publiczna, lecz prywatna firma z przypuszczalnie mniej niż tysiącem udziałowców". Przeważająca większość Niemców jest obecnie zdania, że przejęcie tych terenów przez Polskę stanowi rodzaj reparacji". Dziennik podsumowuje: "Nic z tego nie wyniknie, poza nową niechęcią i niezadowoleniem po obu stronach".
Piotr Cywiński, Berlin
Niemiecka nieświadomość
Stefan Bratkowski
Niemcy nie mogły narzekać na polskie niechęci czy nieżyczliwość, a nasze duchowieństwo katolickie i media, tłamszone w minionym ustroju, teraz wolne, przyczyniły się walnie do budowy atmosfery pojednania. Doszło też do zapominania: młodzież polska w przygniatającej większości mało wie o tym, co się tu działo w latach 1939-1945. Tę atmosferę zniszczyła pani Steinbach z jej dwoma - jednak! - milionami wypędzonych i w ślad za nią Powiernictwo Pruskie. Dołożyły się niezręczności kanclerza Schršdera i reakcje części prasy niemieckiej. Okazało się, że Niemcy - w przygniatającej większości - nie wiedzą, co w Polsce wyrabiali ich dość niedawni przodkowie. Obecna reakcja rządu RFN na uchwałę polskiego Sejmu też dość wyraźnie o tym świadczy. To nie pycha mocarstwa średniej wielkości ani arogancja urażonego dobroczyńcy. Oni po prostu nie wiedzą. Zapłacili miliardy za Holocaust, ale nie wiedzą o milionach Polaków, których wygnano z domów, zajmowanych lub doszczętnie burzonych, o milionach ludzi wymordowanych w kacetach lub wyrzynanych jak na warszawskiej Woli czy Zamojszczyźnie, o 440 wsiach wystrzelanych i spalonych jak Oradour. Nie upominaliśmy się o pieniądze, a dziś eksport z RFN do Polski jest dużo wyższy niż import. Upominamy się o świadomość niemiecką.
Niemcy od nowa zbudowali swoją demokrację i przyzwoitość narodu. Nie można tego lekceważyć. I chyba nie orientują się na wzory pruskie i pruskie tradycje. Ale nie lekceważmy ich niewiedzy. Trzeba rozmawiać. Żeby Niemcy były badeńskie, wirtemberskie, nadreńskie, heskie, saskie, hanowerskie, hamburskie, żeby były Niemcami naszych przyjaciół, a nie pana Pawelki. Nie sam rząd. Niemcy.
Mniej państwa!
Spotkaniem intencji z pieniędzmi było XIV Forum Ekonomiczne "Europejskie wyzwania - bezpieczeństwo, solidarność, efektywność" w Krynicy (9-11 wrześ-nia). Niedawny krwawy zamach terrorystyczny w Biesłanie w Rosji nie zdominował obrad. Trzy dni sesji i paneli upłynęły na omawianiu kwestii wysokości podatków w państwach UE. - Nie ma żadnego powodu, by uznawać postulaty niektórych polityków francuskich w zakresie harmonizacji podatków bezpośrednich. Te postulaty są ekonomicznie nieuzasadnione. Nie wszystko trzeba harmonizować, trzeba też i konkurować - przekonywał Leszek Balcerowicz, prezes NBP. - Państwo musi ograniczyć wydatki na cele socjalne! - apelował wicepremier Jerzy Hausner. Przedstawił także szokujące dane, z których wynika, że w ostatnich latach 5 mln osób zniknęło z rynku pracy i przeszło na utrzymanie państwa.
Na obrady forum przybyło półtora tysiąca gości z 35 krajów. Po raz pierwszy w historii imprezy przyjechali przedstawiciele krajów arabskich. Najwyższymi rangą gośćmi byli prezydenci Polski i Litwy Aleksander Kwaśniewski i Valdas Adamkus, a także premierzy Polski i Słowacji Marek Belka i Milkulas Dzurinda. (JP)
Stefan Starzyński junior
Stefan Starzyński żyje i jest ciemnoskórym 45-letnim inżynierem gazownictwa mieszkającym na Fidżi. Jego ojciec Krzysztof, agent brytyjskiego wywiadu, osiedlił się na wyspie na Pacyfiku i zmienił nazwisko na Stevenson. Obu panów odkrył przed laty podróżnik i dziennikarz "Wprost" Olgierd Budrewicz. Teraz do Warszawy zawitał sam Stefan Starzyński. I razem z prezydentem stolicy Lechem Kaczyńskim odsłonili tablicę ku czci... Stefana Starzyńskiego, stryjecznego dziadka egzotycznego gościa. (mc)
"Wprost" z Oti
A kto to jest Giertych?"- zdziwiła się Otylia Jędrzejczak, gdy czytelnik "Wprost" zapytał ją w naszym internetowym czacie, co sądzi o przywódcy LPR. Więcej dociekań dotyczących polityki nie było, ale mistrzyni olimpijska w pływaniu została zasypana przez internautów gratulacjami i pytaniami o swoje plany. Wyznała, że zlicytuje na rzecz dzieci chorych na białaczkę swój złoty medal, ponieważ to jej najcenniejsza zdobycz: "strasznie ciężko na niego pracowałam". Mistrzyni nie wyjeżdża na wakacje, bo ma zaległości na studiach. Czytelników ciekawiło nawet to, dlaczego nazwała psa "Atena", oraz czemu odmówiła udziału w sesji dla "Playboya". "Na razie odmówiłam, zobaczę, co przyszłość pokaże" - odparła dyplomatycznie. Jędrzejczak najbardziej lubi być nazywana Oti. Modli się przed każdym startem i słucha muzyki (w Atenach był to hip-hop), a jej ulubiona potrawa to - jak przystało na osobę z Rudy Śląskiej - kluski śląskie.
Polityka prorodzinna
Masz bankrutującą firmę? Idź do Banku Gospodarki Żywnościowej. Tam ci pomogą. 7,7 proc. w skali roku wyniosło oprocentowanie kredytu, którego udzielił BGŻ firmie Lux Med. To trzy razy mniej od powszechnie istniejącego na rynku. Ale też nie zawsze państwowy bank daje kredyt firmie, w której pracuje żona premiera, żona szefa jego kancelarii i doradca prezydenta. Jakby tego było mało, wkrótce po tym jak bank udziela kredytu, w owej firmie pracę znajduje żona prezesa banku! A żona prezesa BGŻ Jacka Bartkiewicza dołączyła do wymienionych wyżej żon. Wszystko to wyszło na jaw, gdy Lux Med chciał na konferencji prasowej zdementować "nieprawdziwe publikacje prasowe na swój temat" (miał na myśli nasze artykuły). Nie prościej byłoby powiedzieć, że firma prowadzi po prostu politykę prorodzinną? (JP)
Przechodnie Życie
Norweski koncern Orkla kupuje "Życie Warszawy" od biznesmena Michała Sołowowa. List intencyjny w tej sprawie został już podpisany. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, będzie to czwarty właściciel stołecznej gazety w ciągu ośmiu lat. Z rąk Włocha Nicola Grauso pis-mo przejął Zbigniew Jakubas, by je następnie odsprzedać Sołowowowi. Za jego czasów gazeta nabrała wiatru w żagle - zwiększyła się jej sprzedaż i stała się pismem opiniotwórczym. Orkla jest w Polsce właścicielem kilku dzienników regionalnych. Perłą w jej kolekcji jest "Rzeczpospolita", w której Norwegowie mają większościowe udziały. (igo)
Królestwo na haju
Norweska para panująca, król Harald i królowa Sonia, hodowała w pałacowych ogrodach... marihuanę! Kiedy ogłosił to dziennik "Vaart Land", władze Oslo natychmiast usunęły feralne konopie indyjskie. "Nie mamy pojęcia, skąd się tam wzięły" - twierdzi królewski rzecznik prasowy. Nie potrafił wyjaśnić, czy nielegalną trawkę zasadzono dla ozdoby, czy ktoś z otoczenia monarchów uprawiał ją dla prywatnego użytku. Cień podejrzeń padł na małżonka królewskiej córki, księżniczki Marty Luizy, która swego czasu w towarzystwie dwóch prostytutek zażywała w Las Vegas kokainę. Nielegalną grządkę mogła też założyć żona księcia Haakona - jej były partner odbywa wyrok za handel narkotykami, a księżna przyznaje, że podczas "toksycznego związku" nie stroniła od używek. (MK)
LEPPER SUPERSTAR
Oszołom" to tytuł komedii o Andrzeju Lepperze, która w przyszłym roku ma zawojować kina. Na razie jej twórca, Leszek Bubel, szuka chętnych do zagrania, dając ogłoszenie w prasie. Szykuje mu się konkurencja, bo eksposeł Samoobrony Lech Zielonka chce nakręcić "Jędrka na salonach". - On nie ma prawa o mnie kręcić! - oburza się przewodniczący Samoobrony na wieść o przygotowanej przez Leszka Bubla komedii. A to dlatego, że przyszły producent "Oszołoma" jest nie tylko starym znajomym Leppera, ale też wodzem Polskiej Partii Narodowej, zapiekłym antysemitą i autorem takich pozycji jak "Poznaj Żyda".
Film "Jędrek na salonach" Lecha Zielonki, renegata z Samoobrony, podobno był konsultowany z przewodniczącym Lepperem. Podobno, ponieważ Andrzej Lepper dowiedział się o tym dopiero od dziennikarza "Wprost". Nie pamięta, by z kimkolwiek konsultował jakiś scenariusz. Sam Zielonka - zdaniem Leppera - "nadaje się do Tworek". - Spodziewałem się, że powstanie o mnie film, ale nie przypuszczałem, że zrobią go Bubel czy Zielonka. Obaj są siebie warci - kwituje Lepper. (prus, mz)
Jak ambasador za morze
Patrick Gautrat, ambasador Francji w Warszawie, lubi Polskę. Lubi ją do tego stopnia, że nie może z niej wyjechać. Na początku sierpnia ogłosił, że przenosi się do Lizbony. Zaczął się hucznie żegnać, napisał ostatnie polemiki do gazet (w czasie ponaddwutelniego pobytu w Polsce Gautrat zasłynął głównie z pisania artykułów polemicznych) i... został w Warszawie. Kolejną okazją do pożegnań było wręczanie orderów. Ambasador dekorował panie. Barbarę Labudę odznaczył Orderem Kawalera Legii Honorowej, Różę Thun, szefową Fundacji Schumana, oraz Marzenę Wilkanowicz-Devoud, naczelną redaktor "Elle", udekorował pośledniejszymi orderami zasługi. Na okolicznościowym raucie Gautrat zapewnił, że teraz żegna się na zawsze. Ciekawe, czy we Francji znają bajkę o sójce wybierającej się za morze. (WAK)
Mikrob europejski
Weszliśmy do UE także w dziedzinie chorób zakaźnych. Po pobycie w gdańskim hotelu niemiecki turysta zachorował na legionellozę - zapalenie płuc wywołane przez bakterię Legionella pneumophila. Choć to rzadka choroba, w Europie pojawia się regularnie. Właścicieli hotelu Woodvillew Nottingham skazano na 27 tys. funtów grzywny za zaniedbania sanitarne, które doprowadziły do śmiertelnej legionellozy u jednego z gości hotelowych. (JAS)
Wojna na rezolucje i eskalacja na tle roszczeń Pruskiego Powiernictwa wręcz rujnują dokonania na rzecz pojednania naszych narodów - mówi "Wprost" poseł SPD Markus Meckel po przyjęciu przez Sejm uchwały w sprawie reparacji wojennych. Angelica Schwall-Dźren, przewodnicząca Towarzystwa Niemiecko-Polskiego, uważa, że rezolucja Sejmu jest "niedźwiedzią przysługą" w naszych stosunkach. Schwall-Dźren zaapelowała do niemieckich polityków, by nie dolewali oliwy do ognia. Przewodniczący Komisji Europejskiej w Bundestagu Matthias Wissmann (CDU) stwierdził, że Polacy "powinni zachować umiar, bowiem ani Bundestag, ani rząd federalny nie popierają roszczeń wysiedleńców".
"Bez jednego głosu sprzeciwu wezwali posłowie polski rząd do zajęcia się kwestią szkód wojennych" - napisał dziennik "Die Welt". Gazeta podkreśliła: "Żadnego komentarza ze strony rządu federalnego".
"Der Tagesspiegel" zacytował polskich parlamentarzystów, którzy sugerują, by odpowiedzialność za odszkodowania dla obywateli Niemiec przejął rząd federalny. Dziennik "Sźddeutsche Zeitung" ocenił, że temat reparacji wojennych wynika m.in. "z bliskich wyborów do parlamentu w Polsce". Gazeta uważa, że uchwała była "strzałem z armaty do wróbla", bo "Pruskie Powiernictwo to nie rząd federalny ani żadna organizacja publiczna, lecz prywatna firma z przypuszczalnie mniej niż tysiącem udziałowców". Przeważająca większość Niemców jest obecnie zdania, że przejęcie tych terenów przez Polskę stanowi rodzaj reparacji". Dziennik podsumowuje: "Nic z tego nie wyniknie, poza nową niechęcią i niezadowoleniem po obu stronach".
Piotr Cywiński, Berlin
Niemiecka nieświadomość
Stefan Bratkowski
Niemcy nie mogły narzekać na polskie niechęci czy nieżyczliwość, a nasze duchowieństwo katolickie i media, tłamszone w minionym ustroju, teraz wolne, przyczyniły się walnie do budowy atmosfery pojednania. Doszło też do zapominania: młodzież polska w przygniatającej większości mało wie o tym, co się tu działo w latach 1939-1945. Tę atmosferę zniszczyła pani Steinbach z jej dwoma - jednak! - milionami wypędzonych i w ślad za nią Powiernictwo Pruskie. Dołożyły się niezręczności kanclerza Schršdera i reakcje części prasy niemieckiej. Okazało się, że Niemcy - w przygniatającej większości - nie wiedzą, co w Polsce wyrabiali ich dość niedawni przodkowie. Obecna reakcja rządu RFN na uchwałę polskiego Sejmu też dość wyraźnie o tym świadczy. To nie pycha mocarstwa średniej wielkości ani arogancja urażonego dobroczyńcy. Oni po prostu nie wiedzą. Zapłacili miliardy za Holocaust, ale nie wiedzą o milionach Polaków, których wygnano z domów, zajmowanych lub doszczętnie burzonych, o milionach ludzi wymordowanych w kacetach lub wyrzynanych jak na warszawskiej Woli czy Zamojszczyźnie, o 440 wsiach wystrzelanych i spalonych jak Oradour. Nie upominaliśmy się o pieniądze, a dziś eksport z RFN do Polski jest dużo wyższy niż import. Upominamy się o świadomość niemiecką.
Niemcy od nowa zbudowali swoją demokrację i przyzwoitość narodu. Nie można tego lekceważyć. I chyba nie orientują się na wzory pruskie i pruskie tradycje. Ale nie lekceważmy ich niewiedzy. Trzeba rozmawiać. Żeby Niemcy były badeńskie, wirtemberskie, nadreńskie, heskie, saskie, hanowerskie, hamburskie, żeby były Niemcami naszych przyjaciół, a nie pana Pawelki. Nie sam rząd. Niemcy.
Mniej państwa!
Spotkaniem intencji z pieniędzmi było XIV Forum Ekonomiczne "Europejskie wyzwania - bezpieczeństwo, solidarność, efektywność" w Krynicy (9-11 wrześ-nia). Niedawny krwawy zamach terrorystyczny w Biesłanie w Rosji nie zdominował obrad. Trzy dni sesji i paneli upłynęły na omawianiu kwestii wysokości podatków w państwach UE. - Nie ma żadnego powodu, by uznawać postulaty niektórych polityków francuskich w zakresie harmonizacji podatków bezpośrednich. Te postulaty są ekonomicznie nieuzasadnione. Nie wszystko trzeba harmonizować, trzeba też i konkurować - przekonywał Leszek Balcerowicz, prezes NBP. - Państwo musi ograniczyć wydatki na cele socjalne! - apelował wicepremier Jerzy Hausner. Przedstawił także szokujące dane, z których wynika, że w ostatnich latach 5 mln osób zniknęło z rynku pracy i przeszło na utrzymanie państwa.
Na obrady forum przybyło półtora tysiąca gości z 35 krajów. Po raz pierwszy w historii imprezy przyjechali przedstawiciele krajów arabskich. Najwyższymi rangą gośćmi byli prezydenci Polski i Litwy Aleksander Kwaśniewski i Valdas Adamkus, a także premierzy Polski i Słowacji Marek Belka i Milkulas Dzurinda. (JP)
Stefan Starzyński junior
Stefan Starzyński żyje i jest ciemnoskórym 45-letnim inżynierem gazownictwa mieszkającym na Fidżi. Jego ojciec Krzysztof, agent brytyjskiego wywiadu, osiedlił się na wyspie na Pacyfiku i zmienił nazwisko na Stevenson. Obu panów odkrył przed laty podróżnik i dziennikarz "Wprost" Olgierd Budrewicz. Teraz do Warszawy zawitał sam Stefan Starzyński. I razem z prezydentem stolicy Lechem Kaczyńskim odsłonili tablicę ku czci... Stefana Starzyńskiego, stryjecznego dziadka egzotycznego gościa. (mc)
"Wprost" z Oti
A kto to jest Giertych?"- zdziwiła się Otylia Jędrzejczak, gdy czytelnik "Wprost" zapytał ją w naszym internetowym czacie, co sądzi o przywódcy LPR. Więcej dociekań dotyczących polityki nie było, ale mistrzyni olimpijska w pływaniu została zasypana przez internautów gratulacjami i pytaniami o swoje plany. Wyznała, że zlicytuje na rzecz dzieci chorych na białaczkę swój złoty medal, ponieważ to jej najcenniejsza zdobycz: "strasznie ciężko na niego pracowałam". Mistrzyni nie wyjeżdża na wakacje, bo ma zaległości na studiach. Czytelników ciekawiło nawet to, dlaczego nazwała psa "Atena", oraz czemu odmówiła udziału w sesji dla "Playboya". "Na razie odmówiłam, zobaczę, co przyszłość pokaże" - odparła dyplomatycznie. Jędrzejczak najbardziej lubi być nazywana Oti. Modli się przed każdym startem i słucha muzyki (w Atenach był to hip-hop), a jej ulubiona potrawa to - jak przystało na osobę z Rudy Śląskiej - kluski śląskie.
Polityka prorodzinna
Masz bankrutującą firmę? Idź do Banku Gospodarki Żywnościowej. Tam ci pomogą. 7,7 proc. w skali roku wyniosło oprocentowanie kredytu, którego udzielił BGŻ firmie Lux Med. To trzy razy mniej od powszechnie istniejącego na rynku. Ale też nie zawsze państwowy bank daje kredyt firmie, w której pracuje żona premiera, żona szefa jego kancelarii i doradca prezydenta. Jakby tego było mało, wkrótce po tym jak bank udziela kredytu, w owej firmie pracę znajduje żona prezesa banku! A żona prezesa BGŻ Jacka Bartkiewicza dołączyła do wymienionych wyżej żon. Wszystko to wyszło na jaw, gdy Lux Med chciał na konferencji prasowej zdementować "nieprawdziwe publikacje prasowe na swój temat" (miał na myśli nasze artykuły). Nie prościej byłoby powiedzieć, że firma prowadzi po prostu politykę prorodzinną? (JP)
Przechodnie Życie
Norweski koncern Orkla kupuje "Życie Warszawy" od biznesmena Michała Sołowowa. List intencyjny w tej sprawie został już podpisany. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, będzie to czwarty właściciel stołecznej gazety w ciągu ośmiu lat. Z rąk Włocha Nicola Grauso pis-mo przejął Zbigniew Jakubas, by je następnie odsprzedać Sołowowowi. Za jego czasów gazeta nabrała wiatru w żagle - zwiększyła się jej sprzedaż i stała się pismem opiniotwórczym. Orkla jest w Polsce właścicielem kilku dzienników regionalnych. Perłą w jej kolekcji jest "Rzeczpospolita", w której Norwegowie mają większościowe udziały. (igo)
Królestwo na haju
Norweska para panująca, król Harald i królowa Sonia, hodowała w pałacowych ogrodach... marihuanę! Kiedy ogłosił to dziennik "Vaart Land", władze Oslo natychmiast usunęły feralne konopie indyjskie. "Nie mamy pojęcia, skąd się tam wzięły" - twierdzi królewski rzecznik prasowy. Nie potrafił wyjaśnić, czy nielegalną trawkę zasadzono dla ozdoby, czy ktoś z otoczenia monarchów uprawiał ją dla prywatnego użytku. Cień podejrzeń padł na małżonka królewskiej córki, księżniczki Marty Luizy, która swego czasu w towarzystwie dwóch prostytutek zażywała w Las Vegas kokainę. Nielegalną grządkę mogła też założyć żona księcia Haakona - jej były partner odbywa wyrok za handel narkotykami, a księżna przyznaje, że podczas "toksycznego związku" nie stroniła od używek. (MK)
LEPPER SUPERSTAR
Oszołom" to tytuł komedii o Andrzeju Lepperze, która w przyszłym roku ma zawojować kina. Na razie jej twórca, Leszek Bubel, szuka chętnych do zagrania, dając ogłoszenie w prasie. Szykuje mu się konkurencja, bo eksposeł Samoobrony Lech Zielonka chce nakręcić "Jędrka na salonach". - On nie ma prawa o mnie kręcić! - oburza się przewodniczący Samoobrony na wieść o przygotowanej przez Leszka Bubla komedii. A to dlatego, że przyszły producent "Oszołoma" jest nie tylko starym znajomym Leppera, ale też wodzem Polskiej Partii Narodowej, zapiekłym antysemitą i autorem takich pozycji jak "Poznaj Żyda".
Film "Jędrek na salonach" Lecha Zielonki, renegata z Samoobrony, podobno był konsultowany z przewodniczącym Lepperem. Podobno, ponieważ Andrzej Lepper dowiedział się o tym dopiero od dziennikarza "Wprost". Nie pamięta, by z kimkolwiek konsultował jakiś scenariusz. Sam Zielonka - zdaniem Leppera - "nadaje się do Tworek". - Spodziewałem się, że powstanie o mnie film, ale nie przypuszczałem, że zrobią go Bubel czy Zielonka. Obaj są siebie warci - kwituje Lepper. (prus, mz)
Jak ambasador za morze
Patrick Gautrat, ambasador Francji w Warszawie, lubi Polskę. Lubi ją do tego stopnia, że nie może z niej wyjechać. Na początku sierpnia ogłosił, że przenosi się do Lizbony. Zaczął się hucznie żegnać, napisał ostatnie polemiki do gazet (w czasie ponaddwutelniego pobytu w Polsce Gautrat zasłynął głównie z pisania artykułów polemicznych) i... został w Warszawie. Kolejną okazją do pożegnań było wręczanie orderów. Ambasador dekorował panie. Barbarę Labudę odznaczył Orderem Kawalera Legii Honorowej, Różę Thun, szefową Fundacji Schumana, oraz Marzenę Wilkanowicz-Devoud, naczelną redaktor "Elle", udekorował pośledniejszymi orderami zasługi. Na okolicznościowym raucie Gautrat zapewnił, że teraz żegna się na zawsze. Ciekawe, czy we Francji znają bajkę o sójce wybierającej się za morze. (WAK)
Mikrob europejski
Weszliśmy do UE także w dziedzinie chorób zakaźnych. Po pobycie w gdańskim hotelu niemiecki turysta zachorował na legionellozę - zapalenie płuc wywołane przez bakterię Legionella pneumophila. Choć to rzadka choroba, w Europie pojawia się regularnie. Właścicieli hotelu Woodvillew Nottingham skazano na 27 tys. funtów grzywny za zaniedbania sanitarne, które doprowadziły do śmiertelnej legionellozy u jednego z gości hotelowych. (JAS)
- LICZNIK
- 1 osoba - Ilona Łepkowska - jest autorką scenariusza do trzech najpopularniejszych seriali: "Klan", "Na dobre i na złe", "M jak miłość"
- 2 aktorów zagrało rolę gejów w polskich serialach - w "M jak miłość" i "Na dobre i na złe"
- 18 polskich seriali można tygodniowo zobaczyć w telewizji
- 28,2 proc. czasu antenowego przeznaczono w telewizji publicznej na emisję seriali i telenowel
- 39 lat temu pojawił się pierwszy polski serial "Kapitan Sowa na tropie"
- 775 postaci - nie licząc statystów - przewinęło się przez plan "Klanu"
- 846 odcinków liczy do tej pory najdłuższy polski serial "Klan"
- 2 tys. zł dziennie zarabiają, według "Super Expressu", Robert Gonera i Artur Żmijewski za udział w telenoweli
- 67 tys. zł kosztuje emisja 30-sekundowego spotu reklamowego przed serialem "Na dobre i na złe"
- 120 tys. zł - co najmniej tyle kosztuje jeden odcinek serialu
- 3 mln osób ogląda "Na Wspólnej" - najpopularniejszy serial TVN
- 10 283 813 widzów to rekordowa oglądalność serialu "Na dobre i na złe" w 2003 r.
KIOSK: Krew, żółć i ropa |
---|
Nieoczekiwanie okazało się, że masakra w Biesłanie ma polski wymiar. "Polska prasa wyrażała złośliwą satysfakcję przy relacjonowaniu wydarzeń w Osetii Północnej" - napisały rosyjskie "Izwiestia". Publicysta tego dziennika Jewgienij Szestakow w ten sposób skomentował relacje "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" dotyczące tragedii w Osetii Północnej. Według niego, oba dzienniki miały otrzymać "ciche zamówienie" od polskiego rządu na antyrosyjskie komentarze, a osetyńska masakra pokazała, jak bardzo Polacy są "pełni żółci i przesiąknięci wrogością do Rosji". "Unia Europejska, z Francją i Niemcami na czele, woli zachować ciszę i stać murem za Putinem zamiast napiętnować krew na jego mundurze" - zauważa z kolei francuski "Liberation". W podobnym tonie tragedię w Biesłanie komentuje "Los Angeles Times". Podkreśla on, że ani Jacques Chirac, ani Gerhard Schršder, ani George Bush nawet nie spróbowali nakłonić Putina do bezkrwawego rozwiązania kryzysu. Wyjaśnienie tego zbiorowego milczenia znajduje "Spectator". Według tego brytyjskiego tygodnika, Zachód przymyka oczy na brutalność Kremla, bo liczy na tanią rosyjską ropę. "Nie wolno ustępować Putinowi tylko z powodu naszego zapotrzebowania na energię. Z szacunku dla zachodnich wartości rządy takie jak nasz powinny się zastanowić, czy Rosja jest naszym pełnoprawnym partnerem" - komentuje pismo. (WAK) |
TRZY SZYBKIE Fikam raz w miesiącu Rozmowa z LUDWIKIEM DORNEM, szefem klubu Prawa i Sprawiedliwości |
---|
- Długo pan jeździ na rolkach? - Dwa lata. Nauczyłem się dość łatwo, bo od maleńkości jeżdżę na łyżwach. - Od maleńkości?! Pan był kiedyś maleńki? - Ta przypadłość nie jest obca nawet Romanowi Giertychowi. Ale wracając do rolek - jeżdżę po dwa, trzy razy w tygodniu. Mam niezły, choć nie jakiś tam wypasiony sprzęt, ale jak każdy muszę się od czasu do czasu wybombić, więc fikam średnio raz w miesiącu. - A deskorolka? - Są granice szaleństwa, skejtem nie zostanę, kości już nie te. Zawsze się wkurzałem, że na snowboardzie jeździ tylko gówniarzeria, więc tej zimy chciałem przerzucić się z boazerii na panele podłogowe [śmiech], czyli z nart na snowboard, ale z powodu połamanego kręgosłupa i ręki będzie to trzeba przełożyć o rok. Rozmawiał Robert Mazurek |
Więcej możesz przeczytać w 38/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.