Oligarchowie z KGB pierwszymi kapitalistami Rosji Nie jest tajemnicą, że funkcjonariusze służb specjalnych z Petersburga urośli w siłę. Grupa ta obejmuje obecnie środowisko byłych KGB-istów, którzy przenieśli się z Petersburga do Moskwy wraz z Putinem i tam najpierw zajęli miejsce "familii" Jelcyna, potem wyparli "czekistów" związanych z Jelcynem, a teraz zabrali się za kierowanie gospodarką. Gdy Michaił Gorbaczow zniósł monopol KPZR na sprawowanie władzy, KGB w roku 1990, przed wyborami parlamentarnymi w Rosji i innych sowieckich republikach, zorganizował specjalne oddziały do manipulowania procesem wyborczym. Wybranych kandydatów uczono prowadzenia "demokratycznej" gry politycznej i wyposażano w utajnione informacje o wyborcach i ich nastrojach. Na kursy przyjmowano wyłącznie oficerów KGB - w sumie 2758 osób. Wszyscy startowali w lokalnych i federalnych wyborach do parlamentów w całym ZSRR; 86 proc. z nich wygrało wybory już w pierwszej turze, o czym informował wewnętrzny biuletyn KGB. To właśnie spośród tych oficerów i współpracowników KGB wyłoniono przyszłych zarządców gospodarki i umieszczono ich na giełdach papierów wartościowych i giełdach towarowych, w "prywatnych" bankach i domach handlowych, przez które eksportowano sowieckie strategiczne zapasy minerałów, paliw i innych dóbr. Zachód nie mógł dopuścić, by Sowieci doprowadzili do wypłynięcia tych rezerw na otwarte rynki światowe, obawiając się (słusznie!) nagłego obniżenia cen. Wiedząc o tym, KGB wybrał alternatywną drogę, sprzedając strategiczne zapasy kanałami organizacji przestępczych (mafii), by zapewnić sobie dopływ dewiz, których Moskwa rozpaczliwie potrzebowała.
Złoto uciekło z Rosji
Szefowie Pierwszego, Piątego i Szóstego Zarządu KGB opracowali plan. Pierwsza część planu przewidywała proponowanie zagranicznym kapitalistom, żeby wnosili przedpłaty na towary produkowane w fabrykach, by utrzymać tok produkcji. Kapitaliści mieli płacić za surowce, transport i w ten sposób mogli sprzedawać wyprodukowane towary na światowych rynkach. Ponadto mieli zapłacić fabrykom określone sumy za produkcję dóbr. Ten system "opłat targowych" albo "myta" mógł stymulować produkcję tylko wówczas, jeśli byłoby pod dostatkiem waluty krajowej (rubli) na płace dla pracowników i na ustanowienie realnych cen. Żaden państwowy system gospodarczy nie był w stanie tego zapewnić. Sowieccy planiści zdecydowali się więc na ambitny, choć ryzykowny mechanizm. Porozumieli się z małymi i słabo zorganizowanymi grupami przestępczymi w Rosji, aby utworzyć drugi obieg gospodarczy, równoległy do legalnego.
Pieniądze na wielką skalę wyciekały z Rosji. Zwykłe ruble stawały się "złotymi rublami" po przekroczeniu granicy. Były to rzeczywiście złote ruble, ponieważ ich wartość gwarantowały rezerwy złota skarbu rosyjskiego. Między rokiem 1990 a 1992 sowieckie, a potem rosyjskie rezerwy złota jednak w tajemniczy sposób znikły. Kiedy Grigorij Jawlinski, zwolennik reform rynkowych i ówczesny wicepremier, pojechał we wrześniu 1992 r. na spotkanie grupy G-7 w Bangkoku, wyjawił tam, że z 2 tys. ton złota rosyjskiej rezerwy państwowej pozostało zaledwie 240 ton. W listopadzie nawet tego już nie było. W czasie niewiele dłuższym niż rok 22 mld USD w złocie opuściło Rosję, sprzedane za granicę z dużym upustem po to, by pokryć ogromne koszty rzeki "złotych" rubli.
Kiedy wpływy ze sprzedaży złota wróciły do Moskwy, zostały skierowane do firm prowadzonych przez wybranych czekistów. KGB i jego sojusznicy zbudowali system, w którym lojalni członkowie Komsomołu oraz niektórzy biznesmeni mogli zakładać własne "rosyjskie" banki. Tacy ludzie, jak Chodorkowski, Awen, Fridman i inni, zostali "oddelegowani" (przez KGB) do prowadzenia banków i firm finansowych.
Głównym bankiem, który miał uruchomić te "równoległe" fundusze i użyć ich do prowadzenia interesów w Rosji i poza krajem, był Menatep (bank Chodorkowskiego). Przez ten bank szły prawie wszystkie wielkie transfery pieniędzy z Rosji i do Rosji w latach 1992-1998. W miarę jak system "myta" nabierał rozpędu, na konta Menatepu wpływały przychody ze sprzedaży na Zachodzie rosyjskiego aluminium, miedzi, stali itp. Transakcjami kierowali Iwan Siłajew, wicepremier Oleg Soskowiec, doradca prezydenta Aleksandr Korżakow i przewodniczący Dumy Rusłan Chasbułatow. Czasami pieniądze kierowano do Menatep Cyprus, niekiedy do Menatep Gibraltar, Menatep Finance w Genewie, Menatep Inc. w Nowym Jorku i innych oddziałów banku na świecie. Menatep monitorował przepływ gotówki i przekazywał fundusze na konta bankowe najwyższych władz kraju - urzędu prezydenta, rządu i na prywatne rachunki czekistów, którzy obsadzali kadrowo "struktury równoległe". Bank upadł w czasie kryzysu 1998 r. Metody działania skłóconych frakcji KGB-istów stały się już bardziej subtelne.
Kryzys na zamówienie Kremla?
Petersburska frakcja czekistów miała zamiar w czerwcu i lipcu 2004 r. wywołać kolejny kryzys bankowy w Rosji. W połowie maja bank centralny odebrał licencję Sodbiznesbankowi pod zarzutem prania brudnych pieniędzy. Co więcej, Sodbiznesbank miał być jednym z największych znanych ofiarodawców wspierających kampanię wyborczą prezydenta Putina.
W ciągu miesiąca poszedł na dno jeszcze CreditTrust. Bank ten, 70. bank Rosji (305 mln USD), sam wystąpił o likwidację po szturmie depozytariuszy, spowodowanym upadkiem Sodbiznesbanku. Struktury własności obu banków są bardzo nieprzejrzyste, ale powszechnie mówi się o tym, że stał za nimi ten sam właściciel - Aleksandr Slesarow. Po tym wstępie Wiktor Zubkow, szef Federalnej Służby Nadzoru Finansowego, dał do zrozumienia, że zostanie podjęta akcja przeciw dziesięciu innym bankom lub większej ich liczbie. I chociaż wkrótce wycofał się z tego oświadczenia, sytuacja była już nie do uratowania. Na rynku kredytowym rozpoczęła się reakcja łańcuchowa, międzybankowy rynek kredytowy został sparaliżowany.
Manewr Kremla miał dwa cele: osłabić banki prywatne (szczególnie Alfa Bank) i rozszerzyć wpływy banków państwowych. Dla rosyjskiego systemu bankowego kryzys ten skończy się zapewne wzmocnieniem instytucji finansowych bezpośrednio związanych z państwem albo tych, które mają preferowanych przez państwo właścicieli zagranicznych. Problem samego Alfa Banku nie wiąże się bezpośrednio ze sferą bankowości, a raczej z walką o kontrolowanie biznesu telekomunikacyjnego. Nie ma wątpliwości, że "grupa z Petersburga", a dokładniej TelecomInvest Company, nad którą sprawuje kontrolę minister łączności Leonid Reiman, stała za atakiem na Alfa Bank. Teraz Telecom-
Invest będzie konkurencją dla grupy Alfa w zbliżającej się prywatyzacji SwiazInwestu (największego państwowego holdingu telekomunikacyjnego).
Rola "siłowików" w dążeniach do kontrolowania i ograniczania ekspansji sektora prywatnego w przemyśle naftowym, bankowości, telekomunikacji i systemie transportu może się po części opierać na filozofii politycznej czekistów, wywodzącej się z komunistycznej doktryny państwa. Głównym motywem jest tu podstawowy ludzki instynkt: chciwość.
Szefowie Pierwszego, Piątego i Szóstego Zarządu KGB opracowali plan. Pierwsza część planu przewidywała proponowanie zagranicznym kapitalistom, żeby wnosili przedpłaty na towary produkowane w fabrykach, by utrzymać tok produkcji. Kapitaliści mieli płacić za surowce, transport i w ten sposób mogli sprzedawać wyprodukowane towary na światowych rynkach. Ponadto mieli zapłacić fabrykom określone sumy za produkcję dóbr. Ten system "opłat targowych" albo "myta" mógł stymulować produkcję tylko wówczas, jeśli byłoby pod dostatkiem waluty krajowej (rubli) na płace dla pracowników i na ustanowienie realnych cen. Żaden państwowy system gospodarczy nie był w stanie tego zapewnić. Sowieccy planiści zdecydowali się więc na ambitny, choć ryzykowny mechanizm. Porozumieli się z małymi i słabo zorganizowanymi grupami przestępczymi w Rosji, aby utworzyć drugi obieg gospodarczy, równoległy do legalnego.
Pieniądze na wielką skalę wyciekały z Rosji. Zwykłe ruble stawały się "złotymi rublami" po przekroczeniu granicy. Były to rzeczywiście złote ruble, ponieważ ich wartość gwarantowały rezerwy złota skarbu rosyjskiego. Między rokiem 1990 a 1992 sowieckie, a potem rosyjskie rezerwy złota jednak w tajemniczy sposób znikły. Kiedy Grigorij Jawlinski, zwolennik reform rynkowych i ówczesny wicepremier, pojechał we wrześniu 1992 r. na spotkanie grupy G-7 w Bangkoku, wyjawił tam, że z 2 tys. ton złota rosyjskiej rezerwy państwowej pozostało zaledwie 240 ton. W listopadzie nawet tego już nie było. W czasie niewiele dłuższym niż rok 22 mld USD w złocie opuściło Rosję, sprzedane za granicę z dużym upustem po to, by pokryć ogromne koszty rzeki "złotych" rubli.
Kiedy wpływy ze sprzedaży złota wróciły do Moskwy, zostały skierowane do firm prowadzonych przez wybranych czekistów. KGB i jego sojusznicy zbudowali system, w którym lojalni członkowie Komsomołu oraz niektórzy biznesmeni mogli zakładać własne "rosyjskie" banki. Tacy ludzie, jak Chodorkowski, Awen, Fridman i inni, zostali "oddelegowani" (przez KGB) do prowadzenia banków i firm finansowych.
Głównym bankiem, który miał uruchomić te "równoległe" fundusze i użyć ich do prowadzenia interesów w Rosji i poza krajem, był Menatep (bank Chodorkowskiego). Przez ten bank szły prawie wszystkie wielkie transfery pieniędzy z Rosji i do Rosji w latach 1992-1998. W miarę jak system "myta" nabierał rozpędu, na konta Menatepu wpływały przychody ze sprzedaży na Zachodzie rosyjskiego aluminium, miedzi, stali itp. Transakcjami kierowali Iwan Siłajew, wicepremier Oleg Soskowiec, doradca prezydenta Aleksandr Korżakow i przewodniczący Dumy Rusłan Chasbułatow. Czasami pieniądze kierowano do Menatep Cyprus, niekiedy do Menatep Gibraltar, Menatep Finance w Genewie, Menatep Inc. w Nowym Jorku i innych oddziałów banku na świecie. Menatep monitorował przepływ gotówki i przekazywał fundusze na konta bankowe najwyższych władz kraju - urzędu prezydenta, rządu i na prywatne rachunki czekistów, którzy obsadzali kadrowo "struktury równoległe". Bank upadł w czasie kryzysu 1998 r. Metody działania skłóconych frakcji KGB-istów stały się już bardziej subtelne.
Kryzys na zamówienie Kremla?
Petersburska frakcja czekistów miała zamiar w czerwcu i lipcu 2004 r. wywołać kolejny kryzys bankowy w Rosji. W połowie maja bank centralny odebrał licencję Sodbiznesbankowi pod zarzutem prania brudnych pieniędzy. Co więcej, Sodbiznesbank miał być jednym z największych znanych ofiarodawców wspierających kampanię wyborczą prezydenta Putina.
W ciągu miesiąca poszedł na dno jeszcze CreditTrust. Bank ten, 70. bank Rosji (305 mln USD), sam wystąpił o likwidację po szturmie depozytariuszy, spowodowanym upadkiem Sodbiznesbanku. Struktury własności obu banków są bardzo nieprzejrzyste, ale powszechnie mówi się o tym, że stał za nimi ten sam właściciel - Aleksandr Slesarow. Po tym wstępie Wiktor Zubkow, szef Federalnej Służby Nadzoru Finansowego, dał do zrozumienia, że zostanie podjęta akcja przeciw dziesięciu innym bankom lub większej ich liczbie. I chociaż wkrótce wycofał się z tego oświadczenia, sytuacja była już nie do uratowania. Na rynku kredytowym rozpoczęła się reakcja łańcuchowa, międzybankowy rynek kredytowy został sparaliżowany.
Manewr Kremla miał dwa cele: osłabić banki prywatne (szczególnie Alfa Bank) i rozszerzyć wpływy banków państwowych. Dla rosyjskiego systemu bankowego kryzys ten skończy się zapewne wzmocnieniem instytucji finansowych bezpośrednio związanych z państwem albo tych, które mają preferowanych przez państwo właścicieli zagranicznych. Problem samego Alfa Banku nie wiąże się bezpośrednio ze sferą bankowości, a raczej z walką o kontrolowanie biznesu telekomunikacyjnego. Nie ma wątpliwości, że "grupa z Petersburga", a dokładniej TelecomInvest Company, nad którą sprawuje kontrolę minister łączności Leonid Reiman, stała za atakiem na Alfa Bank. Teraz Telecom-
Invest będzie konkurencją dla grupy Alfa w zbliżającej się prywatyzacji SwiazInwestu (największego państwowego holdingu telekomunikacyjnego).
Rola "siłowików" w dążeniach do kontrolowania i ograniczania ekspansji sektora prywatnego w przemyśle naftowym, bankowości, telekomunikacji i systemie transportu może się po części opierać na filozofii politycznej czekistów, wywodzącej się z komunistycznej doktryny państwa. Głównym motywem jest tu podstawowy ludzki instynkt: chciwość.
- Wszyscy ludzie prezydenta (z KGB, FSB, GRU)
- Nikołaj Patruszew - dyrektor FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa)
- Igor Sieczin - były wiceszef administracji Kremla i sekretarz prezydenta, obecnie mianowany prezesem koncernu Rosnieft
- Konstantin Romodanowski - szef Wydziału Bezpieczeństwa Wewnętrznego w MSW
- Jurij Zaostrowcew - zastępca dyrektora FSB i szef Wydziału Kontrwywiadu Gospodarczego; podobno nadzoruje eksport rosyjskiej broni; powiązany z mafią sołncewską
- Wiktor Iwanow - zastępca szefa administracji Kremla (urzędu prezydenta) ds. kadrowych
- Nikołaj Niegodow - wiceminister transportu
- Borys Gryzłow - minister spraw wewnętrznych (szef policji)
- Siergiej Iwanow - minister obrony
- Władimir Ustinow - prokurator generalny (nadzoruje rozprawę z oligarchami)
- Siergiej Stiepaszyn - prezes Izby Kontroli Państwowej
- Siergiej Pugaczow - prezes Mieżprombanku, kieruje interesami z południowej Francji
- Wiktor Czerkiesow - szef policji podatkowej
- Władimir Jakunin - pierwszy zastępca prezesa Kolei Rosyjskich (spółki państwowej)
Kiedy Władimir Putin został prezydentem, kamuflaż nie był już potrzebny. Byli KGB-iści, głównie z Petersburga, zaczęli otwarcie zajmować stanowiska ministrów, doradców prezydenta i rządu, gubernatorów, bankierów i szefów wielkich firm. Mówi się, że jest ich w sumie około 6 tys. To nowa kasta władców (i współwłaścicieli) Rosji. Najważniejsi z nich to:
Więcej możesz przeczytać w 38/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.