To nie ludzie, to wilki atakują przezacną fundację Jolanty Kwaśniewskiej i żądają, by ujawniła, ile kasy dał jej Orlen. A prezydentowa pojąć nie może, że ktoś nie wierzy jej na słowo i domaga się kwitów. A ona co, w pralni robi, żeby kwity miała?
Już, natychmiast i bezzwłocznie chce stanąć przed komisją śledczą Aleksander Kwaśniewski. Skąd ten pęd do śpiewu i tańca?
Histeria ogarnęła jednak nie tylko prezydencką parę, ale i wierne jej sługi. Tomasz Nałęcz oburza się na lewo i prawo (ale zwłaszcza na prawo), że taki szczaw jak Roman Giertych śmie tykać majestat Rzeczypospolitej ucieleśniony w osobie pani Joli. Pocieszna figura ten Nałęcz, bo szalenie sympatyczny, ale patologiczny lizus. Na początku lat 90. podlizywał się Kwaśniewskiemu, potem na krok nie opuszczał Bugaja, wreszcie przyszedł czas na Millera, a teraz znów Kwaśniewski. Jeśli historia kołem się toczy, to znowu nadchodzi czas na Bugaja. Rysiu, wracaj!
Wielki zaszczyt spotkał rzeczonego Tomasza Nałęcza. Wicemarszałka Sejmu odwiedzili bowiem egzotyczni goście z premierem birmańskiego rządu emigracyjnego na czele. Ale opozycjonistów z Birmy do Nałęcza przyprowadził sam wielki Adam Michnik. Opozycjonista z Tytana.
Wyjątkowej skromności człowiek, Andrzej Kalwas, został ministrem sprawiedliwości. Jeszcze jako szef korporacji radców prawnych zgodził się łaskawie, by salę w nowej siedzibie radców nazwać imieniem... Andrzeja Kalwasa. Dlaczego? "Bardzo rzadko się zdarza, aby tak niewielu zrobiło tak wiele dla tak wielu. Byłoby fałszywą skromnością, gdybym nie widział swoich zasług w tym dziele" - palnął. Po śp. Aleksandrze Małachowskim doczekaliśmy się więc Bufona Nowego Milenium.
Jak Kalwas w bufonadzie, tak nikczemnik Sadowski nie zna granic w żenadzie. Już się wydawało, że jak przestanie być ministrem sprawiedliwości, to będzie można go, po dziewięciu latach, postawić przed sądem za zrobienie z kobiety inwalidki. Ale ten pospolity nikczemnik sam złożył wniosek, by przyjąć go do Prokuratury Krajowej, gdzie znów ma immunitet! Panie Sadowski, pan nie jesteś zerem. Pan jesteś pospolity, bezczelny nikczemnik. PS Czekamy na proces o zniesławienie, bo nam immunitet nie przysługuje.
No i nasz Andrzej Kalwas (dla przyjaciół: Kalwas) mógł się wykazać. Skoro mógł, to się wykazał i mianował Sadowskiego prokuratorem w Prokuraturze Krajowej. I tak to uzasadnił "Gazecie Wyborczej": "Ten człowiek zasługuje, żeby zajmować to stanowisko. Pod względem fachowym i etycznym. Tak: etycznym!". Słabo nam.
Uff, nie ma już wniosku o odwołanie Józefa Oleksego ze stanowiska marszałka Sejmu. LPR zlitowała się nad Józefem i swój wniosek wycofała. Bo to jest sens go odwoływać, skoro zaraz lustracja go odwoła?
Odnowiona i moralna lewica, czyli Socjaldemokracja Polska, poparła (na szczęście bezskutecznie) przywrócenie uprawnień kombatanckich ubekom i milicjantom. Co do Borowskiego, Sierakowskiej czy milicjanta Marczewskiego złudzeń nie mieliśmy, ale to wzruszające, że utrwalaczy władzy ludowej poparli Nałęcz i Celiński, prawda?
Chlip, chlip... Nie ma już klubu Unii Pracy. Rozpadł się, kiedy Zofia Wilczyńska wróciła do SLD. Wróciła, bo już tam kiedyś była, ale dla ratowania UP przeniosła się tam na trochę. Tylko że koledzy dokuczali jej strasznie, że oddano ją w leasing. Pani Zofia nie zna znaczenia tego słowa, ale domyśla się, że to coś wyjątkowo świńskiego, i się z tego procederu wycofała.
Więcej możesz przeczytać w 38/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.