Rozmowa z dr Ewą Kuleszą, generalnym inspektorem ochrony danych osobowych
Maciej Łuczak: Czy zagrożenie terroryzmem sprawi, że będziemy żyć w Orwellowskim świecie pozbawionym prywatności?
Ewa Kulesza: Już 80 proc. Brytyjczyków akceptuje instalowanie kamer telewizyjnych w miejscach publicznych. Kompetencje do zbierania przez państwo informacji rozszerzają się wraz ze wzrostem poczucia zagrożenia. Po 11 września 2001 r. okazało się, że rzecznicy ochrony danych osobowych w wielu państwach zgadzają się na działania, które wcześniej były nie do pomyślenia. W UE trwają prace nad centralną bazą wizową zawierającą dane biometryczne, a niektórzy rzecznicy ochrony danych osobowych akceptują umieszczanie odcisków palców w dowodach osobistych. To proces kroczący.
- Wszechwiedza państwa na temat obywateli zwykle prowadziła do zamordyzmu.
- Po ataku na WTC europejscy rzecznicy danych osobowych wydali w Paryżu wspólną deklarację, w której potwierdzili prawo państwa do zbierania w interesie publicznym danych o swoich obywatelach dla zagwarantowania ich bezpieczeństwa, ale w sposób nie ograniczający prawa do prywatności. Te dwie wartości muszą być wyważone. Organy państwa powinny gromadzić tylko takie informacje, które są niezbędne dla zapewnienia porządku i bezpieczeństwa. Niestety, w Polsce niektóre przepisy są w dalszym ciągu wyrazem dawnego myślenia i dlatego nie udało się znowelizować obowiązującej ustawy o ewidencji ludności - obecnie o każdym z nas zbiera się w rejestrach MSWiA aż 23 różne dane. Należy jednak podkreślić, że zmienia się podejście do niektórych spraw, także rzeczników ochrony danych osobowych. Po ataku na WTC mniejszy sprzeciw budzi pobieranie odcisków palców od obywateli, ale w dalszym ciągu nie ma przyzwolenia na ustalanie kodu genetycznego.
- Czy akta dotyczące homoseksualistów zgromadzone przez SB powinny być zniszczone w imię ochrony prywatności?
- Zbiory zawierające informacje dotyczące preferencji seksualnych muszą być wyłączone i nie powinny być udostępniane osobom trzecim. W ustawie o IPN są przepisy pozwalające na korzystanie z akt przez naukowców i dziennikarzy. Jednak sposób publikacji takich materiałów nie może godzić w prawo do prywatności. Akta muszą być wykorzystywane w taki sposób, by osoby, które już raz były ofiarami tajnej policji, nie zostały po raz wtóry skrzywdzone.
- Czy media mają prawo złamać zasadę poszanowania prywatności w imię interesu publicznego?
- Nie. Dziennikarze, ujawniając na przykład fakt zarażenia wirusem HIV pewnej znanej osoby, wobec której toczy się postępowanie karne, naruszyli prawo prasowe. W rezultacie publikacja tej informacji szczególnie dotknęła osoby, które kontaktowały się z podejrzanym - zostały one posądzone przez znajomych, że są zarażone wirusem HIV. Argumentacja, że uczyniono tak dla ich dobra, nie jest przekonująca.
- W USA informacja o pedofilach i przestępcach seksualnych nie jest chroniona.
- Nie możemy bezpośrednio przenosić doświadczeń amerykańskich na polski grunt. Rejestry pedofilów na pewno mogą być tworzone, ale nie dla obywateli, lecz dla służb państwowych - jako instrument walki z przestępczością seksualną. Natomiast samoistne działania podejmowane przez media są niebezpieczne. W Wielkiej Brytanii po ujawnieniu nazwisk pedofilów omal nie zlinczowano pewnego lekarza, który był podobny do jednego z przestępców seksualnych.
- A jak wyznaczyć granice prywatności osób publicznych?
- Jawność musi dotyczyć wszystkich działań organów publicznych. Pracownik w miejscu pracy nie jest osobą anonimową. Nie może odmawiać informacji o swoim stanowisku czy kwalifikacjach. Jednak nawet osoba publiczna, gdy jest w swoim mieszkaniu, musi mieć tam azyl. Z tego powodu w niemieckim kodeksie karnym pojawił się nowy artykuł sankcjonujący takie naruszenie prawa do prywatności, także osób publicznych, pod groźbą kary - nawet do roku pozbawienia wolności.Tymczasem u nas przepisy prawa też dopuszczają wkraczanie w prywatność niektórych osób. Przykładem mogą być oświadczenia majątkowe składane przez posłów. Nie jest to jednak skuteczna metoda walki z korupcją. Moim zdaniem, kontrola dochodów osób pełniących funkcje publiczne powinna się odbywać jak w innych państwach - przez uprawnione do tego organy, a nie przez umieszczanie w Internecie niezweryfikowanych danych o stanie majątkowym.
Więcej możesz przeczytać w 38/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.