Europa cierpi na tchórzem podszytą niechęć do zdecydowanych działań nawet we własnej obronie Jakiś czas temu oglądałem z moim młodszym synem kinomanem film "Człowiek demolka". Jest to film późniejszy od "Seksmisji" Juliusza Machulskiego, który zainteresował się tylko jednym aspektem rodzącej się w latach 80. politycznej poprawności, mianowicie wojującym feminizmem. "Człowiek demolka" to film czasów - rzec można - w pełni dojrzałego, politycznie poprawnego zidiocenia. W świecie, w którym "odmrożono" twardego glinę z poprzedniej epoki (gra go Sylvester Stallone), zakazane było absolutnie wszystko, również miłość, a nawet tak niewinne jej przejawy jak pocałunki. Nie tylko sprawy ducha, ale także sprawy ciała objęte były litanią zakazów w tym nowym wspaniałym świecie przyszłości. Zakazem objęto nie tylko papierosy, ale i powszechne dzisiaj używki, takie jak kawa lub herbata. Ba, nawet sól i pieprz znalazły się na politycznie poprawnym indeksie!
"Życzliwy" totalitaryzm
Reżyser i scenarzyści - prawdopodobnie, by się nie narazić lewicującej artystycznej elicie - umieścili film w odległej przyszłości. Czy rzeczywiście możemy mówić o odległej przyszłości? Jeżeli zwolennicy życzliwego, "troszczącego się o ludzi" totalitaryzmu mieliby - co nie daj Boże! - zatriumfować w naszej cywilizacji, to świat z "Człowieka demolki" mógłby nam spaść na kark już za niewiele lat.
W końcu sędziowie przysięgli w Ameryce uważają, że producenci papierosów są winni chorobom nałogowych palaczy (jak gdyby palacze nie wiedzieli, że ich nałóg jest szkodliwy). Inny komplet przysięgłych głupów przyznał (w pierwszej instancji) 2 mln dolarów odszkodowania babie, która przez lata ciągnęła jak smok whisky Johnnie Walker, ponieważ... producent nie ostrzegł jej przed szkodliwością picia (pół butelki dzień w dzień przez wiele lat!). Po tej stronie Atlantyku na przykład Komisja Europejska poszła podobnym tropem, uzyskując z szantażu (bo trudno to nazwać inaczej) w formie grzywny 1,25 mld dolarów od firmy tytoniowej Philip Morris.
Kawy i herbaty na razie nikt nam jeszcze nie zabrania, ale hamburgerów - owszem. Organizacje cholernych amatorów dobrych uczynków (w Ameryce nazywają takich bloody do-gooders) wywierają presję na firmę McDonaldŐs i podobne koncerny, by zmieniły receptury i podawały zdrową żywność. W Wielkiej Brytanii rządząca Partia Pracy domaga się podjęcia zdecydowanych kroków w walce z otyłością. Ponieważ z ludzkimi przywarami, takimi jak łakomstwo, walczyć się nie da, więc skończy się zapewne na kolejnych regulacjach ograniczających nasze możliwości wyboru.
Oczywiście, w naszym interesie. Tyle że ograniczenie wyboru powinno być napiętnowane nie tylko przez liberałów. Według doktryny chrześcijańskiej, Bóg dał ludziom wolną wolę czynienia dobrego i złego (i za to będą indywidualnie przed nim odpowiadać). Potrzebny jest niewątpliwie "antypoprawnościowy" sojusz sił zdrowego rozsądku, niezależny od różnic ideowych. W przeciwnym razie czasy przedstawione w formie ostrzeżenia w "Człowieku demolce", na przykład Pizza Hut oferująca wyłącznie kiełki i tym podobne paskudztwo, będą się przybliżać wielkimi krokami.
Jeśli ktoś ma dyspozycję fizyczną i psychiczną królika, niech je sobie kiełki. Na tym właśnie fundamencie wolności wyboru zbudowany jest liberalizm. Tylko w imię nieproszonej troski o innych niech tym innym politycznie poprawni idioci nie zawracają czterech liter! A przecież powyższe przykłady dotyczą tylko pomniejszych zagrożeń dla naszej wolności!
Policjanci przyszłości
Jak daleko jesteśmy więc od świata "Człowieka demolki" w ważniejszych sprawach? W świecie przyszłego politycznie poprawnego zidiocenia policjanci usiłują schwytać groźnego przestępcę z przeszłości (też "odmrożonego"), ale zapomnieli już, jak policjanci zachowywali się wobec przestępcy w normalniejszych czasach. Używają tylko perswazji i oświadczają "odmrożonemu" Sylvestrowi Stallone: "Jesteśmy policjantami i nie przywykliśmy do używania siły". Dlatego potrzebują policjanta, który jeszcze nie zapomniał, że użycie siły jest częścią jego zawodu!
Czy nam to niczego nie przypomina? Morderca szwedzkiej minister Anny Lindh został skazany na dożywotnie więzienie (w Szwecji nie ma kary śmierci). Tyle że w tym zakręconym - jak mówi młodzież - kraju w ogóle nie ma kary, więc zmieniono mu kryminał na trwały pobyt u czubków. A raczej nietrwały pobyt. Z prasowej informacji wynikało bowiem, że gdyby został w kiciu, mógłby liczyć na wyjście już po dziesięciu latach, a od czubków - już po roku, dwóch! Ciekawe, kiedy w tym naszym całkowicie dzisiejszym, a nie jutrzejszym, świecie politycznie poprawnego zidiocenia wyjdą z więzienia morderca pedofil Marc Dutroux i jemu podobni?
Jeden z pierwszych artykułów, który przeczytałem w prasie brytyjskiej po przyjeździe do Wielkiej Brytanii w 1991 r., dotyczył morderstw popełnionych przez morderców recydywistów już po odbyciu kary za poprzednie morderstwa. Takich przykładów w kraju, który pierwszy w Europie zniósł karę śmierci, było prawie 60. Także i dlatego, że przeciętny faktyczny okres pobytu mordercy w więzieniu nie sięgał nawet dziesięciu lat, co oznaczało, że wychodził on z więzienia w pełni sił!
A to przecież ciągle są przykłady jednostkowego zagrożenia. Bo tak naprawdę Europa cierpi na tchórzem podszytą niechęć do podejmowania zdecydowanych i stanowczych kroków nawet we własnej obronie. Socjalistyczny premier Hiszpanii faktycznie mówi Al-Kaidzie i innej fanatycznej swołoczy to samo co policjanci z "Człowieka demolki": "Nie przywykliśmy do używania siły".
Czy leci z nami pilot?
W filmie o przyszłości problemy rozwiązuje Sylvester Stallone, policjant "odmrożony" z przeszłości. A kto leci z nami w naszej europejskiej teraźniejszości? Na szczęście jeszcze leci z nami ojczyzna Sylvestra Stallone - Ameryka. Ale piana na pyskach tych Europejczyków, którzy chcieliby traktować polityczną swołocz tego świata, jak psychoanalityk traktuje pacjenta na swej kanapce, może tę sytuację odmienić.
Poza tym wiele zagrożeń naszej wolności jest też i w Ameryce. Tam również są groteskowi, mrożkowscy postępowcy, gotowi przekształcać świat w duchu politycznie poprawnego zidiocenia. Są słabsi niż w Europie - to cieszy - ale dostatecznie wpływowi, aby uczynić ewolucję cywilizacji zachodniej w kierunku opisywanym w "Człowieku demolce" czymś już nie tylko możliwym, ale i prawdopodobnym. Tylko kogo wtedy "odmrozimy", gdy pojawi się kolejne zagrożenie?
Reżyser i scenarzyści - prawdopodobnie, by się nie narazić lewicującej artystycznej elicie - umieścili film w odległej przyszłości. Czy rzeczywiście możemy mówić o odległej przyszłości? Jeżeli zwolennicy życzliwego, "troszczącego się o ludzi" totalitaryzmu mieliby - co nie daj Boże! - zatriumfować w naszej cywilizacji, to świat z "Człowieka demolki" mógłby nam spaść na kark już za niewiele lat.
W końcu sędziowie przysięgli w Ameryce uważają, że producenci papierosów są winni chorobom nałogowych palaczy (jak gdyby palacze nie wiedzieli, że ich nałóg jest szkodliwy). Inny komplet przysięgłych głupów przyznał (w pierwszej instancji) 2 mln dolarów odszkodowania babie, która przez lata ciągnęła jak smok whisky Johnnie Walker, ponieważ... producent nie ostrzegł jej przed szkodliwością picia (pół butelki dzień w dzień przez wiele lat!). Po tej stronie Atlantyku na przykład Komisja Europejska poszła podobnym tropem, uzyskując z szantażu (bo trudno to nazwać inaczej) w formie grzywny 1,25 mld dolarów od firmy tytoniowej Philip Morris.
Kawy i herbaty na razie nikt nam jeszcze nie zabrania, ale hamburgerów - owszem. Organizacje cholernych amatorów dobrych uczynków (w Ameryce nazywają takich bloody do-gooders) wywierają presję na firmę McDonaldŐs i podobne koncerny, by zmieniły receptury i podawały zdrową żywność. W Wielkiej Brytanii rządząca Partia Pracy domaga się podjęcia zdecydowanych kroków w walce z otyłością. Ponieważ z ludzkimi przywarami, takimi jak łakomstwo, walczyć się nie da, więc skończy się zapewne na kolejnych regulacjach ograniczających nasze możliwości wyboru.
Oczywiście, w naszym interesie. Tyle że ograniczenie wyboru powinno być napiętnowane nie tylko przez liberałów. Według doktryny chrześcijańskiej, Bóg dał ludziom wolną wolę czynienia dobrego i złego (i za to będą indywidualnie przed nim odpowiadać). Potrzebny jest niewątpliwie "antypoprawnościowy" sojusz sił zdrowego rozsądku, niezależny od różnic ideowych. W przeciwnym razie czasy przedstawione w formie ostrzeżenia w "Człowieku demolce", na przykład Pizza Hut oferująca wyłącznie kiełki i tym podobne paskudztwo, będą się przybliżać wielkimi krokami.
Jeśli ktoś ma dyspozycję fizyczną i psychiczną królika, niech je sobie kiełki. Na tym właśnie fundamencie wolności wyboru zbudowany jest liberalizm. Tylko w imię nieproszonej troski o innych niech tym innym politycznie poprawni idioci nie zawracają czterech liter! A przecież powyższe przykłady dotyczą tylko pomniejszych zagrożeń dla naszej wolności!
Policjanci przyszłości
Jak daleko jesteśmy więc od świata "Człowieka demolki" w ważniejszych sprawach? W świecie przyszłego politycznie poprawnego zidiocenia policjanci usiłują schwytać groźnego przestępcę z przeszłości (też "odmrożonego"), ale zapomnieli już, jak policjanci zachowywali się wobec przestępcy w normalniejszych czasach. Używają tylko perswazji i oświadczają "odmrożonemu" Sylvestrowi Stallone: "Jesteśmy policjantami i nie przywykliśmy do używania siły". Dlatego potrzebują policjanta, który jeszcze nie zapomniał, że użycie siły jest częścią jego zawodu!
Czy nam to niczego nie przypomina? Morderca szwedzkiej minister Anny Lindh został skazany na dożywotnie więzienie (w Szwecji nie ma kary śmierci). Tyle że w tym zakręconym - jak mówi młodzież - kraju w ogóle nie ma kary, więc zmieniono mu kryminał na trwały pobyt u czubków. A raczej nietrwały pobyt. Z prasowej informacji wynikało bowiem, że gdyby został w kiciu, mógłby liczyć na wyjście już po dziesięciu latach, a od czubków - już po roku, dwóch! Ciekawe, kiedy w tym naszym całkowicie dzisiejszym, a nie jutrzejszym, świecie politycznie poprawnego zidiocenia wyjdą z więzienia morderca pedofil Marc Dutroux i jemu podobni?
Jeden z pierwszych artykułów, który przeczytałem w prasie brytyjskiej po przyjeździe do Wielkiej Brytanii w 1991 r., dotyczył morderstw popełnionych przez morderców recydywistów już po odbyciu kary za poprzednie morderstwa. Takich przykładów w kraju, który pierwszy w Europie zniósł karę śmierci, było prawie 60. Także i dlatego, że przeciętny faktyczny okres pobytu mordercy w więzieniu nie sięgał nawet dziesięciu lat, co oznaczało, że wychodził on z więzienia w pełni sił!
A to przecież ciągle są przykłady jednostkowego zagrożenia. Bo tak naprawdę Europa cierpi na tchórzem podszytą niechęć do podejmowania zdecydowanych i stanowczych kroków nawet we własnej obronie. Socjalistyczny premier Hiszpanii faktycznie mówi Al-Kaidzie i innej fanatycznej swołoczy to samo co policjanci z "Człowieka demolki": "Nie przywykliśmy do używania siły".
Czy leci z nami pilot?
W filmie o przyszłości problemy rozwiązuje Sylvester Stallone, policjant "odmrożony" z przeszłości. A kto leci z nami w naszej europejskiej teraźniejszości? Na szczęście jeszcze leci z nami ojczyzna Sylvestra Stallone - Ameryka. Ale piana na pyskach tych Europejczyków, którzy chcieliby traktować polityczną swołocz tego świata, jak psychoanalityk traktuje pacjenta na swej kanapce, może tę sytuację odmienić.
Poza tym wiele zagrożeń naszej wolności jest też i w Ameryce. Tam również są groteskowi, mrożkowscy postępowcy, gotowi przekształcać świat w duchu politycznie poprawnego zidiocenia. Są słabsi niż w Europie - to cieszy - ale dostatecznie wpływowi, aby uczynić ewolucję cywilizacji zachodniej w kierunku opisywanym w "Człowieku demolce" czymś już nie tylko możliwym, ale i prawdopodobnym. Tylko kogo wtedy "odmrozimy", gdy pojawi się kolejne zagrożenie?
Więcej możesz przeczytać w 38/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.