Postkomuniści obrzydzają demokrację. Niesprawiedliwe? Ale prawdziwe. 30 proc. wyborców SLD z 2001 r. nie poszło do urn tej jesieni. Ponad milion ludzi wierzyło, że rządy Leszka Millera nie będą totalną klapą! Polska to jednak bardzo religijny kraj. W cuda wierzą nawet wyborcy lewicy.
Zygmunt Wrzodak nie jest już przewodniczącym rady politycznej Ligi Polskich Rodzin. Jako nie-Giertych został usunięty ze stanowiska, ale uważa to posunięcie za nielegalne i niewykluczone, że zmontuje własną partię. Cóż, nie ukrywamy, że marzy nam się powtórka z rozrywki, czyli z Ruchu dla Rzeczypospolitej. Młodzież nie pamięta, ale dawno temu były dwa RdR-y: RdR Olszewskiego i RdR Szeremietiewa. Ale najlepsze, że potem w RdR Olszewskiego nie było Olszewskiego, bo coś tam. Ciekawe, czy w Lidze Polskich Rodzin może nie być Polaków?
Z więzienia przy Montelupich w Krakowie przysłał nam list Marek Kolasiński, dawny poseł AWS. W liście udowadnia, że nie jest żadnym aferzystą, lecz ofiarą zemsty, bo sam ujawniał korupcję na szczytach władzy. List rozesłano do wiadomości: "Rząd, Parlamentarzyści, Media i Największe Autorytety Moralne". Rozumiemy, że należymy do tej ostatniej kategorii.
Sytuacja tuż sprzed wyborów wygląda mniej więcej tak: Lepper za Kaczyńskim, Pawlak za Kaczyńskim, Bochniarz za Tuskiem, Borowski za Tuskiem, "Fakt" za Wiśniewskim, "Super Express" za Mandaryną. Ta ostatnia rozpoczyna karierę za oceanem. Wyślizga Kwaśniewskiego z ONZ?
A Wojciech Olejniczak nie chce podpowiedzieć, którego kandydata ma poprzeć elektorat SLD. No i teraz biedny Rakowski siedzi w domu i nie wie, co począć.
Nieskłonny do zwierzeń jest też Aleksander Kwaśniewski. Ale domyślamy się, że ze wszystkich prezydentów to on najmocniej popiera obecnie prezydenta Busha. Bez niego kariera za oceanem może nie wypalić.
Najsłynniejszy polski Mulat nie zostanie niestety marszałkiem polskiego Sejmu. Może w tej sytuacji PiS dałby Andrzejowi Lepperowi na pocieszenie stopień feldmarszałka? Albo chociaż obergruppenfuehrera.
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Leszek Miller uznał się za zero. Uczynił to oczywiście w sposób wyrafinowany, wspominał coś o swoim bilansie, ale przesłanie - bez wątpienia słuszne - jest właśnie takie. W tej sytuacji pojawia się jednak ważne pytanie: co z Ziobrą?
A Marek Belka przewiduje, że jeszcze za nim zatęsknimy. My dwaj na pewno. Jeszcze nigdy nie obśmiewało nam się kogoś tak łatwo.
Wydarzeniem pierwszego posiedzenia nowego Sejmu było objawienie się posłanki Sandry Lewandowskiej. Lat 28, ładna, świetnie zbudowana, blondynka, nic zatem dziwnego, że z Samoobrony. Trochę podpieczona w solarium, wzorem swego przywódcy. Dziennikarze płci męskiej latali jak koty w marcu. Kampania prezydencka była zdecydowanie słabszym bodźcem.
W cieniu posłanki Lewandowskiej po Sejmie przechadzał się Józef Oleksy. W pewnym momencie natknął się na Marka Borowskiego. Panowie przystanęli, trochę pogawędzili. I poszli sobie. Szli, brnąc w jesiennych liściach, ku zachodzącemu słońcu. Aż w końcu zniknęli.
Tomasz Nałęcz pojawia się już na sesjach naukowych. Życie jest podłe. Niedaleko Pałac Prezydencki, z drugiej strony Sejm, a on musi tkwić na uniwersytecie z tymi drętwymi profesorami. Jeżeli istnieje piekło, to piekło Tomasza Nałęcza tak pewnie będzie wyglądać.
Igor Zalewski
koalicja&[email protected]
Zygmunt Wrzodak nie jest już przewodniczącym rady politycznej Ligi Polskich Rodzin. Jako nie-Giertych został usunięty ze stanowiska, ale uważa to posunięcie za nielegalne i niewykluczone, że zmontuje własną partię. Cóż, nie ukrywamy, że marzy nam się powtórka z rozrywki, czyli z Ruchu dla Rzeczypospolitej. Młodzież nie pamięta, ale dawno temu były dwa RdR-y: RdR Olszewskiego i RdR Szeremietiewa. Ale najlepsze, że potem w RdR Olszewskiego nie było Olszewskiego, bo coś tam. Ciekawe, czy w Lidze Polskich Rodzin może nie być Polaków?
Z więzienia przy Montelupich w Krakowie przysłał nam list Marek Kolasiński, dawny poseł AWS. W liście udowadnia, że nie jest żadnym aferzystą, lecz ofiarą zemsty, bo sam ujawniał korupcję na szczytach władzy. List rozesłano do wiadomości: "Rząd, Parlamentarzyści, Media i Największe Autorytety Moralne". Rozumiemy, że należymy do tej ostatniej kategorii.
Sytuacja tuż sprzed wyborów wygląda mniej więcej tak: Lepper za Kaczyńskim, Pawlak za Kaczyńskim, Bochniarz za Tuskiem, Borowski za Tuskiem, "Fakt" za Wiśniewskim, "Super Express" za Mandaryną. Ta ostatnia rozpoczyna karierę za oceanem. Wyślizga Kwaśniewskiego z ONZ?
A Wojciech Olejniczak nie chce podpowiedzieć, którego kandydata ma poprzeć elektorat SLD. No i teraz biedny Rakowski siedzi w domu i nie wie, co począć.
Nieskłonny do zwierzeń jest też Aleksander Kwaśniewski. Ale domyślamy się, że ze wszystkich prezydentów to on najmocniej popiera obecnie prezydenta Busha. Bez niego kariera za oceanem może nie wypalić.
Najsłynniejszy polski Mulat nie zostanie niestety marszałkiem polskiego Sejmu. Może w tej sytuacji PiS dałby Andrzejowi Lepperowi na pocieszenie stopień feldmarszałka? Albo chociaż obergruppenfuehrera.
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Leszek Miller uznał się za zero. Uczynił to oczywiście w sposób wyrafinowany, wspominał coś o swoim bilansie, ale przesłanie - bez wątpienia słuszne - jest właśnie takie. W tej sytuacji pojawia się jednak ważne pytanie: co z Ziobrą?
A Marek Belka przewiduje, że jeszcze za nim zatęsknimy. My dwaj na pewno. Jeszcze nigdy nie obśmiewało nam się kogoś tak łatwo.
Wydarzeniem pierwszego posiedzenia nowego Sejmu było objawienie się posłanki Sandry Lewandowskiej. Lat 28, ładna, świetnie zbudowana, blondynka, nic zatem dziwnego, że z Samoobrony. Trochę podpieczona w solarium, wzorem swego przywódcy. Dziennikarze płci męskiej latali jak koty w marcu. Kampania prezydencka była zdecydowanie słabszym bodźcem.
W cieniu posłanki Lewandowskiej po Sejmie przechadzał się Józef Oleksy. W pewnym momencie natknął się na Marka Borowskiego. Panowie przystanęli, trochę pogawędzili. I poszli sobie. Szli, brnąc w jesiennych liściach, ku zachodzącemu słońcu. Aż w końcu zniknęli.
Tomasz Nałęcz pojawia się już na sesjach naukowych. Życie jest podłe. Niedaleko Pałac Prezydencki, z drugiej strony Sejm, a on musi tkwić na uniwersytecie z tymi drętwymi profesorami. Jeżeli istnieje piekło, to piekło Tomasza Nałęcza tak pewnie będzie wyglądać.
Igor Zalewski
koalicja&[email protected]
Więcej możesz przeczytać w 43/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.