Duma jest jak pompka, bo może powodować zbiorowe uniesienia
Duma narodowa to duma taka, że hej. My, Polacy, zawsze byliśmy dumni i dumę narodową mieliśmy większą niż inni. Duma, podobnie jak skórzany fotel, jest po to, by się rozpierać. I my się w naszej dumie rozpierać potrafimy. Jak się czasem rozepniemy, to trudno nas potem zapiąć (w kajdanki). Z dumą nie ma żartów. Nie kupisz jej ani na promocji w hipermarkecie, ani na bazarze. Nie pożyczysz dumy od sąsiada ani nie załatwisz jej przelewem z banku.
Duma jest jak pompka, bo może powodować zbiorowe uniesienia. Każdy Polak ma fioła na punkcie dumy, chociaż często sam nie wie, z czego tak naprawdę jako naród możemy być dumni. Powód do dumy jest w naszym wypadku drugorzędny. Polacy są dumni z definicji. Dumę zwykle nosi się w sobie, i to głęboko pod skórą. Mamy dumę niczym wszczepiony pod skórę implant. Mimo zdarzających się klęsk i niepowodzeń jesteśmy napompowani dumą jak balony weselne. Sami czasem tej dumy nie dostrzegamy, ale dzięki temu ostrzej widzą ją inni.
Doświadczył obcowania z polską dumą geniusz literacki Rosji Fiodor Dostojewski, który będąc kilka lat na zesłaniu, zetknął się na dalekiej Syberii z licznymi polskimi przejawami dumy. Mistrz z Petersburga wspomina, że Polacy wyróżniali się zawsze niezrozumiałą dla niego dumą. Słowem, dawali do zrozumienia współwięźniom, że są kimś lepszym od nich. Mimo trudów zsyłki zawsze dumnie podnosili głowy. Duma z nich w naturalny sposób emanowała. Rosyjska dusza nakazywała z pokorą znosić trudy zesłania, a Polacy nawet w obliczu wspólnej beznadziei trwali w swej dumie na przekór wszystkiemu i wszystkim. Prawdopodobnie właśnie ta niezrozumiała dla Rosjan polska duma zraziła Dostojewskiego do Polski i Polaków. Polacy w powieściach Dostojewskiego to postacie ledwie trzeciorzędne, zwykle jacyś niegodziwcy - pijacy, złodzieje lub idioci.
Rosjanie też mieli kiedyś Dumę Bojarską, czyli radę wielkich feudałów przy carze, później Dumę Państwową, czyli parlament, a jeszcze później pojawił się agent niemiecki Lenin i przy pomocy bolszewików rozpieprzył całe to dumne towarzystwo. Po latach Duma do Rosji jednak wróciła, głównie dzięki Jelcynowi. Zwykle dumę można mieć, ale Rosja to jedyny kraj, gdzie do Dumy można się wybierać. Rozróżniamy w przyrodzie wiele kategorii dumy. Obok dużej dumy są też takie małe dumki zwykle śpiewane lub recytowane przez artystów. Kilka lat temu przy okazji promocji filmu "Ogniem i mieczem" popularna była "Dumka na dwa serca", mimo że z samego filmu byliśmy raczej średnio dumni.
Duma to często jedyna rzecz wartościowa, jaką mają polskie rodziny czekające na eksmisje z mieszkania. Duma stała się bohaterem ostatniej kampanii wyborczej. "Będziemy dumni z Polski" - przekonywał Donald Tusk. Z Polski może tak, ale czy z Polaków? Zwykle jesteśmy dumni z tych, co już dawno nie żyją, czyli z Kopernika, Skłodowskiej czy Chopina. Z kogo i z czego być dumnym dzisiaj? Może z wódki wyborowej, która podbija chiński rynek. Czy to nie piękne, że Chińczycy zamiast ryżówką upijają się naszą wyborową?
Jak patrzę na tych zachwyconych sobą twardzieli z Prawa i Sprawiedliwości i na piszących do nich ciągle jakieś listy wrażliwców z Platformy Obywatelskiej, to wiem, że powodów do dumy z pewnością nam nie zabraknie. Wystarczy tylko się uważnie rozejrzeć. Ot, choćby taki pierwszy z brzegu wypadek, jaki miał miejsce w Złocieńcu. Może powinniśmy być dumni z naszego rodaka Damiana J. ze Złocieńca, który w minionym tygodniu wsławił się nie lada wyczynem. Jak doniosły media, Damian mając 6,5 promila alkoholu we krwi ukradł wiertarkę i wdał się w bójkę z właścicielem. Według podręczników medycznych, śmiertelna dawka to 4,5 promila, a więc jak łatwo zauważyć, chłopina rzucił się w wir akcji, będąc prawie w 150 procentach trupem. My, Polacy, tak potrafimy, i to nie tylko wówczas, gdy za pasem Halloween.
Duma jest jak pompka, bo może powodować zbiorowe uniesienia. Każdy Polak ma fioła na punkcie dumy, chociaż często sam nie wie, z czego tak naprawdę jako naród możemy być dumni. Powód do dumy jest w naszym wypadku drugorzędny. Polacy są dumni z definicji. Dumę zwykle nosi się w sobie, i to głęboko pod skórą. Mamy dumę niczym wszczepiony pod skórę implant. Mimo zdarzających się klęsk i niepowodzeń jesteśmy napompowani dumą jak balony weselne. Sami czasem tej dumy nie dostrzegamy, ale dzięki temu ostrzej widzą ją inni.
Doświadczył obcowania z polską dumą geniusz literacki Rosji Fiodor Dostojewski, który będąc kilka lat na zesłaniu, zetknął się na dalekiej Syberii z licznymi polskimi przejawami dumy. Mistrz z Petersburga wspomina, że Polacy wyróżniali się zawsze niezrozumiałą dla niego dumą. Słowem, dawali do zrozumienia współwięźniom, że są kimś lepszym od nich. Mimo trudów zsyłki zawsze dumnie podnosili głowy. Duma z nich w naturalny sposób emanowała. Rosyjska dusza nakazywała z pokorą znosić trudy zesłania, a Polacy nawet w obliczu wspólnej beznadziei trwali w swej dumie na przekór wszystkiemu i wszystkim. Prawdopodobnie właśnie ta niezrozumiała dla Rosjan polska duma zraziła Dostojewskiego do Polski i Polaków. Polacy w powieściach Dostojewskiego to postacie ledwie trzeciorzędne, zwykle jacyś niegodziwcy - pijacy, złodzieje lub idioci.
Rosjanie też mieli kiedyś Dumę Bojarską, czyli radę wielkich feudałów przy carze, później Dumę Państwową, czyli parlament, a jeszcze później pojawił się agent niemiecki Lenin i przy pomocy bolszewików rozpieprzył całe to dumne towarzystwo. Po latach Duma do Rosji jednak wróciła, głównie dzięki Jelcynowi. Zwykle dumę można mieć, ale Rosja to jedyny kraj, gdzie do Dumy można się wybierać. Rozróżniamy w przyrodzie wiele kategorii dumy. Obok dużej dumy są też takie małe dumki zwykle śpiewane lub recytowane przez artystów. Kilka lat temu przy okazji promocji filmu "Ogniem i mieczem" popularna była "Dumka na dwa serca", mimo że z samego filmu byliśmy raczej średnio dumni.
Duma to często jedyna rzecz wartościowa, jaką mają polskie rodziny czekające na eksmisje z mieszkania. Duma stała się bohaterem ostatniej kampanii wyborczej. "Będziemy dumni z Polski" - przekonywał Donald Tusk. Z Polski może tak, ale czy z Polaków? Zwykle jesteśmy dumni z tych, co już dawno nie żyją, czyli z Kopernika, Skłodowskiej czy Chopina. Z kogo i z czego być dumnym dzisiaj? Może z wódki wyborowej, która podbija chiński rynek. Czy to nie piękne, że Chińczycy zamiast ryżówką upijają się naszą wyborową?
Jak patrzę na tych zachwyconych sobą twardzieli z Prawa i Sprawiedliwości i na piszących do nich ciągle jakieś listy wrażliwców z Platformy Obywatelskiej, to wiem, że powodów do dumy z pewnością nam nie zabraknie. Wystarczy tylko się uważnie rozejrzeć. Ot, choćby taki pierwszy z brzegu wypadek, jaki miał miejsce w Złocieńcu. Może powinniśmy być dumni z naszego rodaka Damiana J. ze Złocieńca, który w minionym tygodniu wsławił się nie lada wyczynem. Jak doniosły media, Damian mając 6,5 promila alkoholu we krwi ukradł wiertarkę i wdał się w bójkę z właścicielem. Według podręczników medycznych, śmiertelna dawka to 4,5 promila, a więc jak łatwo zauważyć, chłopina rzucił się w wir akcji, będąc prawie w 150 procentach trupem. My, Polacy, tak potrafimy, i to nie tylko wówczas, gdy za pasem Halloween.
Więcej możesz przeczytać w 43/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.