Bracia Wachowscy dołączyli do adaptatorów komiksowej klasyki
Dlaczego i bracia Wachowscy sięgnęli po komiks? Bo komiksowe adaptacje są ostrzejsze i dają więcej możliwości pokazania warsztatowej wirtuozerii niż klasyczne filmy. Wachowscy zaadaptowali klasykę komiksu - "V jak Vendetta" Alana Moore'a i Davida Lloyda. Mieli nosa: w pierwszy weekend rozpowszechniania i film zarobił 26 mln dolarów, czyli ponad połowę swojego budżetu. "Vendetcie" wróży się większy sukces niż zeszłorocznemu "Sin City".
Orwell z dymkiem
"V jak Vendetta" to jedna z najważniejszych pozycji w dziejach sztuki komiksowej. Pełna politycznych aluzji wywołała w latach 80. zamieszanie, a jej twórców porównywano do George'a Orwella. Moore i Lloyd stworzyli mroczną wizję świata po wojnie atomowej, w którym władzę przejmują faszyzujący radykałowie. Za przyzwoleniem Kościoła tworzą obozy koncentracyjne, w których przetrzymują politycznych przeciwników, homoseksualistów i przedstawicieli innych ras. Główny bohater - V - to walczący z systemem anarchista. Z pozoru banalna fabuła jest głęboką analizą władzy, dyktatury i skrajnych ideologii.
"V jak Vendetta" szybko stała się jednym z dzieł, dzięki którym historie z dymkiem zaczęto traktować poważnie. Komiksem zainteresowali się bracia Wachowscy i już w 1990 r., czyli dwa lata po jego powstaniu, napisali pierwszy szkic scenariusza. Nie zrealizowali wtedy swojego projektu, a część motywów wykorzystali w "Matriksie". Do pomysłu wrócili w 2005 r. W filmie łatwo się doszukać nawiązań do wojny w Iraku, zamachu w londyńskim metrze czy epidemii ptasiej grypy. Więźniowie z Larkhill mają takie same pomarańczowe "pasiaki" jak ci z Guantanamo, a lider partii rządzącej Sutler pojawia się na wielkim ekranie przypominającym ten z powieści "Rok 1984" George'a Orwella.
Seks z robotem
Moda na ekranizowanie komiksów sięga początków kina. W 1936 r. pojawiła się filmowa wersja "Dicka Tracy'ego", a do 1950 r. powstało pięć kolejnych. W 1948 r. na ekrany po raz pierwszy zawitał "Superman". Dziś możemy obejrzeć ponad 10 adaptacji przygód tego herosa. Lata 80. i ekranizacje Tima Burtona zapewniły nieśmiertelność Batmanowi. Ostatnia wersja filmu (2005 r.) zarobiła przez pierwszy weekend niemal 49 mln dolarów. Trzeci z herosów, "Spiderman", w trzy miesiące zarobił 800 mln dolarów.
Po 70 latach funkcjonowania komiksowych adaptacji dziecięcy idole i superbohaterowie znaleźli się w odwrocie. Pierwsze filmy o Spidermanie i Hulku śmieszyły dorosłego widza swoją naiwnością. Były to tandetne produkcje telewizyjne dla najmłodszych. Dziś obraz zrobiony na podstawie komiksu to superprodukcja. I niemal każdy ma znaczek "+18". Zaczęło się to zresztą już w 1968 r. - od "Barbarelli" nakręconej na podstawie komiksu science fiction Jean-Claude'a Foresta. To epatująca erotyzmem historia granej przez Jane Fondę astronautki podróżującej do miasta SoGo (skrót od biblijnej Sodomy i Gomory) i maszyny zabijającej orgazmami. Scena miłosna kobiety z robotem przeszła do historii kina.
Zachodni producenci wybierają dziś komiksy o "sierioznej" tematyce: o więźniach politycznych ("Immortal - kobieta pułapka") czy przestępczym podziemiu i świecie rządzonym przez mafię ("Sin City"). W Polsce, mimo że powstały "poważne" komiksy, na przykład o zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki, o zrywie "Solidarności" czy Lechu Wałęsie, żaden z nich nie został przeniesiony na ekran. A to chyba wdzięczniejszy materiał niż szkolne lektury.
Orwell z dymkiem
"V jak Vendetta" to jedna z najważniejszych pozycji w dziejach sztuki komiksowej. Pełna politycznych aluzji wywołała w latach 80. zamieszanie, a jej twórców porównywano do George'a Orwella. Moore i Lloyd stworzyli mroczną wizję świata po wojnie atomowej, w którym władzę przejmują faszyzujący radykałowie. Za przyzwoleniem Kościoła tworzą obozy koncentracyjne, w których przetrzymują politycznych przeciwników, homoseksualistów i przedstawicieli innych ras. Główny bohater - V - to walczący z systemem anarchista. Z pozoru banalna fabuła jest głęboką analizą władzy, dyktatury i skrajnych ideologii.
"V jak Vendetta" szybko stała się jednym z dzieł, dzięki którym historie z dymkiem zaczęto traktować poważnie. Komiksem zainteresowali się bracia Wachowscy i już w 1990 r., czyli dwa lata po jego powstaniu, napisali pierwszy szkic scenariusza. Nie zrealizowali wtedy swojego projektu, a część motywów wykorzystali w "Matriksie". Do pomysłu wrócili w 2005 r. W filmie łatwo się doszukać nawiązań do wojny w Iraku, zamachu w londyńskim metrze czy epidemii ptasiej grypy. Więźniowie z Larkhill mają takie same pomarańczowe "pasiaki" jak ci z Guantanamo, a lider partii rządzącej Sutler pojawia się na wielkim ekranie przypominającym ten z powieści "Rok 1984" George'a Orwella.
Seks z robotem
Moda na ekranizowanie komiksów sięga początków kina. W 1936 r. pojawiła się filmowa wersja "Dicka Tracy'ego", a do 1950 r. powstało pięć kolejnych. W 1948 r. na ekrany po raz pierwszy zawitał "Superman". Dziś możemy obejrzeć ponad 10 adaptacji przygód tego herosa. Lata 80. i ekranizacje Tima Burtona zapewniły nieśmiertelność Batmanowi. Ostatnia wersja filmu (2005 r.) zarobiła przez pierwszy weekend niemal 49 mln dolarów. Trzeci z herosów, "Spiderman", w trzy miesiące zarobił 800 mln dolarów.
Po 70 latach funkcjonowania komiksowych adaptacji dziecięcy idole i superbohaterowie znaleźli się w odwrocie. Pierwsze filmy o Spidermanie i Hulku śmieszyły dorosłego widza swoją naiwnością. Były to tandetne produkcje telewizyjne dla najmłodszych. Dziś obraz zrobiony na podstawie komiksu to superprodukcja. I niemal każdy ma znaczek "+18". Zaczęło się to zresztą już w 1968 r. - od "Barbarelli" nakręconej na podstawie komiksu science fiction Jean-Claude'a Foresta. To epatująca erotyzmem historia granej przez Jane Fondę astronautki podróżującej do miasta SoGo (skrót od biblijnej Sodomy i Gomory) i maszyny zabijającej orgazmami. Scena miłosna kobiety z robotem przeszła do historii kina.
Zachodni producenci wybierają dziś komiksy o "sierioznej" tematyce: o więźniach politycznych ("Immortal - kobieta pułapka") czy przestępczym podziemiu i świecie rządzonym przez mafię ("Sin City"). W Polsce, mimo że powstały "poważne" komiksy, na przykład o zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki, o zrywie "Solidarności" czy Lechu Wałęsie, żaden z nich nie został przeniesiony na ekran. A to chyba wdzięczniejszy materiał niż szkolne lektury.
Więcej możesz przeczytać w 14/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.