5 grudnia mija termin zbierania podpisów pod referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Potrzeba ich najmniej 135 tys., a pod koniec ubiegłego tygodnia inicjatorzy mieli zebranych ok. 100 tys. Referendum stanęło pod znakiem zapytania. Inicjatorem tej akcji jest Piotr Guział, który trzy lata temu przeprowadził udaną akcję zbierania podpisów w identycznej sprawie. Tym razem jednak jest w minorowym nastroju. W organizację referendum włożył sporo pracy i własnych pieniędzy. Tylko za radiowe reklamówki zapłacił 40 tys. zł z własnej kieszeni. A cały wysiłek może spełznąć na niczym. – Jeżeli nie uda nam się akcja z listami, które wysyłaliśmy do warszawiaków, to możemy nie dać rady – mówi otwarcie. Listów wysłano 850 tys., w kopertach z opłaconym zwrotem. W pierwszym tygodniu rozsyłania listów inicjatorzy zebrali w ten sposób 15 tys. podpisów, ale teraz listy zwrotną pocztą przestały nadchodzić.
– Potrzebujemy jeszcze 50-60 tys. podpisów, żeby mieć z czego uzupełnić braki w razie zakwestionowania części podpisów przez Państwową Komisję Wyborczą. A zimowa aura nie sprzyja zbieraniu podpisów na ulicach – mówi Guział. Dodaje, że ani PiS, ani Nowoczesna nie są zainteresowane odwołaniem Gronkiewicz-Waltz. – Obie partie przedłożyły interes polityczny nad dobro społeczne. Wolą, żeby sprawa się ciągnęła – dodaje. Politycy PiS zdystansowali się do jego inicjatywy, a trzy lata temu ich pomoc była znacząca. Oficjalnie mówią, że nie widzą powodu, aby angażować się w inicjatywę społeczną. Nieoficjalnie dodają, że to im się nie opłaca. – Referendum byłoby dla nas niewygodne, bo gdyby znowu nie było wystarczającej frekwencji, to Hanna Gronkiewicz-Waltz tylko by się wzmocniła. Nie możemy tak ryzykować – mówi jeden z ważnych polityków PiS. I dodaje szczerze: – Tym razem mamy inną strategię. Będziemy jak najdłużej grillować Gronkiewicz-Waltz. Szczególnie że nie mamy dobrego kandydata na włodarza Warszawy. Strategia grillowania prezydent z PO, przynajmniej na etapie, gdy afera reprywatyzacyjna nie została wyjaśniona, jest z punktu widzenia PiS najlepsza. – Widok Hanny Gronkiewicz-Waltz tłumaczącej się przed komisją weryfikacyjną z decyzji o zwrotach nieruchomości, w obecności poszkodowanych lokatorów – bezcenne – śmieje się jeden z warszawskich polityków lewicy. Z kolei nasz rozmówca z PiS dodaje, że prezes Kaczyński dużą nadzieję pokłada w ustaleniach komisji weryfikacyjnej, bo mają one być powalające. – W ten sposób znokautujemy panią prezydent – mówi. W PiS nie wykluczają, że Gronkiewicz-Waltz zostaną też postawione zarzuty prokuratorskie, ale akurat tym pani prezydent zdaje się nie przejmować. Już we wrześniu mówiła, że zarzuty prokuratorskie łatwo jest postawić. – Wielu prezydentów je miało i nie odchodzili ze stanowiska – dodawała.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.