MICHAŁ KURTYKA
Rok wystarczył Japonii, by po katastrofie w Fukushimie przestawić się z atomu na produkcję energii elektrycznej ze źródeł kopalnych. Węgiel i gaz odpowiadają dziś aż za ponad 70 proc. wytwarzania prądu. Ilościowo to prawie 750 TWh energii elektrycznej, około cztery i pół razy więcej, niż zużywa Polska przez rok. Cofnijmy się w czasie 10 lat, a zobaczymy Japonię zdominowaną przez energetykę jądrową. W 2010 r. funkcjonowały tam 54 reaktory, produkując ponad jedną czwartą zapotrzebowania na energię elektryczną. Ta szybka i niezakłócona zmiana pokazuje, jak znaczące rezerwy miał system energetyczny w Japonii i jak kluczowe stały się one w obliczu kryzysu. To bardzo ważna lekcja dla Polski. Japonia jest jednym z najbardziej uzależnionych od zewnętrznych dostaw energii krajów świata. Jedynie 8,4 proc. potrzeb zaspokajają krajowe źródła, głównie elektrownie wodne, panele słoneczne, biomasa, przy czym własne wydobycie gazu i ropy jest śladowe.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.