Jarosław Gowin upowszechnił w debacie publicznej słówko: „deglomeracja”. W słownikach można sprawdzić, iż owo obce słówko odnosi się do urbanistyki i oznacza planowe zapobieganie rozrastaniu się w nieskończoność wielkich miast. W Polsce brak planowania przestrzennego sprawił, że owo „rozlanie się” bez ładu i składu takich metropolii jak Warszawa czy Kraków już nastąpiło i jest (niestety) faktem nieodwracalnym. Ale Gowin, wsparty ideami wypracowanymi w krakowskim Klubie Jagiellońskim, próbuje zmienić oryginalne znaczenie deglomeracji, nazywając nią koncept przenoszenia urzędów z Warszawy na prowincję. W grudniu, podczas narady PiS, Gowin wymienił trzy miasta, do których należałoby „deglomerować” Warszawę: Chełm, Kielce i Jelenią Górę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.