Bożenie Borys-Szopie, byłej głównej inspektor pracy, szefowej sejmowej komisji pracy i polityki społecznej, nie można odmówić kompetencji do zarządzania Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które objęła po Elżbiecie Rafalskiej. A jednak środowiska pro-life natychmiast uznały, że ta nominacja była afrontem pod ich adresem, jako że Borys-Szopa skutecznie zamroziła w komisji projekt ustawy zakazujący przerywania ciąży ze względów eugenicznych, czyli w sytuacji, gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony.
Przekaz płynący ze środowisk pro-life głosił: Jarosław Kaczyński skorzystał z pierwszej okazji, żeby pokazać, że może bezkarnie nas lekceważyć. Według naszych rozmówców kierownictwo PiS było szczerze zaskoczone narracją obrońców życia, bo taka interpretacja nikomu nie przyszła do głowy. Jeden z naszych informatorów zżyma się, że obecna pani minister jako szefowa komisji robiła to, co zaleciło kierownictwo partii, a więc obarczanie jej odpowiedzialnością za zamrożenie ustawy antyaborcyjnej jest co najmniej niepoważne. Z drugiej strony wiadomo, że w komisji rodziny i polityki społecznej, której przewodniczyła Borys-Szopa, przez cztery lata toczyła się cicha wojna między zwolennikami zakazu aborcji a tymi, którzy pragną utrzymać status quo. W tej drugiej grupie była właśnie Borys-Szopa, a sekundowała jej obecna rzeczniczka partii Anita Czerwińska. A więc awans dla obu posłanek to mogłoby być potwierdzenie, że opcja utrzymania status quo jest dziś górą w Zjednoczonej Prawicy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.