Być we właściwym miejscu we właściwym czasie to ponoć klucz do sukcesu. Polska często była w niewłaściwym miejscu i czasie, za co wszyscy płaciliśmy słoną cenę. Dobrze więc, że choć raz splot okoliczności politycznych i nasze nieszczęśliwe zazwyczaj położenie geograficzne między potęgami Niemiec i Rosji grają dzisiaj na naszą korzyść. Bo gdyby nie napięcia z Rosją, ciśnienie w relacjach USA z Niemcami, gdyby nie Trump i jego szarpanina z Chinami, gdyby nie wojna w Syrii, Iran, Krym, Ukraina czy Nord Stream, kto wie, czy prezydent Duda miałby takie powody do zadowolenia jak teraz.
Oczywiście można się upierać, że podpisana w Białym Domu polsko-amerykańska umowa wojskowa i towarzyszący jej pakiet kontraktów energetycznych są wyłącznie efektem skutecznej dyplomacji.Pewnie też. Ale to, że w Polsce będzie więcej amerykańskich żołnierzy, więcej sprzętu i więcej infrastruktury pozwalającej na szybkie zwiększenie liczby sojuszniczych wojsk, to przede wszystkim wynik wewnętrznych amerykańskich kalkulacji. USA, jak każde imperium, nad sojusze przedkłada bowiem interesy. Boleśnie przekonaliśmy się o tym za rządów prezydenta Baracka Obamy, który jednym posunięciem skasował gotowy już projekt budowy tarczy antyrakietowej w naszym kraju, nie szczędząc jednocześnie ciepłych słów Polsce i Polakom.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.