Wybrał pan już restaurację w Brukseli, w której razem z Robertem Biedroniem będziecie popijać wino i zajadać się mulami?
Nie zdobyłem mandatu, choć miałem czwarty wynik w Polsce w naszym ugrupowaniu, a więc knajpy w Brukseli nie szukam. A Robert zajmuje się ważniejszymi sprawami – pilnuje, żeby polska delegacja miała jak najmocniejszą pozycję w przyszłych władzach parlamentu. Właśnie trwają rozmowy o obsadzie różnych funkcji i tym się zajmuje Wiosna w Brukseli, po to, aby skutecznie realizować nasz program.
Wasi krytycy mówią, że być może od początku to był projekt rodzinny. Że chodziło o to, by pan i Robert wyjechali do Brukseli i tam wiedli przyjemne życie.
Jak to jest, że Bogdan Zdrojewski jest europosłem, a Barbara Zdrojewska senatorem i nikt nigdy im tego nie wypominał. Gdy Lech Kaczyński był prezydentem, a Jarosław Kaczyński premierem, to też to przyjmowano ze spokojem, a my z Robertem wzbudzamy takie emocje. To hipokryzja. Nigdzie nie jest powiedziane, że zachowując bliskie relacje, nie można razem robić polityki. Współtworzę Wiosnę od samego początku.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.