Marianna Zaremba, 68-letnia technik chemik z Gdańska, od 2011 r. jest na emeryturze. Jak podkreśla: „głodowej emeryturze”. Kiedy zobaczyła swoją pierwszą wypłatę z ZUS, przeżyła szok. Listonosz przyniósł do mieszkania niewiele ponad tysiąc złotych. Wcześniej dobrze zarabiała na państwowej posadzie w zakładach chemicznych. Były premie kwartalne, trzynastki, nawet czternastki, nagrody na Dzień Chemika. Ale zaraz po tym, jak skończyła 60 lat, pracodawca wysłał ją na emeryturę. Nie chciała odchodzić. Czuła się młodo, zresztą nadal tak się czuje. Firma postawiła jednak na świeżo upieczonych absolwentów, znających komputer, języki obce. – Mimo prawie siedemdziesiątki, nadal jestem sprawna fizycznie i psychicznie. Pracuję nie tylko, żeby dorobić – chcę przebywać z ludźmi, a praca daje mojemu życiu sens. Jestem samotna, wychowałam dzieci i wnuki i nie chcę siedzieć w domu – mówi seniorka.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.