„Jeśli zawładniecie emocjami bliźniego, pójdzie on za wami, gdzie tylko będziecie chcieli. To się nazywa władza” – mówi do kardynałów Pius XIII o niebieskich oczach Jude’a Lawa. Filmowy świat żyje ostatnio opowieściami o papieżach. 9 marca HBO wyemituje finałowy odcinek „Nowego papieża” Paola Sorrentina – wybitnej kontynuacji świetnego serialu „Młody papież”, a Anthony Hopkins i Jonathan Pryce, odtwórcy ról Benedykta XVI i Franciszka w filmie „Dwóch papieży”, zdobywają kolejne nominacje do najważniejszych nagród z Oscarami na czele.
Włoch mocno odwoływał się do swojej wyobraźni. W „Młodym papieżu” na tronie Piotrowym zasiadał młody seksowny mężczyzna, który okazywał się radykałem i tradycjonalistą. W nowym sezonie, po tym, jak Pius XIII zapadł w śpiączkę, głową Kościoła zostaje najpierw wariat, szybko wyeliminowany przez służby specjalne, a później grany przez Johna Malkovicha brytyjski arystokrata w depresji, który przyjmuje imię Jan Paweł III. Bliższy rzeczywistości Meirelles wyobraża sobie prywatne spotkanie Jorge Bergoglio i Josepha Ratzingera (tuż przed jego abdykacją) – ich dyskusję o misji Kościoła w dzisiejszych czasach.
Tak naprawdę jednak twórców nie interesują problemy wiary. Na pytania o religijność Sorrentino odpowiada wymijająco: „Zawsze ciekawiły mnie drogi, jakimi ludzie podążają, aby stać się lepszymi”. Fernando Meirelles zaś: „Jestem katolikiem. Tylko dawno nie praktykowałem”. Nie zrobili filmów o absolucie i metafizycznym porządku, lecz spróbowali zdiagnozować społeczną rzeczywistość budowaną z religijną legitymizacją. Opowiedzieli o poszukiwaniu poczucia bezpieczeństwa, duchowego przywództwa. Zapytali: „Jaki mesjasz mógłby nas zbawić w trzeciej dekadzie XXI w.?”. Ale pozostali bliżej ziemi niż nieba.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.