Odkąd Liliana trafiła do domu Doroty Łajło z Poznania, w życiu 55-letniej nauczycielki i fotografki wiele się zmieniło. – Gdy na nią czekałam, pytałam jej twórczynię, czy będzie ubrana, czy coś mam jej kupić, a jeśli tak, to w jakim rozmiarze. Uczucia towarzyszące mi wtedy były podejrzanie przyjemne. Kiedy przesyłka do mnie dotarła, otworzyłam paczkę jeszcze w samochodzie. Trudno było mi uwierzyć w to, co widziałam. Była tak piękna, realna, w dotyku idealna. Nie przewidziałam takiej swojej reakcji na widok lalki, bo chciałam ją mieć z czystej ciekawości i z podziwu dla twórczości artystki – mówi dzisiaj.
Aleksandra ma 20 lat. Od urodzenia choruje na ciężkie porażenie mózgowe. Udziela się na jednym z forów poświęconych lalkom reborn. Na moje pytanie odpisuje, że lalka wyzwoliła w niej pokłady instynktu macierzyńskiego, z których istnienia nie zdawała sobie sprawy i których już dzisiaj nie umie „wyciszyć”. – Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mamą. Zaczęłam traktować moją pierwszą lalkę jak prawdziwe dziecko. Dziś mam dwie, Antoninę i Dorotę. Opiekuję się nimi, przewijam, przytulam, przebieram. Ale mam świadomość, że to lalki. Ani przez moment o tym nie zapominam.
Magdalena Pogoda ma 36 lat, mieszka w Ostrowie Wielkopolskim. Z wykształcenia jest fryzjerką, ale ostatnio pokochała szydełkowanie i zajęła się dzierganiem ubranek dla niemowlaków. Zamówiła lalkę, bo chciała na niej prezentować zrobione na szydełku rzeczy. – Gdy ją dostałam, oniemiałam. Jej realizm aż mnie uderzył – mówi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.