A lina ma 24 lata i długie nogi. Ciemne włosy, piękny uśmiech i traumę, która została jej po pierwszej pracy.
– Do dziś mi wstyd. Nikomu się nie przyznałam, jak bardzo mnie upokorzono – wspomina. Przez rok dorabiała do studenckiego stypendium jako hostessa na konferencjach, bankietach i eventach. Współpracowała z wieloma agencjami, ale tym razem znajomy klient zaproponował, że zapłaci trzy razy więcej, jeśli zgodzi się pominąć pośredników. – Znałam tych panów, miałam do nich zaufanie. Szukali „ogarniętych” dziewczyn ze znajomością języków obcych – opowiada. Oferta była kusząca, więc razem z koleżanką zgodziły się przyjąć zlecenie dwóch prezesów spółki z Dolnego Śląska.
Zakres obowiązków – prezentacja stoiska, rozdawanie ulotek, szukanie kontaktów i nowych klientów. Wymagania – atrakcyjny wygląd, biznesowy strój i szpilki. Zlecenie – miesięczny pobyt na targach maszyn rolniczych w Chinach.
W Hongkongu okazało się, że dla hostess nie ma zarezerwowanych pokoi hotelowych i każda musi spać w małżeńskim łóżku z prezesem. – Protestowałyśmy. Obiecali, że rozwiążą problem, ale mieli wymówkę, że w hotelu brakuje wolnych miejsc. Dotarło do nas, że klient oczekuje znacznie więcej niż obsługi stanowiska – opowiada dziewczyna.
Ta hostessa, zresztą jak większość, chce pozostać anonimowa. „Wprost” dotarł do 10 dziewczyn z branży, i tylko dwie nie bały się podać nazwiska, bo już porzuciły pracę w tej branży. Reszta woli milczeć, niż walczyć o swoje prawa. Hostessy nie wierzą, że coś w tej branży się zmieni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.