Wygłoszenie prawdziwego exposé zajęłoby premierowi Tuskowi nie trzy godziny, lecz trzy minuty
Ktoś zrobił premierowi Donaldowi Tuskowi głupi kawał. Zamiast właściwego tekstu exposé, podłożył mu notatki do wystąpienia programowego. Mnie udało się dotrzeć do prawdziwego exposé Donalda Tuska. Wygłoszenie go zajęłoby premierowi Tuskowi nie trzy godziny, lecz trzy minuty. Oto jego treść:
Drodzy rodacy, panie, panowie! W 1961 r. prezydent USA John F. Kennedy przedstawił swoim rodakom marzenie. Do końca dekady Amerykanin postawi stopę na Księżycu. Żeby do tego doszło, Ameryka musi być i będzie innym krajem. Ja, Donald Tusk, też mam marzenie: W 2012 r. tysiące Europejczyków tak naprawdę odkryją naszą ojczyznę. Przyjadą na Euro. Do tego czasu Polska musi być i będzie innym krajem. Dlatego w swoim wystąpieniu nie będę rozwiązywał problemów w rodzaju połowów dorsza na Bałtyku.
Po pierwsze, Polska musi być i będzie krajem szybko się rozwijającym, bo tylko wtedy poradzimy sobie z Euro. To oznacza o wiele więcej wolności gospodarczej niż obecnie, znaczne obniżenie podatków, sprywatyzowanie niestrategicznych spółek skarbu państwa i spółek komunalnych oraz odchudzenie pseudoopiekuńczych zobowiązań państwa. Plan tych posunięć ogłosimy już w pierwszym półroczu urzędowania tego rządu. Chcę, by w 2011 r., kiedy dobiegnie końca ta kadencja, w rankingu wolności gospodarczej Polska awansowała z obecnego 87. miejsca na miejsce w pierwszej trzydziestce.
Parafrazując Ronalda Reagana, chcę powiedzieć, że dla większości problemów państwo nie jest rozwiązaniem, lecz sprawcą tych problemów. I tylko odchudzone państwo poradzi sobie ze stworzeniem nowoczesnej infrastruktury. Zbudujemy stadiony, połączymy je dobrymi drogami i nowoczesnymi liniami kolejowymi oraz rozbudujemy lotniska. Wtedy nowe hotele, restauracje czy obiekty rekreacyjne będą powstawać na wyścigi. I te wyspy modernizacji zmobilizują resztę kraju do unowocześnienia się.
Po drugie, Polska musi być i będzie krajem bezpiecznym. To oznacza, że nasza ojczyzna musi być bogatsza, bo tylko zasobni i zadowoleni z życia obywatele dbają o wspólne dobro
i przeciwstawiają się patologiom uderzającym w dorobek ich życia. Dlatego zmniejszymy wszelkie daniny publiczne w rodzaju opłat czy pseudopodatków. Bezpieczeństwo to także powszechne stosowanie zasady „zero tolerancji" dla jakichkolwiek przejawów łamania prawa, także w obozie władzy. Dlatego nie będzie pobłażania dla przestępców, będziemy też bezwzględnie zwalczać korupcję.
Państwo bezpieczne oznacza też bezpieczeństwo energetyczne, bezpieczeństwo systemu finansowego oraz bezpieczeństwo zewnętrzne. Pierwsze osiągniemy wspólnie z Unią Europejską. Drugie zapewni nam tak szybkie, jak to możliwe, przyjęcie euro. Trzecie zyskamy, nie przyłączając się do antyamerykańskiej koalicji w ramach unii, co oznacza też zgodę na budowę elementów tarczy antyrakietowej i ścisłą współpracę z USA.
Po trzecie, Polska musi być i będzie krajem innowacyjnym. Bo w konsekwencji oznacza to, że będziemy państwem wysoce konkurencyjnym. Innowacyjność to czterokrotne zwiększenie w ciągu najbliższych pięciu lat wydatków na naukę i badania – zarówno przez państwo, jak i zachęcane do tego podatkowo podmioty prywatne. Innowacyjność to także wspieranie przez państwo gospodarki nowoczesnych technologii oraz przebudowa systemu edukacji. Mam plan, żeby na koniec kadencji mojego rządu nowoczesne sektory gospodarki wytwarzały co najmniej połowę PKB, a produkty tych sektorów stanowiły przynajmniej połowę polskiego eksportu.
Drodzy rodacy, panie i panowie! Za cztery lata stanę przed wami, by rozliczyć się z realizacji mojego marzenia, planu modernizacji Polski. Nie czas na gadanie. Bierzmy się do pracy!
Drodzy rodacy, panie, panowie! W 1961 r. prezydent USA John F. Kennedy przedstawił swoim rodakom marzenie. Do końca dekady Amerykanin postawi stopę na Księżycu. Żeby do tego doszło, Ameryka musi być i będzie innym krajem. Ja, Donald Tusk, też mam marzenie: W 2012 r. tysiące Europejczyków tak naprawdę odkryją naszą ojczyznę. Przyjadą na Euro. Do tego czasu Polska musi być i będzie innym krajem. Dlatego w swoim wystąpieniu nie będę rozwiązywał problemów w rodzaju połowów dorsza na Bałtyku.
Po pierwsze, Polska musi być i będzie krajem szybko się rozwijającym, bo tylko wtedy poradzimy sobie z Euro. To oznacza o wiele więcej wolności gospodarczej niż obecnie, znaczne obniżenie podatków, sprywatyzowanie niestrategicznych spółek skarbu państwa i spółek komunalnych oraz odchudzenie pseudoopiekuńczych zobowiązań państwa. Plan tych posunięć ogłosimy już w pierwszym półroczu urzędowania tego rządu. Chcę, by w 2011 r., kiedy dobiegnie końca ta kadencja, w rankingu wolności gospodarczej Polska awansowała z obecnego 87. miejsca na miejsce w pierwszej trzydziestce.
Parafrazując Ronalda Reagana, chcę powiedzieć, że dla większości problemów państwo nie jest rozwiązaniem, lecz sprawcą tych problemów. I tylko odchudzone państwo poradzi sobie ze stworzeniem nowoczesnej infrastruktury. Zbudujemy stadiony, połączymy je dobrymi drogami i nowoczesnymi liniami kolejowymi oraz rozbudujemy lotniska. Wtedy nowe hotele, restauracje czy obiekty rekreacyjne będą powstawać na wyścigi. I te wyspy modernizacji zmobilizują resztę kraju do unowocześnienia się.
Po drugie, Polska musi być i będzie krajem bezpiecznym. To oznacza, że nasza ojczyzna musi być bogatsza, bo tylko zasobni i zadowoleni z życia obywatele dbają o wspólne dobro
i przeciwstawiają się patologiom uderzającym w dorobek ich życia. Dlatego zmniejszymy wszelkie daniny publiczne w rodzaju opłat czy pseudopodatków. Bezpieczeństwo to także powszechne stosowanie zasady „zero tolerancji" dla jakichkolwiek przejawów łamania prawa, także w obozie władzy. Dlatego nie będzie pobłażania dla przestępców, będziemy też bezwzględnie zwalczać korupcję.
Państwo bezpieczne oznacza też bezpieczeństwo energetyczne, bezpieczeństwo systemu finansowego oraz bezpieczeństwo zewnętrzne. Pierwsze osiągniemy wspólnie z Unią Europejską. Drugie zapewni nam tak szybkie, jak to możliwe, przyjęcie euro. Trzecie zyskamy, nie przyłączając się do antyamerykańskiej koalicji w ramach unii, co oznacza też zgodę na budowę elementów tarczy antyrakietowej i ścisłą współpracę z USA.
Po trzecie, Polska musi być i będzie krajem innowacyjnym. Bo w konsekwencji oznacza to, że będziemy państwem wysoce konkurencyjnym. Innowacyjność to czterokrotne zwiększenie w ciągu najbliższych pięciu lat wydatków na naukę i badania – zarówno przez państwo, jak i zachęcane do tego podatkowo podmioty prywatne. Innowacyjność to także wspieranie przez państwo gospodarki nowoczesnych technologii oraz przebudowa systemu edukacji. Mam plan, żeby na koniec kadencji mojego rządu nowoczesne sektory gospodarki wytwarzały co najmniej połowę PKB, a produkty tych sektorów stanowiły przynajmniej połowę polskiego eksportu.
Drodzy rodacy, panie i panowie! Za cztery lata stanę przed wami, by rozliczyć się z realizacji mojego marzenia, planu modernizacji Polski. Nie czas na gadanie. Bierzmy się do pracy!
Więcej możesz przeczytać w 48/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.