Władysław Bartoszewski szacuje, że Żydów uratowanych przez Polaków było kilka tysięcy. Te szacunki są oparte głównie na powojennych zeznaniach osób, które opowiedziały o swoim bohaterstwie. Co jednak z ludźmi, którzy zginęli, ratując Żydów? Co z tymi, którzy nawet po wojnie bali się do tego przyznać? Niemiecki ord-nung na ziemiach polskich, w przeciwieństwie do Holandii czy Francji, zakładał karę śmierci za ukrywanie Żydów. Polacy byli untermesch, Żydzi – nichtmensch. Kary, które ich spotykały, były takie same. To dlatego medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, którym odznaczono 6 tysięcy Polaków, oddaje jedynie część ich wielkiego bohaterstwa. Tego bohaterstwa, które wielu spotkało, choć sobie go nie życzyli. Przyszło do nich przypadkiem i w końcu odebrało im życie. Ich relacje nie są nigdzie zapisane. Nie doczekali nagrody. Do dziś nie wiemy dokładnie, ilu Polaków rozstrzelano za pomoc Żydom. Wiemy jednak, że ich historie są heroiczne. Bo wśród Polaków ratujących Żydów byli również antysemici. Ich główną konstytucją moralną było przykazanie: nie zabijaj.
Być może dziś za dużo mówimy o tym bohaterstwie. Być może przygniatamy tym młode pokolenia, powodując „inflację" heroizmu. Profesor talmudyzmu Dawid Haliwne (Weiss) w wydanej kilka lat temu autobiografii zawarł dramatyczny dialog z Bogiem dotyczący Holocaustu. „Boże, gdzie byłeś podczas zagłady? Czy wziąłeś sobie urlop, czy pojechałeś na wakacje?" – pytał Haliwne, dodając, że do końca swego życia będzie czekał na odpowiedź. Myślę, że ja ją dziś znam. Bóg był wówczas w sercach tych ludzi, którzy ratowali i pomagali. Bóg pozwalał im podjąć to ogromne ryzyko. I jako człowiek sam uratowany czuję do nich ogromną miłość i przez cały czas się za nich modlę.
Być może dziś za dużo mówimy o tym bohaterstwie. Być może przygniatamy tym młode pokolenia, powodując „inflację" heroizmu. Profesor talmudyzmu Dawid Haliwne (Weiss) w wydanej kilka lat temu autobiografii zawarł dramatyczny dialog z Bogiem dotyczący Holocaustu. „Boże, gdzie byłeś podczas zagłady? Czy wziąłeś sobie urlop, czy pojechałeś na wakacje?" – pytał Haliwne, dodając, że do końca swego życia będzie czekał na odpowiedź. Myślę, że ja ją dziś znam. Bóg był wówczas w sercach tych ludzi, którzy ratowali i pomagali. Bóg pozwalał im podjąć to ogromne ryzyko. I jako człowiek sam uratowany czuję do nich ogromną miłość i przez cały czas się za nich modlę.
Więcej możesz przeczytać w 50/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.