Donald Tusk chce odebrać Grzegorzowi Schetynie funkcję sekretarza generalnego PO – wynika z nieoficjalnych ustaleń „Wprost". W zamian może mu zaoferować stanowisko pierwszego wiceprzewodniczącego partii.
Losy Schetyny miały się rozstrzygnąć jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich podczas zjazdu Platformy, na którym Donald Tusk chce przeforsować zmianę statutu partii. W obawie przed wybuchem konfliktu zjazd został jednak podzielony na dwie części i statut będzie zmieniony dopiero 25 września. Cel Tuska jest prosty: rozszerzenie zarządu o szefów regionów do 35 osób (dziś liczy on czternaścioro członków) i okrojenie kompetencji sekretarza generalnego. Miałby nim zostać sprawny menedżer i niepolityk. Oznaczałoby to zmarginalizowanie Schetyny.
Z naszych ustaleń wynika, że Schetyna próbuje storpedować ten projekt. Jego plan maksimum to zachowanie funkcji sekretarza generalnego i utrzymanie 14-osobowego zarządu. Taki scenariusz wydaje się jednak mało realny. Bardziej prawdopodobny jest kompromis: zarząd liczący 25 członków i stanowisko pierwszego wiceprzewodniczącego partii dla Schetyny. Z informacji „Wprost" wynika że sekretarzem generalnym PO mógłby wówczas zostać na przykład ktoś z otoczenia Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Politycy PO przyznają, że kompromis między koncepcjami Tuska i Schetyny byłby dziś najlepszym rozwiązaniem dla Platformy. – Wciągnięcie do zarządu szefów regionów oceniam pozytywnie, ale rozszerzenie kierownictwa partii do 35 osób to zły pomysł. Tak szeroki zarząd byłby fasadą. Do dyskusji zostawiłbym też opis kompetencji sekretarza generalnego. Pochopne zmiany mogłyby zostać odczytane jako próba osłabienia Grzegorza Schetyny, a Platforma potrzebuje dziś konsolidacji – mówi „Wprost" Jarosław Gowin.
Losy Schetyny miały się rozstrzygnąć jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich podczas zjazdu Platformy, na którym Donald Tusk chce przeforsować zmianę statutu partii. W obawie przed wybuchem konfliktu zjazd został jednak podzielony na dwie części i statut będzie zmieniony dopiero 25 września. Cel Tuska jest prosty: rozszerzenie zarządu o szefów regionów do 35 osób (dziś liczy on czternaścioro członków) i okrojenie kompetencji sekretarza generalnego. Miałby nim zostać sprawny menedżer i niepolityk. Oznaczałoby to zmarginalizowanie Schetyny.
Z naszych ustaleń wynika, że Schetyna próbuje storpedować ten projekt. Jego plan maksimum to zachowanie funkcji sekretarza generalnego i utrzymanie 14-osobowego zarządu. Taki scenariusz wydaje się jednak mało realny. Bardziej prawdopodobny jest kompromis: zarząd liczący 25 członków i stanowisko pierwszego wiceprzewodniczącego partii dla Schetyny. Z informacji „Wprost" wynika że sekretarzem generalnym PO mógłby wówczas zostać na przykład ktoś z otoczenia Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Politycy PO przyznają, że kompromis między koncepcjami Tuska i Schetyny byłby dziś najlepszym rozwiązaniem dla Platformy. – Wciągnięcie do zarządu szefów regionów oceniam pozytywnie, ale rozszerzenie kierownictwa partii do 35 osób to zły pomysł. Tak szeroki zarząd byłby fasadą. Do dyskusji zostawiłbym też opis kompetencji sekretarza generalnego. Pochopne zmiany mogłyby zostać odczytane jako próba osłabienia Grzegorza Schetyny, a Platforma potrzebuje dziś konsolidacji – mówi „Wprost" Jarosław Gowin.
Więcej możesz przeczytać w 27/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.