Emerytowany pułkownik KGB Stiepan Babuszkin przeglądał komputerowe wydruki i z dezaprobatą kręcił głową. Wydruki zawierały prawdziwe wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce. Wynikało z nich niezbicie, że wygrał je zdecydowanie Jarosław Kaczyński. Ludzie Babuszkina w ostatniej chwili dosypali głosów Wielkiemu Gajowemu i dzięki temu jest on mylnie uważany za zwycięzcę.
Pułkownik miał świadomość, że w drugiej turze taki numer może już nie przejść. Zbyt duże ryzyko wpadki. Ludzie Donalda dzwonili już z pretensjami. Były też przerażone telefony z Izraela i Berlina. Pułkownik i jego wypróbowana w wielu bojach siatka specjalistów zobowiązali się (za wysokie honorarium płatne w operacjach plastycznych) czuwać, aby wszystko podczas wyborów wyszło tak, jak ustalono w sztabie wyborczym Platformy. Tymczasem Kaczyński i jego zwolennicy zrobili wszystkim okrutną niespodziankę. Poparcie dla lidera PiS nieoczekiwanie urosło tak szybko jak truskawki na Kaszubach i zadłużenie Grecji.
Więcej możesz przeczytać w 27/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.