„Krótka sprzedaż” – to brzmi niezgrabnie. Ale pobudza wyobraźnię. Finansowy mechanizm współodpowiedzialny za światowy kryzys 1 lipca trafia na warszawską giełdę. Powinniśmy się bać?
Nie interesują nas mistrzowie inwestowania, tylko mistrzowie gier komputerowych. Tu trzeba mieć małpi refleks – usłyszał młody finansista z Polski, który starał się o pracę w banku Goldman Sachs.
Bank oferował mu na początek 50 tys. funtów rocznie plus prowizję od zysku z operacji. W zamian chciał tylko jednego: sprawnego wciskania odpowiedniego guzika w odpowiednim momencie. Tak właśnie wygląda praca tzw. tradera, czyli człowieka odpowiedzialnego za realizację operacji inwestycyjnych, których sukces zależy głównie od szybkości zawierania transakcji: opcyjnych, walutowych, kontraktów terminowych i krótkiej sprzedaży. Trader przeprowadza do 50 transakcji dziennie. Liczą się refleks i orientacja. Trendy oblicza komputer, wyświetla je na kilku monitorach. Trader podejmuje decyzję. Szybka reakcja oznacza sukces. Sekunda wahania – stratę. Dzień pracy kończy się po 11 godzinach. Trader zostawia biurko zawalone kubkami po kawie i opakowaniami po pizzy. – Stres jest duży – czasami seria nieudanych posunięć skutkuje natychmiastowym zwolnieniem z pracy. Dobrze płatnej, dodajmy – od 100 do 200 tys. funtów rocznie – opowiada pracownik londyńskiej firmy brokerskiej.
Bank oferował mu na początek 50 tys. funtów rocznie plus prowizję od zysku z operacji. W zamian chciał tylko jednego: sprawnego wciskania odpowiedniego guzika w odpowiednim momencie. Tak właśnie wygląda praca tzw. tradera, czyli człowieka odpowiedzialnego za realizację operacji inwestycyjnych, których sukces zależy głównie od szybkości zawierania transakcji: opcyjnych, walutowych, kontraktów terminowych i krótkiej sprzedaży. Trader przeprowadza do 50 transakcji dziennie. Liczą się refleks i orientacja. Trendy oblicza komputer, wyświetla je na kilku monitorach. Trader podejmuje decyzję. Szybka reakcja oznacza sukces. Sekunda wahania – stratę. Dzień pracy kończy się po 11 godzinach. Trader zostawia biurko zawalone kubkami po kawie i opakowaniami po pizzy. – Stres jest duży – czasami seria nieudanych posunięć skutkuje natychmiastowym zwolnieniem z pracy. Dobrze płatnej, dodajmy – od 100 do 200 tys. funtów rocznie – opowiada pracownik londyńskiej firmy brokerskiej.
Więcej możesz przeczytać w 27/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.