Gołąb z brodą
Paweł Poncyljusz, jeden z tych, którzy w kampanii byli za łagodnością, wygląda dziś jak George Clooney, którego paparazzi ustrzelili podczas porannej kawy w kafejce. Z brodą, w bejsbolówce naciągniętej na oczy, starym T-shircie i dżinsach poseł PiS jest prawie nie do poznania.
Po wyborach prezydenckich publicznie pokazał się tylko raz: na meczu Legii Warszawa z Arsenalem Londyn. Poncyljusz ponad miesiąc temu wycofał się z bieżącej polityki i do dziś konsekwentnie odrzuca wszelkie prośby o wywiady. Musi ich być dużo, bo robi to taśmowo – wszystkim dziennikarzom wysyła ten sam SMS: „Do końca sierpnia zajmuję się tylko swoim kręgosłupem. O tym, co się dzieje w polityce, nie mam nic do powiedzenia. Pozdrawiam. PP". Trochę tak jak Turek Mustafa z komedii Stanisława Barei „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?", który przyłapany na sprzedaży afgańskiego kożucha wyciąga kartkę i do znudzenia odczytuje oświadczenie: „Ja bardzo przepraszam, ale podejrzenia panów są całkowicie bezpodstawne. Ja niczym nie handluję, ta pani przyszła do mnie w tym kożuchu i w nim wychodzi”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.