Mędrzec, antykomunista, polemista, przyjazny duszpasterz i opiekun ubogich. Z odejściem arcybiskupa Józefa Życińskiego Kościół ubożeje.
Zamiast podłogi marne klepisko. Chałupa rodziny Życińskich musiała być w opłakanym stanie, skoro kilka lat później została rozebrana. Chłodno i biednie. W takich warunkach przyszły arcybiskup przychodzi na świat. Jest 1 września 1948 r., Nowa Wieś nieopodal Piotrkowa Trybunalskiego.
Jako pięciolatek odnajduje w szafie księgę z rekolekcjami ojców redemptorystów. – Przeczytałem konferencje o piekle, niebie i zbawieniu. Mój świat zawirował. Rzeczywistość stała się mniej realna. Zamyślony dość często robiłem znak krzyża – opowie po latach reporterowi „Dużego Formatu".
Więcej możesz przeczytać w 7/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.