Dyskusja, czy Władimir Putin miał prawo podjąć ryzyko odbicia w Moskwie setek zakładników, nie ma sensu.
Dyskusja, czy Władimir Putin miał prawo podjąć ryzyko odbicia w Moskwie setek zakładników, nie ma sensu. Nie ma, bo wszyscy terroryści - zarówno ci spod znaku al Kaidy, jak i wyznawcy "świętej sprawy" palestyńskiej bądź czeczeńskiej - pozostają poza prawem i należy ich eliminować. Nie debatuje się z kimś, kto obwiązany materiałami wybuchowymi wchodzi do autobusu lub teatru pełnego ludzi. Prezydent Rosji postąpił jak wytrawny, zimny chirurg (vide: "Putinowe zwycięstwo"). Chyba że mieliśmy do czynienia z perfekcyjnie zrealizowanym scenariuszem gigantycznej prowokacji, który nigdy nie mógłby się nawet przyśnić takim twórcom political fiction, jak Ludlum bądź Forsyth.
Skoro o najszerzej rozumianej chirurgii mowa, jestem pod wrażeniem tekstu "Życie na baterie". Już ponad rok żyje w USA pacjent ze sztucznym sercem. W nieodległej przyszłości sztuczne serca będą mogły na szeroką skalę zastępować naturalne. Co prawda życie na baterię mi się nie uśmiecha, mam nadto wrażenie, że ludziom bez serca bądź ludziom z sercem z kamienia żyje się na ogół całkiem nieźle, ale w istocie - jesteśmy świadkami wielkiego przełomu. Co nie zmienia faktu, że większość Ziemian pozostaje na etapie operacji na otwartym portfelu.
Ponad 20 proc. zabiegów medycznych wykonuje się niepotrzebnie - wynika z artykułu okładkowego tego numeru "Wprost", zatytułowanego właśnie "Operacja na otwartym portfelu". Cóż, lekarze w każdym chorym systemie tzw. opieki zdrowotnej, jak choćby u nas, zachowują się racjonalnie: chcą lepiej zarabiać i usiłują obedrzeć chorych ze skóry. Tną zatem, usuwają i wycinają na potęgę, co tylko się da: od zębów, po prostaty i narządy rozrodcze (na razie tylko żeńskie). Inna rzecz, że często pacjenci sami ich do tego zachęcają, rozumując: "Skoro Kowalski ma już bypassy, dlaczego ja nie miałbym ich sobie zafundować?". Karkołomnej, gigantycznej operacji na otwartych portfelach podatników wciąż usiłuje dokonać wiceordynator lecznicy rządowej Grzegorz W. Kołodko. Wszyscy zapłacimy wyższy podatek wskutek zamrożenia progów podatkowych, a przedsiębiorcy nadto jeszcze 27 proc. CIT (zamiast obiecywanych 24 proc.). Tymczasem kwestia obniżki obciążeń fiskalnych to dziś sprawa, jak powiadają farmaceuci, na CIT-o! Profesor GWK chce jednak, wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi, uzyskać... trzyipółkrotne przyspieszenie wzrostu gospodarczego! Efekt tej operacji, śmiem twierdzić, będzie dokładnie odwrotny do zamierzonego, z rozległymi skutkami ubocznymi. Jak u pewnej pacjentki, żeby pozostać przy analogiach natury medycznej, której lekarz zachwalał potrzebę usunięcia macicy w imię poprawy komfortu życia i "niechcący" amputował podczas operacji także jajniki.
Operację na otwartych portfelach kierowców, którą nazwałbym winietoskopią, zaproponował swego czasu pan doktor Marek Pol. Winiety Pola miały przynieść budżetowi ostatecznie 800 mln zł. Po wielu tygodniach kalkulacji wychodzi tymczasem na jaw, że koszt przedsięwzięcia wyniósłby 1,560 mld zł, co daje planowany "zysk" w wysokości minus 760 mln zł! W końcu, na szczęście (vide: "Peryskop") komisja sejmowa połapała się, że albo Pol wyprowadza zmotoryzowanych w pole, albo nie umie liczyć. Przykładem kolejnej niezwykle ambitnej operacji na otwartym portfelu każdego z nas jest tzw. rządowy program "Pierwsza praca". Z artykułu "Inkubator dla urzędnika" niezbicie wynika jedno: gdy państwo zabiera się do tworzenia nowych miejsc pracy, zwiększa jedynie bezrobocie i armię biurokratów. Zmniejszanie się zaś liczby bezrobotnych może być wyłącznie pochodną wzrostu gospodarczego. Ale raczej nie tego wirtualnego, zapowiadanego przez Kołodkę. Chyba że GWK zadekretuje któregoś dnia pełne, wirtualne zatrudnienie.
Szansy na zakończenie operacji na otwartych portfelach podatników upatrywałbym we wszczepianiu sztucznych mózgów (skoro da się już implantować sztuczne serca!) niektórym politykom, z zakodowaną w nich podstawową wiedzą na temat sztuki dodawania i odejmowania. Jeśli idzie zaś o powstrzymanie drenażu kieszeni pacjentów przez lekarzy, zaradzić temu może jedynie powstanie rynku oraz ścisły nadzór specjalistycznych usług medycznych prowadzony przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Problemem jest to, że nasz największy ubezpieczyciel sam wymaga poważnej operacji chirurgicznej, bowiem (vide: "PZU-cie PZU") cierpi na specyficzną odmianę nowotworu o nazwie Eureko.
Skoro o najszerzej rozumianej chirurgii mowa, jestem pod wrażeniem tekstu "Życie na baterie". Już ponad rok żyje w USA pacjent ze sztucznym sercem. W nieodległej przyszłości sztuczne serca będą mogły na szeroką skalę zastępować naturalne. Co prawda życie na baterię mi się nie uśmiecha, mam nadto wrażenie, że ludziom bez serca bądź ludziom z sercem z kamienia żyje się na ogół całkiem nieźle, ale w istocie - jesteśmy świadkami wielkiego przełomu. Co nie zmienia faktu, że większość Ziemian pozostaje na etapie operacji na otwartym portfelu.
Ponad 20 proc. zabiegów medycznych wykonuje się niepotrzebnie - wynika z artykułu okładkowego tego numeru "Wprost", zatytułowanego właśnie "Operacja na otwartym portfelu". Cóż, lekarze w każdym chorym systemie tzw. opieki zdrowotnej, jak choćby u nas, zachowują się racjonalnie: chcą lepiej zarabiać i usiłują obedrzeć chorych ze skóry. Tną zatem, usuwają i wycinają na potęgę, co tylko się da: od zębów, po prostaty i narządy rozrodcze (na razie tylko żeńskie). Inna rzecz, że często pacjenci sami ich do tego zachęcają, rozumując: "Skoro Kowalski ma już bypassy, dlaczego ja nie miałbym ich sobie zafundować?". Karkołomnej, gigantycznej operacji na otwartych portfelach podatników wciąż usiłuje dokonać wiceordynator lecznicy rządowej Grzegorz W. Kołodko. Wszyscy zapłacimy wyższy podatek wskutek zamrożenia progów podatkowych, a przedsiębiorcy nadto jeszcze 27 proc. CIT (zamiast obiecywanych 24 proc.). Tymczasem kwestia obniżki obciążeń fiskalnych to dziś sprawa, jak powiadają farmaceuci, na CIT-o! Profesor GWK chce jednak, wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi, uzyskać... trzyipółkrotne przyspieszenie wzrostu gospodarczego! Efekt tej operacji, śmiem twierdzić, będzie dokładnie odwrotny do zamierzonego, z rozległymi skutkami ubocznymi. Jak u pewnej pacjentki, żeby pozostać przy analogiach natury medycznej, której lekarz zachwalał potrzebę usunięcia macicy w imię poprawy komfortu życia i "niechcący" amputował podczas operacji także jajniki.
Operację na otwartych portfelach kierowców, którą nazwałbym winietoskopią, zaproponował swego czasu pan doktor Marek Pol. Winiety Pola miały przynieść budżetowi ostatecznie 800 mln zł. Po wielu tygodniach kalkulacji wychodzi tymczasem na jaw, że koszt przedsięwzięcia wyniósłby 1,560 mld zł, co daje planowany "zysk" w wysokości minus 760 mln zł! W końcu, na szczęście (vide: "Peryskop") komisja sejmowa połapała się, że albo Pol wyprowadza zmotoryzowanych w pole, albo nie umie liczyć. Przykładem kolejnej niezwykle ambitnej operacji na otwartym portfelu każdego z nas jest tzw. rządowy program "Pierwsza praca". Z artykułu "Inkubator dla urzędnika" niezbicie wynika jedno: gdy państwo zabiera się do tworzenia nowych miejsc pracy, zwiększa jedynie bezrobocie i armię biurokratów. Zmniejszanie się zaś liczby bezrobotnych może być wyłącznie pochodną wzrostu gospodarczego. Ale raczej nie tego wirtualnego, zapowiadanego przez Kołodkę. Chyba że GWK zadekretuje któregoś dnia pełne, wirtualne zatrudnienie.
Szansy na zakończenie operacji na otwartych portfelach podatników upatrywałbym we wszczepianiu sztucznych mózgów (skoro da się już implantować sztuczne serca!) niektórym politykom, z zakodowaną w nich podstawową wiedzą na temat sztuki dodawania i odejmowania. Jeśli idzie zaś o powstrzymanie drenażu kieszeni pacjentów przez lekarzy, zaradzić temu może jedynie powstanie rynku oraz ścisły nadzór specjalistycznych usług medycznych prowadzony przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Problemem jest to, że nasz największy ubezpieczyciel sam wymaga poważnej operacji chirurgicznej, bowiem (vide: "PZU-cie PZU") cierpi na specyficzną odmianę nowotworu o nazwie Eureko.
Więcej możesz przeczytać w 44/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.