Na 150 mln euro ocenia wstępnie rząd hiszpański straty spowodowane zatonięciem tankowca "Prestige" u wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego. Z 70 tys. ton ropy przewożonej przez statek dotychczas na powierzchnię wylało się około 15 tys. Zniszczeniu uległo 300 km galisyjskiego wybrzeża. Kataklizm wywołał bezprecedensowe spustoszenie w miejscowej faunie i florze. Przewiduje się, że w regionie skażonym ropą może zginąć 40 proc. ptaków, między innymi nury, perkozy i ostrygojady. Część umrze bezpośrednio z powodu wycieku ropy, która skleja im pióra i zatyka przełyki. Reszta wskutek wyginięcia pokarmu - ryb, ostryg i małży. Na wieść o katastrofie miejscowi rybacy na wyścigi wyruszali na połów, by łapać w sieci, co tylko się dało, zanim rozlewająca się plama wydrze im jedno z najbogatszych łowisk Europy. Ich wysiłki nie na wiele się zdały - z powodu katastrofy zajęcie straciło około 30 tys. osób związanych z rybołówstwem. Prawie 4 tys. właścicieli pensjonatów może się pożegnać z zarobkiem. Regionowi grozi poważny kryzys gospodarczy.
Bomba zegarowa
- Pozostałości rozlanej ropy będą się utrzymywać w środowisku nawet przez 30 lat - ostrzega prof. David Bellamy, brytyjski botanik. Jego zdaniem, nawet śladowe ilości ropy mogą doprowadzić do śmierci zwierząt. - Ropa na powierzchni wody natychmiast wchodzi z nią w reakcję chemiczną - tłumaczy prof. Wawrzyn Wawrzyniak, kierownik Zakładu Ekologii i Ochrony Roślin Uniwersytetu Szczecińskiego. - Część odparowuje, część miesza się z wodą, tworząc trudną do rozdzielenia emulsję, a część opada na dno. To ostatnie zanieczyszczenie jest najtrudniejsze do usunięcia, bo pod wodą nie zachodzą procesy fotochemiczne powodujące rozkład ropy. Taka maź może leżeć na dnie dziesiątki lat i stale się przedostawać do organizmów zwierząt - mówi prof. Wawrzyniak. Według niego, dla środowiska morskiego oznacza to katastrofę porównywalną do wybuchu bomby atomowej. Tak było w wypadku awarii tankowca "Exxon Valdez", który w 1989 r. zatonął u wybrzeży Alaski. To była największa katastrofa ekologiczna w USA. Mimo że koncern Exxon natychmiast przystąpił do usuwania skutków wypadku, z powodu niskiej temperatury ropa szybko opadła na dno. Dziesięć lat później ekipa reporterów sieci CBS odkryła, że ropa, która wydostawała się z wraku, wciąż zanieczyszcza Alaskę. Dramat wywołany wypadkiem tankowca "Prestige" dopiero się rozpoczyna. W ładowniach statku znajduje się co najmniej 50 tys. ton ropy - dwa razy więcej, niż było na "Exxon Valdez"! To bomba z opóźnionym zapłonem. Hiszpanie myśleli nawet o zbombardowaniu tonącego statku, tak by nie dopuścić do jego zatonięcia wraz z ładunkiem. Niedawno tygodnik "New Scientist" opublikował wyniki badań skutków katastrofy statku "Floryda", który zatonął w 1969 r. Do wody w pobliżu instytutu badawczego Woods Hole Oceanographic Institution dostało się wówczas 700 tys. litrów ropy (60 razy mniej niż podczas wypadku "Exxon Valdez"). Siedem lat po wypadku "Florydy" na bagnistym wybrzeżu pojawiły się rośliny. Z badań wynikało, że do 1989 r. ekosystem się odbuduje. Ostatnio chemicy ponownie przebadali okolicę i okazało się, że w jednym gramie gleby (w warstwie leżącej 15 cm pod powierzchnią ziemi) znajduje się do 8 miligramów ropy. Naukowcy doszli do wniosku, że negatywnym skutkom katastrofy może nie być końca.
Patent na trucie
Eksperci spierają się o to, czy przyczyną zatonięcia tankowca "Prestige" było tzw. złe wybalastowanie statku, czy też superrdza, czyli głęboka korozja zżerająca kadłuby. Taka korozja powstaje, kiedy zbiorniki balastowe są używane zamiennie ze zbiornikami cargo. Wymieszanie wody z ropą przyspiesza utlenianie się poszycia kadłuba. Przy większej fali statek może się nagle przełamać i zatonąć. Aby temu zapobiec, w 2000 r. w Unii Europejskiej wprowadzono nowe zasady bezpieczeństwa w transporcie morskim. Zgodnie z nimi, tankowce mają pływać z dala od linii brzegowej. Postanowiono również, że w latach 2003-2015 z użytku zostaną wycofane tankowce z pojedynczym kadłubem (m.in. "Prestige"). Pływający pod banderą Bahamów dwudziestosześcioletni "Prestige" nie był kontrolowany od 1999 r. Już wtedy kilka portów zgłaszało zastrzeżenia dotyczące jego stanu technicznego. Ponad siedemset z trzech tysięcy używanych na świecie tankowców ma więcej niż 20 lat, część od dawna nie była remontowana. To główny powód wypadków - w ostatnich pięciu latach wydarzyło się ponad 400 awarii połączonych z wyciekiem ropy. Wypływaniu uszkodzonych jednostek w morze powinien zapobiegać system biur patentowych. Jak jednak wykazał raport Międzynarodowego Biura Morskiego, dokumenty pokładowe i patenty można łatwo podrobić. W wielu krajach jest to dobrze zorganizowany interes. Wystarczy więc zarejestrować statek pod banderą Singapuru lub Bahamów, a o patent nie będzie trudno. Tak jak o kolejną tragedię.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.