Nie wierzę, że Stróżewskiego czy Kołakowskiego można by było wyhodować w probówkach
Mały rozmiar felietonu nakazuje mi w zasadzie poruszenie jednego tylko tematu. Tymczasem w mej głowie kotłuje się kilka myśli sprowokowanych bieżącymi wydarzeniami.
Już sam tytuł: "Groch z brukselką", a nie "z kapustą", narodził się w trakcie obserwowania walki partii, środowisk ideowych, poszczególnych polityków (i być może czyichś tajnych mącicieli) o miejsce Polski w Europie. Nie jestem paranoikiem trapionym fikcyjnymi lękami, ale przecież nie jest możliwe, by los licznego kraju, leżącego w kluczowym miejscu Europy Środkowej, nie interesował nie tylko sztabowców wielkiego kapitału i przemysłu, ale także sztabów państw ościennych. To jest myśl "tabu", ale pytam: czy współczesnej Rosji może zależeć na silnej, eurozachodniej Polsce? Gdyby domysł był słuszny, wszyscy nasi polskorodzinni politycy stają się podejrzani o brak kompetencji i patriotyzmu, związanego z rozeznaniem autentycznej, narodowej "racji stanu". Zachód to nie "brukselka". Zachód to wolność.
Kiedy w krakowskiej kawiarni Europejska zastanawiałem się (przemożny wpływ mediów!) nad tym, czy lepszy jest myśliwiec F-16, czy Mirage, mimo że nie wiem, jak działają hamulce w moim samochodzie, wyjąłem z torby najnowszy numer pisma "Nowe Książki". Nabyłem je, bo zaintrygowała mnie okładka z fotografią mojego starego przyjaciela Władysława Stróżewskiego i wydru-kowane zdanie: "Prawdziwe piękno zostało zapomniane". Profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego wydał ostatnio dwie książki: "Wokół piękna" i "O wielkości - szkice z filozofii człowieka". Prawdziwe piękno dla niego - jak można się domyślić - to starożytność i wszystko, co wielkie w myśli, muzyce, literaturze i malarstwie do momentu, gdy media, dzięki swej łatwości przekazu, zaczęły niszczyć tę trudność, która tkwi w myśli i sztuce wielkiej miary.
Tak duża jest popularność filozofa, że aż zawędrował na okładkę "Nowych Książek" (na jego wykłady uniwersyteckie walą tłumy młodzieży)! Doprawdy jest to pociechą w czasach sporu o eutanazję i dzieci z probówek. Nie wierzę, że Stróżewskiego czy Kołakowskiego (obchodzącego 75-lecie istnienia) można by było wyhodować w probówkach.
Za dawnych czasów (mniej więcej 30 lat temu), gdy spotykałem Stróżewskiego gdzieś na Plantach czy pod Wawelem, pytałem go facecyjnie: "Co, Władku, nowego słychać w filozofii?". Uśmiechał się i poważnie odpowiadał: "Ostatnio siedzę nad nicością". Chodziło chyba o to, czy nicość to byt, czy jego brak.
Z jednej strony, niby żartowałem, z drugiej, jako inteligent mający się za mędrca, naprawdę byłem ciekaw, czy poza nie ustającym zgiełkiem politycznych dociekań i propagandy coś istotnego dzieje się na świecie. Dziś profesor duma nad wielkością człowieka. Jest piękna. n
Więcej możesz przeczytać w 48/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.