Piotr Nowina-Konopka
"...kto raz nasiąknie wielkością starożytnych Aten i Rzymu, poezją Homera i Horacego, mowami Cezara, Platonem i tak dalej, ten nigdy nie schleje się samogonem i nie uwali się do rowu, nie będzie prał baby po pysku i nikomu nie przyłoży sztachetą" Marek Harny
Być może autor poczytnego ostatnio "Urodzonego z wiatru" nie ma do końca racji. Zapewne istnieją wyjątki od horacjańskiego ideału. Zapewne są tacy, których nie razi pranie bliźniego (bliźniej) po pysku i tradycyjne w niektórych kręgach czynienie użytku ze sztachety, a ja należę do wymierającego gatunku cywilizacyjnych dinozaurów. Nic na to jednak nie poradzę. Wyzwanie europejskie odczytuję od zawsze najpierw w kategoriach cywilizacyjnych, dopiero później patrzę na nie przez pryzmat mleka, dopłat i innych "konkretnych" pożytków, jakie przyniesie Polsce członkostwo w UE. Czuję się w tym moim nastawieniu do sprawy wzmocniony całą historią polskich zmagań o przetrwanie naszej kultury i tradycji. Czuję się wzmocniony szkołą prymasa Wyszyńskiego i wyniesioną z tej szkoły nauką, którą tak uparcie przekazuje swojej ojczyźnie Jan Paweł II. Czuję się wzmocniony wypowiedzią nuncjusza abp. Kowalczyka, który - wbrew nazbyt rozpowszechnionej modzie "na ostrożność" - powiedział niedawno przedstawicielom świeckich ruchów katolickich, że woli się w tej sprawie mylić razem z papieżem, niż mieć rację z tymi, którzy sądzą, że pozjadali wszystkie rozumy. Czuję się wreszcie wzmocniony orędziem prawosławnego abp. Sawy, który z własnego doświadczenia syberyjskiego Wschodu wyprowadził jednoznaczny apel do współwyznawców, by w referendum europejskim zagłosowali na rzecz związku Polski z Zachodem - czyli z Unią Europejską. Polski Kościół katolicki ustami księdza prymasa zapowiedział, że nie będzie się angażował w referendalną "propagandę" i ograniczy się do przypomnienia polskim katolikom, że ich obowiązkiem jest wziąć czynny udział w referendum. Niedawno ogłoszony dokument watykańskiej Kongregacji Doktryny Wiary wylicza obowiązki polityków i innych osób publicznych, które chcą zgodnie ze swymi przekonaniami religijnymi czynnie uczestniczyć w życiu publicznym. Jest to kolejny dokument kościelny przypominający, że Kościół nie powinien się angażować po stronie określonych partii i osobistości politycznych. Prowadzone w Polsce badania opinii publicznej wielokrotnie wskazywały, że w sprawie europejskiej podziały przebiegają w poprzek opcji partyjnych. To potwierdzałoby, że czerwcowe głosowanie będzie się radykalnie różnić od wyborów parlamentarnych, będących per se wyborami partyjnymi. Referendum - w odróżnieniu od wyborów samorządowych, parlamentarnych lub prezydenckich - dotyczy przede wszystkim wyboru cywilizacyjnego. W tym sensie będzie to głosowanie za lub przeciw sztachecie. Wszystkie inne okoliczności, łącznie z wynegocjowanymi warunkami członkostwa, są jedynie dodatkowymi elementami, które czynią naszą narodową przynależność do Unii Europejskiej bardziej lub mniej komfortową. Dla jednych będą one bardziej zachęcające, dla innych mniej. Jednym nasza narodowa inwestycja zwróci się szybciej, innym później. Są to wszystko okoliczności ważne (sam ich także nie lekceważę), ale nie podstawowe i nie one powinny stanowić wyłączną przesłankę referendalnej decyzji. Nauczyłem się z latami rozumieć, że także na pojęcie patriotyzmu należy patrzeć z uwzględnieniem większej liczby czynników, niż zwykliś-my na codzienny użytek uwzględniać. Odpuszczę więc Horacego i Ateny, ale apeluję do każdego, by dokonał jasnego cywilizacyjnego wyboru między Europą a sztachetą. Ten apel może się komuś wydać zbyt czarno-biały (tak, ale ) - ale takim mi się właśnie wydał nasz czerwcowy dylemat po lekturze Marka Harnego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.