Czy Edward Snowden, który zdradził najskrytsze tajemnice amerykańskiego wywiadu elektronicznego, to samotny strzelec, czy od lat agent Rosjan albo Chińczyków?
Aleksander Makowski: Snowden od dłuższego czasu musiał przygotowywać swoją akcję przeciw Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), w której pracował. Media donoszą, że uciekł z Ameryki, zabierając z sobą kilka komputerów z ciekawą zawartością. Kwestia, czy szykował się do tego sam, czy w porozumieniu z obcą służbą.
Na co pan stawia?
On pracował w wywiadzie elektronicznym. Dziś jest taki zwyczaj, że niektórym ciekawym osobom „z drugiej strony” składa się oferty droga elektroniczną. On jest fachowcem, wiedział, jak uniknąć namierzenia. Mógł złożyć oferty, anonimowo oczywiście, Chińczykom i Rosjanom. Nie wierzę, że działał bez porozumienia z obcą służbą – rosyjską lub chińską. Miał pełną świadomość, jakie będą reakcje rządu amerykańskiego. Agencja Bezpieczeństwa Narodowego to oczko w głowie systemu wywiadowczego USA. To jest to, co absolutnie najcenniejsze i tajne. Stamtąd nie było przecieków, nikt nie uciekał na drugą stronę. Snowden musiał wiedzieć, jakie będą konsekwencje. On jest człowiekiem logicznie myślącym. Wytypował miejsca bezpieczne, gdzie może się chronić.
Bierze pan pod uwagę, że to jest od lat rosyjski nielegał uplasowany w NSA?
Absolutnie możliwe i trzeba to brać pod uwagę.
Amerykanie wiedzą już, jak było?
Tak szybko nie. W takich przypadkach powstaje komisja, która prowadzi szczegółowe dochodzenie. Bada dokumenty, prowadzi rozmowy. To są wyjaśnienia, które się ciągną przez rok, dwa albo dłużej. Trzeba przesłuchać wszystkich ludzi, z którymi on miał kontakt, przebadać wszystkie sprawy, przy których pracował i do których miał dostęp. To jest szperanina, jak przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy lotniczej.
On najpierw trafił do Hongkongu, potem do Moskwy. Stawia pan na jego współdziałanie z Chińczykami czy z Rosjanami?
Gdybym był na miejscu Rosjan, właśnie taki ruch bym wykonał. Czyli przyjazd nie bezpośrednio do Moskwy, ale przez państwo trzecie. Taka zmyłka, gra. To daje Rosjanom możliwość wiarygodnego zaprzeczenia: „To nie nasza robota”. Swoją drogą Rosjanie świetnie to teraz rozgrywają. Mówią: „Przecież to Amerykanie zabrali Snowdenowi paszport i on nie może się ruszyć z naszego lotniska!”.
Putin mówi: Snowden siedzi w strefie tranzytowej na lotnisku Szeremietiewo, nasze służby nie mają z nim nic wspólnego, nawet z nim nie rozmawiają. Wierzy pan w to?
Kpi sobie po prostu.
Snowden siedzi na lotnisku w Moskwie?
To zależy od tego, jakie rosyjski wywiad ma tam możliwości logistyczne. To jest ogromna strefa. Rosjanie mogą mieć tam różne tajne pomieszczenia. Mogą go tam przesłuchiwać, ale równie dobrze może się to wszystko odbywać w centrali wywiadu poza Moskwą.
Czy Rosjanie pozwolą, żeby Snowdenowi coś się stało? Żeby w przyszłości został schwytany przez Amerykanów?
Według mnie nie ma takiej możliwości. Wywiad tej klasy co rosyjski czeka na takich oferentów czy uciekinierów. Gdyby go sprzedali, nikt więcej by do nich nie przyszedł. Takie zachowanie byłoby wbrew wywiadowczym zasadom.
Co będzie dalej ze Snowdenem? Trafi do kraju trzeciego, rozpłynie się w Rosji?
Wszystko zależy od tego, ile informacji może Rosjanom przekazać i w jakim czasie. To nie jest tak, że taką wiedzę przekazuje się w trakcie dwóch lub trzech rozmów. To trwa latami. Poza tym on może prowadzić różne gry ze swoją byłą firmą.
Jakie gry?
Przecież on doskonale zna systemy NSA, a Rosjanie rozpracowują tę agencję. Dzięki Snowdenowi mogą prowadzić różne podchody hakerskie, badać reakcje Amerykanów. Snowden ma wiedzę elektroniczną, know- -how, musi pewne rzeczy pokazywać. Przez kilka lat może być potrzebny Rosjanom. Całkiem możliwe, że dadzą mu nową tożsamość, może zrobią operację plastyczną. Rosja jest ogromna. Jest gdzie się schować.
Ale jak Rosjanie wytłumaczą to światu?
Coś wymyślą. Powiedzą, że odleciał z Szeremietiewa w nieznanym kierunku i tyle.
Co mogą zrobić Amerykanie?
Przede wszystkim powinni przestać nagłaśniać sprawę i się wściekać, bo są bezradni. Im głośniej krzyczą, tym bardziej się ośmieszają. Dla Amerykanów nie ma z tej sytuacji dobrego wyjścia.
Poza prestiżem i kwestią wywiadowczą cała sprawa musi mieć dla Amerykanów ogromne konsekwencje finansowe. Po zdradzie Snowdena mnóstwo rzeczy trzeba będzie w NSA pozmieniać.
Przy wywiadzie elektronicznym to są koszty idące w miliardy dolarów. Amerykanie muszą założyć, że wszystko, co wie Snowden, zostało przekazane Rosjanom i Chińczykom. Przy zdradzie takie założenie robi się z automatu. Koszty zmiany programów, wyciszania różnych projektów będą gigantyczne, nieporównywalne ze zdradą w wywiadzie agenturalnym. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.