Ilona o lasce
Ilona Felicjańska, celebrytka i modelka, wydała książkę wywiad rzekę z sobą. Co prawda nie rozlicza się z wielu zarzutów dotyczących finansowania jej fundacji, nie opowiada o słynnych zdjęciach robionych nago w towarzystwie paparazzi, które zszokowały nawet tych, których już nic nie szokuje. Ilona postanowiła zaskoczyć nawet tych, co widzieli już (chyba) wszystko w jej wykonaniu. Przyznała, że seks z mężem nigdy nie sprawiał jej przyjemności, był to obowiązek małżeński i mąż sumiennie egzekwował od niej wykonywanie miłości francuskiej zwanej również laską. Brzmi to tak: „…kazał sobie robić laskę, bo jestem jego żoną i to jest mój obowiązek. Pewnego razu, tuż po moim powrocie ze szpitala po próbie samobójstwa, znowu przyszedł. Powiedziałam mu: »Czy jeśli kiedyś zastaniesz mnie ze sznurem na szyi, to zanim wykopnę spod siebie krzesełko, też każesz mi zrobić sobie laskę?«”. Szokujące autobiografie pisało wielu. Jane Fonda napisała o swej anoreksji i bulimii w czasach, gdy wszyscy myśleli, że figurę zawdzięcza ćwiczeniom, Joan Collins o gwałcie, którego padła ofiarą, Keith Richards napisał o ulubionych używkach, Nergal powiedział szczerze o białaczce i swoich związkach, a Stanisława Celińska w wywiadzie rzece w przeciwieństwie do Ilony pięknie i z klasą rozprawiła się ze swoim uzależnieniem od alkoholu. Można pisać o wszystkim, pytanie brzmi – jakich słów używać. Począwszy od „wykopnę”, a na „lasce” skończywszy. Bo zamiast emocji i współczucia jest szydera i wymiot.
a poza tym...
Ramonka za 5 tys. Ramona Sipowicz, suczka Kory Jackowskiej, otrzymała w zeszłym roku przesyłkę z narkotykami, dokładnie z 60 g, którą przejęła policja. Policjanci podczas przeszukania w domu piosenkarki znaleźli 3 g narkotyku. Zaczęła się aferka. Sprawę umorzono, a Kora ma zapłacić koszty sądowe i 5 tys. na cele charytatywne, a do tego obiecać, że narkotyków używać nie będzie. Ona, a nie jej pies, czyli suka. Polska to zabawny kraj. Uważajcie na zwierzęta. Nigdy nie wiadomo, jaki numer nam wytną. I trzeba będzie bulić.
Wycisnąć German Festiwal Anny German trwa. Po serialu, który obejrzały miliony, każdy chce się załapać na falę popularności artystki. Mamy reedycje płyt, które okupują szczyty list przebojów. Jej mąż udzielił wzruszającego wywiadu telewizji. Są jej biografie i albumy ze zdjęciami wydawane przez tabloidy. Każdy chce zarobić. Nawet Joanna Moro, która po tym jak zagrała German, uwierzyła, że nią jest i umie śpiewać. I mimo że zmasakrowała jej piosenkę w Opolu, zamierza dać serię koncertów z jej piosenkami. Aż chce się zacytować klasyka: „Kończ, waść, wstydu oszczędź”...
Lans na brednie
Dziewczyny z „Top Model” latają na wszelkie imprezy i udzielają na prawo i lewo wywiadów. A że media kochają brednie, wszędzie dziewczyn pełno. A to jedna powiedziała o drugiej – tej, co wygrała – że jest za gruba na modelkę i ludzie źle wybrali, bo kariery nie zrobi. Ta, co ma być za gruba, powiedziała o swej koleżance, że jest za niska i dwulicowa i też kariery nie zrobi. Inna zaś uznała, że jej blizna na twarzy to był show, ale karierę zrobiłaby i bez niej, bo taka jest cudna. Milczenie bywa złotem, szczególnie na początku „kariery”. Warto o tym pamiętać.
Zagazowany Maserak
Był taki program „Taniec z gwiazdami”
Jednym z tancerzy był w nim Rafał Maserak. Programu nie ma. Maserak został, a żyć trzeba. Zarabia się więc na chałturach w różnych miastach. W Toruniu Maseraka zatrzymała policja pod zarzutem napaści na funkcjonariusza pod wpływem alkoholu. Trzeba było użyć gazu i poczekać, aż delikwent wytrzeźwieje. Trzeźwy Maserak poskarżył się mediom: „dostałem gazem po oczach i wylądowałem na chodniku. Nie ukrywam, że się wtedy zdenerwowałem. (…) Policja mnie zagazowała i wywiozła do komisariatu!”. I dodaje: „Ja całe życie mam pecha, od dziecka. Ja ciągle muszę coś udowadniać. No, kurde, ile można?”. No właśnie, ile można?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.