Kiedy dochodzi do największej liczby wypadków? Nie, nie w nocy czy podczas fatalnej pogody na krętej drodze – w takich warunkach wszyscy jeżdżą ostrożniej. Choć trudno w to uwierzyć, najłatwiej o wypadek na prostym odcinku drogi w piękny, słoneczny dzień. Jak to możliwe? To proste – przy ładnej pogodzie wszystkim się wydaje, że prawa fizyki dotyczą wszystkich, tylko nie ich. Stąd bardzo częste przekraczanie dozwolonej prędkości, a że błąd przy dużej prędkości trudno skorygować... Dodatkowo duża prędkość oznacza także, że skutki takiego zdarzenia będą o wiele poważniejsze niż kolizji podczas znacznie wolniejszej jazdy w deszczu czy zimą. W 2012 r. liczba wypadków na polskich drogach spadła, ale wciąż jest – w przeliczeniu na liczbę mieszkańców – bardzo wysoka. W 2012 r. zdarzyło się 37 046 wypadków, w których zginęło 3571 osób. Tylu mieszkańców liczy np. Łeba. I takie miasteczko co roku „znika” z mapy Polski.
Jak uniknąć wypadku
Co więc robić, by nie doszło do wypadku z naszym udziałem? Przede wszystkim trzeba dbać o stan techniczny samochodu. Wprawdzie według policyjnych statystyk zły stan techniczny auta był w 2012 r. przyczyną zaledwie 55 wypadków, ale kto wie, czy spora część zdarzeń, których przyczyny nie zostały ustalone, nie wynikała właśnie z usterek samochodu. Przed wyjazdem w dłuższą trasę sprawdźmy kondycję hamulców i opon. Te ostatnie można skontrolować samodzielnie (także jeśli chodzi o ciśnienie), ale już hamulce lepiej będzie oddać do sprawdzenia fachowcom. Bardzo ważne jest także oświetlenie. Jazda np. z jednym światłem mijania nocą nie jest ani przyjemna, ani bezpieczna. A dodatkowo – w razie kontroli – grozi nam mandat czy zatrzymanie dowodu rejestracyjnego.
Istotny jest także sposób, w jaki siedzimy za kierownicą. Duża część kierowców „leży”, podczas gdy taka pozycja uniemożliwia szybką reakcję na zmieniającą się sytuację na drodze. By ta reakcja była możliwa, nie tylko fotel musi być ustawiony jak należy, trzeba także trzymać obie ręce na kierownicy. Żadnego „zimnego łokcia” –prawidłowy uchwyt to „za dziesięć druga” lub „za piętnaście trzecia”. Kolejna sprawa to pasy. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że mogą one uratować życie. Dlatego trzeba je zapinać, także na tylnym siedzeniu. Warto także zadbać o kondycję samego kierowcy. Wybierając się w daleką podróż, powinien on być wypoczęty, a nawet jeśli tak jest – trzeba robić przerwy w podróży. Choćby po to, by rozprostować kości. Zaleca się, by zatrzymywać się mniej więcej co dwie godziny. Choćby na 5-10 minut.
Warto się szkolić
Szacuje się, że połowa wypadków mogłaby mieć znacznie mniejsze skutki (lub mogłoby do nich w ogóle nie dojść), gdyby uczestniczący w nich kierowcy prawidłowo i niezwłocznie zareagowali na niebezpieczeństwo. Co dziesiąty kierowca potrafił prawidłowo ocenić sytuację, ale podejmował błędną decyzję. Czasem ułamek sekundy może zdecydować o czyimś życiu.
Chyba nie ma innej metody na nauczenie się prawidłowych odruchów w niebezpiecznej sytuacji niż udział w praktycznym szkoleniu. Na szczęście ośrodków doskonalenia techniki jazdy jest w Polsce coraz więcej. Wystarczy wziąć udział w jednodniowym kursie, by wyrobić sobie pewne nawyki, które mogą pomóc uniknąć kolizji lub wypadku. Gdyby w takim szkoleniu wzięli udział wszyscy kierowcy w Polsce... Pomarzyć dobra rzecz. Gdyby jednak ktoś chciał się podszkolić (tak, wiemy, wszyscy Polacy są doskonałymi kierowcami), można się wybrać np. do Szkoły Jazdy Renault czy Akademii Jazdy Opel (obie w Warszawie), Akademii Jazdy Toyoty w Sochaczewie czy Akademii Bezpiecznej Jazdy Tomasza Kuchara w Debrznie. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.