Warszawa przegrała wyścig o miano stolicy Europy Środkowej
Warszawa nie ma w pełni rozwiniętej ani jednej cechy prawdziwej metropolii. Niektórych znamion metropolitalności, na przykład central międzynarodowych organizacji (choćby pozarządowych), globalnych korporacji czy pism bądź stacji o międzynarodowym zasięgu, nie ma wcale. W Pradze i Budapeszcie sieć metra łączy niemal wszystkie dzielnice. Warszawskie metro to pół linii łączącej Ursynów (sypialnię stolicy) z centrum. Stolice Czech, Węgier i Słowenii mają zabytki porównywalne z francuskimi czy włoskimi. Z kolei Ryga i Tallin swoimi zabytkami nie ustępują niemieckim i skandynawskim. Tymczasem w Warszawie dominuje tandetny eklektyzm i urbanistyczne bezhołowie. Do Pragi, Budapesztu i Lublany prowadzą autostrady (miasta te mają też obwodnice), dzięki czemu z Niemiec, Austrii, Włoch czy Francji można do nich dojechać w kilka godzin. Aby z tych samych krajów dotrzeć do Warszawy, traci się minimum kilkanaście godzin. W porównaniu z Pragą, Budapesztem, Lublaną, a nawet Rygą, Warszawa wciąż bardziej przypomina rosyjskie miasto gubernialne z czasów zaborów niż współczesną zachodnioeuropejską metropolię. Oczywiście, Praga czy Budapeszt już na początku XX wieku były wyróżniającymi się w Europie miastami, w dodatku nie zostały zniszczone podczas II wojny światowej, jednak nie tłumaczy to obecnego prowincjonalnego statusu polskiej stolicy.
W przededniu rozszerzenia Unii Europejskiej możemy się pozbyć złudzeń, że Warszawa ma szanse stać się nieformalną stolicą Europy Środkowej. Stolica Polski przede wszystkim przestaje być atrakcyjna dla biznesu: wartość zachodnich inwestycji w Pradze jest czterokrotnie wyższa niż w Warszawie, a w Budapeszcie - trzykrotnie. W latach 2000-2002 do Bratysławy napłynęło o 60 proc. więcej inwestycji niż do Warszawy, a do Tallina - o 30 proc. więcej. W Budapeszcie ulokowały się 4 centrale organizacji międzynarodowych i 43 przedstawicielstwa, w Pradze - 3 centrale oraz 30 przedstawicielstw, w Warszawie tylko 23 przedstawicielstwa. W rankingu 50 miast, które organizują najważniejsze międzynarodowe kongresy (sporządzonym przez Global Congress Organizers), Warszawy nie ma wcale, natomiast Praga zajmuje 12. miejsce, Budapeszt - 19., Bratysława - 36., a Tallin - 37. Oznaką metropolitalności jest też liczba zagranicznych studentów: w Warszawie uczy się ich czterystu, w Budapeszcie 3 tys., a w Pradze prawie 5 tys.
Stolica prowincjonalizmu
Do Warszawy przylatują dziennie trzy samoloty z Brukseli, tyle samo z Frankfurtu nad Menem i pięć z Paryża. Praga i Budapeszt mają z tymi miastami średnio o jedno połączenie mniej. Nie znaczy to, że naszą stolicę odwiedza więcej turystów bądź biznesmenów z Zachodu. Szybko można się bowiem dostać do Warszawy tylko samolotem. Jednak obsługując rocznie 3,5 mln pasażerów, nasza stolica zajmuje przedostatnie miejsce wśród europejskich metropolii liczących powyżej miliona mieszkańców - gorzej wypada tylko Bukareszt.
W ostatnich latach zbudowano w Polsce niewiele ponad 100 km autostrad (właściwie zmodernizowano jeden odcinek), ale żaden fragment nawet nie zbliżył się do stolicy. W Czechach, na Węgrzech i w Słowenii, gdzie autostrady dochodzą do stolicy, w ostatnich dziesięciu latach wydano na infrastrukturę komunikacyjną (w przeliczeniu na mieszkańca) odpowiednio osiem, jedenaście i czternaście razy więcej niż u nas. W Estonii na drogi wydaje się (w przeliczeniu na mieszkańca) sześć razy więcej niż u nas, ale głównie rozwija się komunikację promową. Tylko do Helsinek odpływa codziennie z Tallina 50 promów (podróż trwa zaledwie 1,5 godziny). - Czesi już mają autostradę łączącą Pragę z granicą z Niemcami. Na 2007 r. zapowiadają ukończenie odcinka łączącego najważniejsze miasta: Pragę, Ostrawę i Ołomuniec z granicą z Polską - mówi Andrzej Krawczyk, ambasador RP w Pradze. Po polskiej stronie dociągnięcie autostrady do granicy z Czechami planuje się dopiero na 2015 r., a i to jest niepewne.
Gdy przybyszowi z zagranicy uda się już szczęśliwie dotrzeć do Warszawy, czekają go niemiłe niespodzianki. Jeśli nie ma do dyspozycji samochodu, musi korzystać z zatłoczonych tramwajów i autobusów. Może wprawdzie pojechać taksówką, ale w najbardziej reprezentacyjnych punktach miasta na zagranicznych klientów czeka taksówkowa mafia, żądająca za przejazd pięć razy więcej niż kierowcy w Nowym Jorku. Przyzwyczajony do zachodnioeuropejskich standardów turysta nie ma w Warszawie szans wsiąść na rower. Tymczasem w Lublanie, Pradze, Bratysławie czy Rydze w ciągu roku powstaje więcej nowych tras rowerowych niż przez pięć lat w całej Polsce.
W Warszawie turysta może skorzystać z metra, pod warunkiem że ma do załatwienia sprawę na Ursynowie. Trudno się spodziewać, by przybysz z zagranicy miał tam cokolwiek do załatwienia lub chciał coś zwiedzić, ponieważ na Ursynowie nie ma ani urzędów, ani muzeów, ani zabytków. Praga, Budapeszt, Lublana, Tallin czy Ryga problemy komunikacyjne już dawno rozwiązały. - Metro w Budapeszcie było pierwszym na kontynencie europejskim. Wcześniej miał je tylko Londyn. Dziś dzięki metru Budapeszt nie ma problemów komunikacyjnych - mówi Rafał Wiśniewski, ambasador RP w Budapeszcie. - Praskie metro dorównuje dziś paryskiemu. Sieć jest tak zorganizowana, że podobnie jak w stolicy Francji łączy nie tylko dzielnice, ale również można się nim poruszać po ścisłym centrum - opowiada ambasador Andrzej Krawczyk.
Kompleks Rygi
Gdyby nawet w centrum Warszawy znajdowało się kilka stacji metra, to i tak nie byłoby po co na nich wysiadać. W sercu stolicy Polski nie ma bowiem czego oglądać. Starówka to ledwie kilka uliczek z superdrogimi restauracjami i kilkoma stoiskami oferującymi tandetne pamiątki. Można ewentualnie wjechać na najwyższe piętro Pałacu Kultury i Nauki, żeby zobaczyć setki hektarów blokowisk i kilka sztampowych stylistycznie biurowców. Tymczasem Praga i Budapeszt to jedne z najchętniej odwiedzanych przez turystów miast na naszym kontynencie (Praga jest na piątym miejscu wśród europejskich stolic pod względem liczby turystów, Budapeszt - na dziewiątym, Warszawa - na siedemnastym). - Jestem przewodnikiem turystycznym i często oprowadzam po Budapeszcie wycieczki warszawiaków. Jeszcze się nie zdarzyło, by któryś z nich był zadowolony ze swojego miasta. Budapesztem są natomiast zachwyceni, przede wszystkim normalnością tego miasta - mówi Alicja Nagy, mieszkanka Budapesztu, prezes Polskiego Stowarzyszenia Kulturalnego im. Józefa Bema na Węgrzech.
Pod względem atrakcyjności turystycznej Warszawa przegrywa nawet z Rygą, nazywaną Wiedniem Europy Środkowo-Wschodniej - ze względu na nie zniszczone w czasie wojny centrum ze świetną architekturą gotycką. Atrakcyjniejsza dla turystów jest także architektura Lublany: głównie zamek z XVI-XVII wieku oraz Stare Miasto stworzone w XVII-XVIII wieku przez wiedeńskich architektów. Miasto rozciąga się na kilku wzgórzach, oferując widok na słoweńskie Alpy. Tylko 30 km dzieli centrum Lublany od najbliższych tras narciarskich.
Warszawska (nie)gościnność
Pod względem liczby miejsc i jakości obsługi w luksusowych hotelach Warszawa wygrywa z konkurentami z południa i krajów nadbałtyckich. Nie wytrzymuje jednak porównania z nimi, jeśli chodzi o hotele średniej klasy i gastronomię. W centrum Pragi, Budapesztu, Lublany czy Rygi aż roi się od lokali, gdzie za przystępną cenę można skosztować dań kuchni lokalnej lub międzynarodowej. Żeby zjeść obiad w którejkolwiek restauracji w śródmieściu Warszawy, trzeba być osobą co najmniej średnio zamożną. Turysta mniej zamożny skazany jest na setki kiepskich budek z hot dogami, zapiekankami i daniami orientalnymi. Podobnie jest z bazą hotelową. Jeśli nie ma się kilkuset dolarów, by zamieszkać w którymś z pięciogwiazdkowych hoteli, pozostają do dyspozycji pamiętające Gomułkę hoteliki z malowaną lamperią.
- Setki tysięcy turystów przyjeżdżają do Pragi z Włoch, gdzie stolica Czech owiana jest wręcz legendą. To przybysze z całego świata, w tym dziesiątki tysięcy Amerykanów, zapewniają temu miastu niesamowitą atmosferę. Mają jednak do dyspozycji ładne i niedrogie hotele oraz tanie, ale dobre restauracje. Turysta nie przyjedzie jeszcze raz do miasta, które jest mu nieprzyjazne - mówi ambasador Krawczyk. - Budapeszt ma od lat świetną promocję, ale też oferowane przez miasto atrakcje nie są fikcją czy propagandą. Dlatego swoje siedziby lokuje tam coraz więcej instytucji międzynarodowych, na przykład Uniwersytet Środkowoeuropejski - podkreśla ambasador Rafał Wiśniewski.
W Bratysławie w przyzwoitym hotelu można przenocować za 30 dolarów. Hoteli średniej klasy, w których za dobę płaci się do 20 dolarów, jest w stolicy Słowacji dwanaście. Również w Rydze i Tallinie niedroga baza hotelowa przyciąga turystów. W stolicy Estonii hotele i hoteliki są wszędzie, do tego tysiące tanich miejsc na kempingach. W przeciwieństwie do Warszawy Stare Miasto tętni życiem przez całą dobę: otwarte są dosłownie setki kafejek, piwiarni, klubów.
Więcej Pragi w Warszawie!
Miejska infrastruktura, którą dysponuje Warszawa, nijak się ma do tego, czym mogą się pochwalić Praga, Budapeszt, Lublana czy Ryga i Tallin. - Budapeszt wykorzystał koniunkturę ekonomiczną przełomu XIX i XX wieku. Wiele budynków, dróg i przede wszystkim metro właśnie wówczas powstało. Ale na pieniądze mogły liczyć wtedy tylko miasta, które były ważnymi ośrodkami niepodległych państw. Warszawa takich szans nie miała - twierdzi Rafał Wiśniewski. To prawda, że Warszawa została w czasie II wojny światowej całkowicie zniszczona, ale mocno zniszczone były również miasta niemieckie, na przykład Kolonia czy Hamburg. Nie przeszkodziło im to w stworzeniu nowoczesnych rozwiązań urbanistycznych. Polskiej stolicy brakuje myślenia o całej przestrzeni miasta. Od lat nie można rozwiązać problemu zabudowy placu Defilad, nie sposób zlikwidować bazaru na Stadionie Dziesięciolecia, nie ma podziemnych parkingów.
Wciąż są szanse, by Warszawa stała się finansowym centrum naszej części Europy, choćby ze względu na największą w krajach postkomunistycznych giełdę papierów wartościowych czy niezły system bankowy. Warszawa musi jednak stracić piętno miasta gubernialnego: zimnego i nieprzyjaznego, traktującego przybyszów jak intruzów. Innymi słowy - potrzeba nam więcej czeskiej Pragi w Warszawie, a mniej Pragi-Północ.
Ranking stolic |
---|
Uwzględniono dane dotyczące komunikacji lotniczej, samochodowej i kolejowej, telekomunikacji, zaplecza i jakości kadr oraz szkolnictwa wyższego, międzynarodowe powiązania gospodarcze, polityczne i kulturalne, skalę inwestycji zagranicznych, media o zasięgu międzynarodowym, bazę hotelową i gastronomiczną. Źródło: European Cities Monitor, Główny Urząd Statystyczny, B. Jałowiecki: "Społeczna przestrzeń metropolii" (Warszawa 2000 r.) |
Więcej możesz przeczytać w 16/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.