Jeżeli wodzowie nie zdołają zapanować nad sobą, wojna zostanie wygrana, ale przegrany będzie pokój
"Nigdy nie było dobrej wojny i złego pokoju"
Benjamin Franklin
Obserwatorowi dzienników telewizyjnych adrenalina podskoczyła ostatnio przynajmniej dwukrotnie. 9 kwietnia Parlament Europejski otwarł drogę do podpisania w Atenach traktatu akcesyjnego, którego przydługa nazwa znajdzie się w pytaniu referendalnym zadanym 8 czerwca Polakom. Ostatnio nic nie przychodzi nam łatwo, więc i tu zdenerwowanie nas nie ominęło. Okazało się, że poza tradycyjnym już sojuszem skrajnej lewicy i skrajnej prawicy (skąd my to znamy?), także w kręgach socjaldemokratycznych i chadecko-konserwatywnych znaleźli się posłowie gotowi na ołtarzu sporu kompetencyjnego Parlament Europejski - Rada Europejska poświęcić planowany kalendarz rozszerzenia...
Drugi obrazek dnia transmitowany był na żywo z Bagdadu. Miejscowa spiżowa wersja krwawego Felka Dzierżyńskiego została obwiązana powrozem i ściągnięta z piedestału na bruk. Tam rozpadła się na kawałki, co niemal z minuty na minutę wyzwoliło entuzjazm irackich widzów i ich wiwaty na cześć Busha, Ameryki i marines. Wielokrotnie odtwarzane sceny okładania starymi kapciami wszystkiego, co było zbliżone do wizerunku wczorajszego Ojca Narodu, skłaniały do banalnego pytania o naturę człowieka zniewolonego. Jeszcze poprzedniego dnia każda uchwycona kamerą twarz Irakijczyka wyrażała bezgraniczną nienawiść do Busha i bezgraniczne oddanie dla Saddama. I oto z dnia na dzień reakcje kompletnie się zmieniają... Może sprawia to różnica kodu cywilizacyjnego? Kronikarze upadku obu europejskich totalitaryzmów wieku XX nie odnotowali takiej zmiany reakcji, choć trzeba przyznać, że szabrownicy pojawili się i tu, i tam... Może jednak terror ? la Saddam Husajn był bardziej radykalny?
Niestety, nikt nie może jeszcze odtrąbić zwycięstwa. Wiemy z naszego narodowego doświadczenia aż nazbyt dobrze, że niekiedy łatwiej jest wygrać wojnę niż pokój. Główną trudnością koalicji antysaddamowskiej (wraz z Polską), ale także całej społeczności międzynarodowej (z ONZ na czele) będzie nie tyle łamanie oporu tych nielicznych, którym już niewiele pozostało do stracenia, ani nawet znalezienie najdrobniejszego choćby śladu po dyktatorskim DNA. Prawdziwym wyzwaniem będzie wymyślenie i wprowadzenie mechanizmów, które przyniosłyby realną alternatywę dla irackiego totalitaryzmu. Przestrogą dla optymistów mogą być Bałkany. Nie wystarczył rozpad titowskiej państwowości ani spacyfikowanie najbardziej agresywnych soldatesek, ani nawet posłanie Milosevicia do Hagi. Trzeba doczekać, aż demokratyczny gen odrodzi się w skołatanej bałkańskiej duszy. Tymczasem odgradzamy napastników policyjnymi kordonami, wyznaczamy możliwie mało konfliktowe sektory narodowe lub wyznaniowe, kusimy perspektywą jeszcze bardziej rozszerzonej UE, a pokój nadal jest kruchy.
Irakowi nie można obiecać wstąpienia do UE, choć pewnie trzeba się zastanowić nad ustanowieniem tymczasowego, podlegającego międzynarodowemu nadzorowi ładu federacyjnego autonomii lokalnych lub regionalnych: osobno szyici, osobno sunnici, osobno Kurdowie itd. Katon Starszy poucza, że najgorszym wodzem jest ten, kto sam nad sobą nie potrafi zapanować. Miarą mądrości współczesnych wodzów: Busha, Chiraca i innych wielkich tego świata byłaby ich zdolność zapanowania nad własnymi interesami. Trzeba mieć nadzieję, że w prawdziwej trosce o trwały i "dobry" pokój miarkowane będą apetyty zarówno bohaterów pierwszej, jak i ostatniej godziny. Ten postulat odnosi się także do naszego kraju, który mimo sprzecznych opinii na temat udziału w koalicji może się jednak po operacji irackiej odwołać do starej dewizy o walce "za naszą i waszą wolność". Jeżeli wodzowie nie zdołają zapanować nad sobą, wojna zostanie wygrana, ale przegrany będzie pokój. Wolność zostałaby wtedy wygwizdana, a rację - ze stratą dla wszystkich - miałby Benjamin Franklin.
Więcej możesz przeczytać w 16/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.