Korespondent suazyjskiego radia Pheshey Duba od początku wojny w Iraku udawał, że nadaje z Bagdadu, gdy faktycznie w ogóle nie wyjechał ze swego miasta.
Sprawa wyszła na jaw przypadkowo, gdy poseł tamtejszego sejmu Jojo Dlamini zajrzał do parlamentarnego pomieszczenia na miotły i zastał słynnego korespondenta, który akurat z komórką satelitarną przy uchu "nadawał z Bagdadu". Zdekonspirowany dziennikarz tłumaczył, że "robił to dla biedaków, których nie stać na telewizor i mogą tylko słuchać radia"*.
Wyobraźmy sobie teraz, że być może nie do końca uczciwy korespondent Duba byłby przesłuchiwany przez naszą parlamentarną komisję śledczą.
Poseł Rokita: - Czy 28 marca odbył pan ze swojego aparatu komórkowego kilkanaście rozmów telefonicznych z Radiem Suazi, trwających łącznie 57 minut?
Pheshey Duba (czyta z kartki): "Nie przypominam sobie".
Poseł Rokita: - Przecież to było wczoraj!
Posłanka Błochowiak: - Mam wrażenie, że poseł Rokita wywiera presję psychiczną na kolegę Dubę... Przepraszam! Przesłuchiwanego Dubę.
Poseł Ziobro: - Czy kiedykolwiek był pan w Bagdadzie?
Posłanka Błochowiak: - O, przepraszam! To nie należy do przedmiotu śledztwa!
Przewodniczący Nałęcz: - Wprawdzie nie słyszałem ostatniej kwestii, ale co konkretnie posłanka ma na myśli?
Posłanka Błochowiak: - Zadaniem naszej wysokiej komisji jest dociec, czy przesłuchiwany nie był w Bagdadzie, a nie sprawdzanie, czy tam był. To chyba jasne?
Poseł Smolana: - Może ja spróbuję? Czy przysięgnie się pan na bonie dydy, że wyjeżdżał? Lub że nie wyjeżdżał? Proszę!
Pheshey Duba (czyta z kartki): "Nie przypominam sobie".
Poseł Ziobro: - Czy przyznaje pan, że poseł Dlamini zastał pana w komórce na miotły, gdy rozmawiał pan przez komórkę?
Poseł Kopczyński: - W kwestii formalnej! Wnoszę o uściślenie słowa "komórka". W omawianym wypadku oznacza to zarówno aparat telefoniczny, jak i pomieszczenie, z którego nadawał przesłuchiwany!
Poseł Kalisz: - Proponuję komórkę określić jako "bezprzewodowy telefon", zaś komórkę jako "pomieszczenie na sprzęt do sprzątania". Lub odwrotnie. Czy ktoś jest przeciw?
Pheshey Duba (czyta z kartki): "Nie przypominam sobie".
Posłanka Beger: - Chciałabym tutej zwrócić uwagę, czy poseł Dlamini przypadkiem tam wszedł, czy też miał jaki konkretny zamiar?
Posłanka Błochowiak: - Właśnie! Może to zaskoczy komisję, ale poseł Dlamini tego dnia otworzył jeszcze kilka innych drzwi. Mamy świadków! Od rana otworzył ośmioro drzwi. To wygląda na szerzej zakrojoną akcję!
Poseł Rokita: - Przepraszam! Czy przedmiotem naszego śledztwa jest poseł, który otworzył drzwi, czy dziennikarz, który publicznie kłamał?
Przewodniczący Nałęcz: - Proponuję 35 minut przerwy.
* "Gazeta Wyborcza" z 3 kwietnia 2003 r.
Wyobraźmy sobie teraz, że być może nie do końca uczciwy korespondent Duba byłby przesłuchiwany przez naszą parlamentarną komisję śledczą.
Poseł Rokita: - Czy 28 marca odbył pan ze swojego aparatu komórkowego kilkanaście rozmów telefonicznych z Radiem Suazi, trwających łącznie 57 minut?
Pheshey Duba (czyta z kartki): "Nie przypominam sobie".
Poseł Rokita: - Przecież to było wczoraj!
Posłanka Błochowiak: - Mam wrażenie, że poseł Rokita wywiera presję psychiczną na kolegę Dubę... Przepraszam! Przesłuchiwanego Dubę.
Poseł Ziobro: - Czy kiedykolwiek był pan w Bagdadzie?
Posłanka Błochowiak: - O, przepraszam! To nie należy do przedmiotu śledztwa!
Przewodniczący Nałęcz: - Wprawdzie nie słyszałem ostatniej kwestii, ale co konkretnie posłanka ma na myśli?
Posłanka Błochowiak: - Zadaniem naszej wysokiej komisji jest dociec, czy przesłuchiwany nie był w Bagdadzie, a nie sprawdzanie, czy tam był. To chyba jasne?
Poseł Smolana: - Może ja spróbuję? Czy przysięgnie się pan na bonie dydy, że wyjeżdżał? Lub że nie wyjeżdżał? Proszę!
Pheshey Duba (czyta z kartki): "Nie przypominam sobie".
Poseł Ziobro: - Czy przyznaje pan, że poseł Dlamini zastał pana w komórce na miotły, gdy rozmawiał pan przez komórkę?
Poseł Kopczyński: - W kwestii formalnej! Wnoszę o uściślenie słowa "komórka". W omawianym wypadku oznacza to zarówno aparat telefoniczny, jak i pomieszczenie, z którego nadawał przesłuchiwany!
Poseł Kalisz: - Proponuję komórkę określić jako "bezprzewodowy telefon", zaś komórkę jako "pomieszczenie na sprzęt do sprzątania". Lub odwrotnie. Czy ktoś jest przeciw?
Pheshey Duba (czyta z kartki): "Nie przypominam sobie".
Posłanka Beger: - Chciałabym tutej zwrócić uwagę, czy poseł Dlamini przypadkiem tam wszedł, czy też miał jaki konkretny zamiar?
Posłanka Błochowiak: - Właśnie! Może to zaskoczy komisję, ale poseł Dlamini tego dnia otworzył jeszcze kilka innych drzwi. Mamy świadków! Od rana otworzył ośmioro drzwi. To wygląda na szerzej zakrojoną akcję!
Poseł Rokita: - Przepraszam! Czy przedmiotem naszego śledztwa jest poseł, który otworzył drzwi, czy dziennikarz, który publicznie kłamał?
Przewodniczący Nałęcz: - Proponuję 35 minut przerwy.
* "Gazeta Wyborcza" z 3 kwietnia 2003 r.
Więcej możesz przeczytać w 16/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.