Nagrody Kisiela 2003: socjalizm nie, wypaczenia tak Wojna nie przychodzi wtedy, gdy gotowi są na nią wszyscy, lecz wtedy, gdy gotowi są na nią niektórzy" - pisał Stefan Kisielewski. Gotowi na wojnę ze skorumpowanym państwem, głupotą i populizmem są na pewno - a nawet już ją prowadzą - tegoroczni laureaci Nagrody Kisiela. Jednocześnie toczy się wojna przeciwko nim - na pozwy sądowe. Zwalczający tegorocznych nagrodzonych są jak dureń ze słynnego powiedzonka Kisiela: "Gdyby dureń zrozumiał, że jest durniem, automatycznie przestałby być durniem. Z tego wniosek, że durnie rekrutują się jedynie spośród ludzi przekonanych, że nie są durniami. Co nie zmienia faktu, że jednak nimi są".
Durniami z pewnością nie są ci, których można uznać za żołnierzy armii Kisiela. Od lat ta armia toczy wojnę o państwo prawa i zdrowego rozsądku. Do tej armii dołączyli kolejni laureaci nagród przyznawanych pod patronatem "Wprost". W kategorii przedsiębiorca nagrodzono Romana Kluskę, byłego prezesa Optimusa - "za walkę z bezprawiem". Wśród polityków wyróżniono Jana Marię Rokitę, szefa Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, członka komisji śledczej w sprawie Rywina - "za walkę o państwo prawa". W kategorii publicysta nagrodę otrzymał Janusz Majcherek, piszący w "Rzeczpospolitej" i "Tygodniku Powszechnym" - "za walkę z populizmem".
Bitwa na pozwy
W latach 70. Kisiel stwierdził: "Socjalizm nie, wypaczenia tak"! Nagrody Kisiela są premią za "wypaczenia", czyli inicjatywy ożywiające nasze życie społeczne i martwotę intelektualną. Jak na wypaczenia przystało, są one zaciekle zwalczane - od mediów po sądy.
- Gdy usłyszałem, że dostałem nagrodę "za walkę o państwo prawa", przypomniałem sobie wszystkie moje procesy. Aleksandra Jakubowska - akt oskarżenia przeciwko mnie w sądzie. Adam Halber, Mariusz Łapiński, a ostatnio Jerzy Wenderlich - to samo - opowiadał Jan Maria Rokita o swojej reakcji na telefon szefa kapituły Nagród Kisiela Jana Krzysztofa Bieleckiego. - Kiedy już brałem za słuchawkę, by oddzwonić do premiera Bieleckiego i spytać: "Jesteście pewni tego, co robicie?", ręka zastygła mi w powietrzu i pomyślałem sobie: "No tak, ale z kim dostałem tę nagrodę. To przecież Roman Kluska, inny laureat, a nie ja, wyszedł dopiero z więzienia" - żartował Rokita, odbierając nagrodę.
- Werdykt kapituły Nagród Kisiela został ogłoszony przed wyrokiem NSA, który uznał za bezprawne podjęte wobec mnie działania urzędników skarbowych. Był to więc dla mnie szczególny akt poparcia i solidarności. Podobnie jak postawa polskich mediów - mówił Roman Kluska, były prezes Optimusa. Kluska stał się generałem w wojnie przeciwko urzędniczym gangom. Dzięki niemu szansę na zwycięstwo w tej wojnie mają tysiące mniej znanych niż on przedsiębiorców. Wojna z urzędniczymi gangami toczy się zresztą nie tylko o sprawiedliwość dla przedsiębiorców, ale też o wolność gospodarowania. - Co najmniej 50 procent przepisów prawa służy gnębieniu przedsiębiorców. Gdyby nie system przyzwalający urzędnikom na łamanie prawa i dławienie przedsiębiorczości, Polska byłaby bogatsza, powstawałyby nowe miejsca pracy - uważa Roman Kluska. - Mam nadzieję, że wyrok w sprawie Kluski sprawi, iż polscy urzędnicy przestaną rościć sobie prawo do czynienia bezprawia - mówi Jan Kulczyk.
- Mam ledwie dwa procesy: z oskarżenia Aleksandry Jakubowskiej i Włodzimierza Czarzastego. To niewiele wobec osiągnięć pozostałych laureatów - żartował Janusz Majcherek. Publicysta "Rzeczpospolitej" zwalcza tych, którzy - jak mówił Kisiel - mają patent na jedynie słuszne poglądy. "Kto domaga się przyjęcia przez ludzi wszystkich swoich poglądów, ten dąży do zubożenia świata, bo chce go zapełnić sobą" - pisał Stefan Kisielewski. - W imię Kisiela, populistom i populizmowi na pohybel! - wykrzyknął Majcherek, unosząc w górę maskę Kisiela z brązu.
Duch kisielizmu
Jan Rokita podkreślał, że tegoroczny wybór dobrze oddaje ducha tego, co kapituła nagrody nazywa kisielizmem. Ten duch to m.in. ironia (i oczywiście autoironia), przekora i odwaga przeciwstawiania się większości. Te oznaki kisielizmu dostrzegł w Rokicie Tomasz Nałęcz, wicemarszałek Sejmu, przewodniczący komisji śledczej w sprawie Rywina. - Sam głosowałbym na Rokitę, gdybym był członkiem kapituły - mówi Nałęcz. - Kisiel był chyba najbardziej przewrotnym człowiekiem, jakiego znałem. Z działania pod włos uczynił zasadę - mówi Krzysztof Kozłowski, były senator, były minister spraw wewnętrznych, zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego", który ze Stefanem Kisielewskim współpracował ponad dwadzieścia lat.
- Kisiel zadedykowałby pewnie tegorocznym laureatom felieton o tubce i kleju. Tubka wciąż chce się zakleić na amen, a im bardziej chce, tym mocniej ten klej wyłazi wszystkimi porami - mówi Tomasz Wołek, laureat nagrody, przyjaciel Stefana Kisielewskiego.
Strażnicy higieny
W pękającej w szwach kawiarni Rozdroże (ulubionym lokalu Kisielewskiego), gdzie tradycyjnie wręczano nagrody, nie mogło zabraknąć osobistości z politycznej rodziny Kisiela. Przewodził im były premier Jan Krzysztof Bielecki. Przybyli też politycy Platformy Obywatelskiej: Donald Tusk, Andrzej Olechowski, Paweł Piskorski, Janusz Lewandowski. Świat polityki reprezentowali również wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (był z żoną Darią, szefową archiwów państwowych) i poseł Artur Balazs. Laureatom gratulowali prezydent Warszawy Lech Kaczyński oraz wiceprezydent Sławomir Skrzypek. Sfery biznesowe reprezentowali m.in. Jan Kulczyk, Jan Wejchert, Henryka Bochniarz, Anna Podniesińska, Henryk Orfinger i Cristiano Pinzauti. Był Andrzej Barcikowski, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przybyli znani dziennikarze i ludzie mediów, m.in. Barbara Czajkowska, Jolanta Fajkowska, Joanna Racewicz, Bogusław Chrabota, Adam Pawłowicz, Ernest Skalski, Tomasz Wołek, Jerzy Jachowicz. Zjawili się rektor Szkoły Głównej Handlowej prof. Marek Rocki, rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu dr Krzysztof Pawłowski (ubiegłoroczny laureat nagrody) oraz rektor Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych dr Jerzy Paweł Nowacki. Obecni byli również przedstawiciele sponsorów Nagród Kisiela - firmy Arval PHH oraz kancelarii prawnej Weil, Gotshal & Manges.
"Słuszność bawi tylko do czasu" - pisał Stefan Kisielewski, radząc, by nie żyć za długo jedną myślą, gdyż to niehigieniczne. Nagrody Kisiela stały się strażnikiem higieny polskiego życia publicznego, w którym jest miejsce na więcej niż jedną jedynie słuszną wizję rzeczywistości.
Bitwa na pozwy
W latach 70. Kisiel stwierdził: "Socjalizm nie, wypaczenia tak"! Nagrody Kisiela są premią za "wypaczenia", czyli inicjatywy ożywiające nasze życie społeczne i martwotę intelektualną. Jak na wypaczenia przystało, są one zaciekle zwalczane - od mediów po sądy.
- Gdy usłyszałem, że dostałem nagrodę "za walkę o państwo prawa", przypomniałem sobie wszystkie moje procesy. Aleksandra Jakubowska - akt oskarżenia przeciwko mnie w sądzie. Adam Halber, Mariusz Łapiński, a ostatnio Jerzy Wenderlich - to samo - opowiadał Jan Maria Rokita o swojej reakcji na telefon szefa kapituły Nagród Kisiela Jana Krzysztofa Bieleckiego. - Kiedy już brałem za słuchawkę, by oddzwonić do premiera Bieleckiego i spytać: "Jesteście pewni tego, co robicie?", ręka zastygła mi w powietrzu i pomyślałem sobie: "No tak, ale z kim dostałem tę nagrodę. To przecież Roman Kluska, inny laureat, a nie ja, wyszedł dopiero z więzienia" - żartował Rokita, odbierając nagrodę.
- Werdykt kapituły Nagród Kisiela został ogłoszony przed wyrokiem NSA, który uznał za bezprawne podjęte wobec mnie działania urzędników skarbowych. Był to więc dla mnie szczególny akt poparcia i solidarności. Podobnie jak postawa polskich mediów - mówił Roman Kluska, były prezes Optimusa. Kluska stał się generałem w wojnie przeciwko urzędniczym gangom. Dzięki niemu szansę na zwycięstwo w tej wojnie mają tysiące mniej znanych niż on przedsiębiorców. Wojna z urzędniczymi gangami toczy się zresztą nie tylko o sprawiedliwość dla przedsiębiorców, ale też o wolność gospodarowania. - Co najmniej 50 procent przepisów prawa służy gnębieniu przedsiębiorców. Gdyby nie system przyzwalający urzędnikom na łamanie prawa i dławienie przedsiębiorczości, Polska byłaby bogatsza, powstawałyby nowe miejsca pracy - uważa Roman Kluska. - Mam nadzieję, że wyrok w sprawie Kluski sprawi, iż polscy urzędnicy przestaną rościć sobie prawo do czynienia bezprawia - mówi Jan Kulczyk.
- Mam ledwie dwa procesy: z oskarżenia Aleksandry Jakubowskiej i Włodzimierza Czarzastego. To niewiele wobec osiągnięć pozostałych laureatów - żartował Janusz Majcherek. Publicysta "Rzeczpospolitej" zwalcza tych, którzy - jak mówił Kisiel - mają patent na jedynie słuszne poglądy. "Kto domaga się przyjęcia przez ludzi wszystkich swoich poglądów, ten dąży do zubożenia świata, bo chce go zapełnić sobą" - pisał Stefan Kisielewski. - W imię Kisiela, populistom i populizmowi na pohybel! - wykrzyknął Majcherek, unosząc w górę maskę Kisiela z brązu.
Duch kisielizmu
Jan Rokita podkreślał, że tegoroczny wybór dobrze oddaje ducha tego, co kapituła nagrody nazywa kisielizmem. Ten duch to m.in. ironia (i oczywiście autoironia), przekora i odwaga przeciwstawiania się większości. Te oznaki kisielizmu dostrzegł w Rokicie Tomasz Nałęcz, wicemarszałek Sejmu, przewodniczący komisji śledczej w sprawie Rywina. - Sam głosowałbym na Rokitę, gdybym był członkiem kapituły - mówi Nałęcz. - Kisiel był chyba najbardziej przewrotnym człowiekiem, jakiego znałem. Z działania pod włos uczynił zasadę - mówi Krzysztof Kozłowski, były senator, były minister spraw wewnętrznych, zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego", który ze Stefanem Kisielewskim współpracował ponad dwadzieścia lat.
- Kisiel zadedykowałby pewnie tegorocznym laureatom felieton o tubce i kleju. Tubka wciąż chce się zakleić na amen, a im bardziej chce, tym mocniej ten klej wyłazi wszystkimi porami - mówi Tomasz Wołek, laureat nagrody, przyjaciel Stefana Kisielewskiego.
Strażnicy higieny
W pękającej w szwach kawiarni Rozdroże (ulubionym lokalu Kisielewskiego), gdzie tradycyjnie wręczano nagrody, nie mogło zabraknąć osobistości z politycznej rodziny Kisiela. Przewodził im były premier Jan Krzysztof Bielecki. Przybyli też politycy Platformy Obywatelskiej: Donald Tusk, Andrzej Olechowski, Paweł Piskorski, Janusz Lewandowski. Świat polityki reprezentowali również wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (był z żoną Darią, szefową archiwów państwowych) i poseł Artur Balazs. Laureatom gratulowali prezydent Warszawy Lech Kaczyński oraz wiceprezydent Sławomir Skrzypek. Sfery biznesowe reprezentowali m.in. Jan Kulczyk, Jan Wejchert, Henryka Bochniarz, Anna Podniesińska, Henryk Orfinger i Cristiano Pinzauti. Był Andrzej Barcikowski, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przybyli znani dziennikarze i ludzie mediów, m.in. Barbara Czajkowska, Jolanta Fajkowska, Joanna Racewicz, Bogusław Chrabota, Adam Pawłowicz, Ernest Skalski, Tomasz Wołek, Jerzy Jachowicz. Zjawili się rektor Szkoły Głównej Handlowej prof. Marek Rocki, rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu dr Krzysztof Pawłowski (ubiegłoroczny laureat nagrody) oraz rektor Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych dr Jerzy Paweł Nowacki. Obecni byli również przedstawiciele sponsorów Nagród Kisiela - firmy Arval PHH oraz kancelarii prawnej Weil, Gotshal & Manges.
"Słuszność bawi tylko do czasu" - pisał Stefan Kisielewski, radząc, by nie żyć za długo jedną myślą, gdyż to niehigieniczne. Nagrody Kisiela stały się strażnikiem higieny polskiego życia publicznego, w którym jest miejsce na więcej niż jedną jedynie słuszną wizję rzeczywistości.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.