W wieżowcu para staromodnie heteroseksualna uprawia seks pozamałżeński. Nagle w zamku drzwi wejściowych słychać chrobot klucza. - To mój mąż! Prędko, skacz przez okno - woła niewierna żona. - Ależ to trzynaste piętro! - powątpiewa kochanek. - Nie czas na przesądy. Skacz!
No właśnie. Przesądy. Dla jednych światło ćmiące, dla innych stanowiące istotną cząstkę tradycji ojczyzny małej lub dużej. Tylko czekać, jak Unia Europejska postanowi to unormować i sporządzi listę przesądów dozwolonych, a nawet dofinansowywanych. I drugą zakazanych, które wymogów unijnych nie spełniają, więc mają zniknąć, jak nasz oscypek. Powinniśmy zatem jeszcze przed majem 2004 r. przejść na tym polu do kontrofensywy, żeby inni nie odebrali nam prymatu. W końcu uważamy się za naród wnoszący do Europy wartości duchowe, a przesądy do takich bezsprzecznie należą. I nie chodzi tylko o te najprymitywniejsze, jak lansowana przez lewicę teoria, że podnoszenie podatków pomaga najbiedniejszym. To mają i we Włoszech, i w Holandii. Ale co w Wenecji czy w Amsterdamie mogą wiedzieć na temat kota przebiegającego drogę, skoro tam drogami są kanały? Czy widział kto kiedy kota przepływającego kanał?
Albo takie - na psa urok. Pochodzi stąd, że do nowego miejsca najpierw wpuszczało się zwierzę, by ewentualne czary ugodziły przede wszystkim w owo zwierze. Dziś u nas przodem puszcza się kobietę. Na Zachodzie zwyczaj to nieznany, dlatego Polki mają dużo więcej uroku.
A to, że jak się baby całują - będzie lać. W unii o tym nie wiedzą, dlatego co rusz słyszymy stamtąd o katastrofalnych ulewach i powodziach. A u nas, przynajmniej od kiedy feminizm jest w odwrocie, powodzi jest coraz mniej.
Mówimy, że człowiek inteligentny powinien być przesądny. Władza chce uchodzić za inteligentną i stąd właśnie, a nie broń Boże z braku kultury, słyszy się prawie w każdej debacie w radiu czy TV, jak dwóch mówi jednocześnie to samo, bo to przynosi szczęście. Ba, żeby dwóch. Często wszyscy. Taka inteligencja!
A ilu polityków nie poznaje znajomych? Dla ich dobra, bo kogo nie poznano - będzie bogaty. Niektóre przesądy są nawet twórczo modyfikowane. Na przykład - w łajno wdepniesz - dobry znak - zostaniesz sołtysem. Dziś nie sołtysem a posłem, i nie jak wdepniesz, to zostaniesz, tylko odwrotnie - jak zostaniesz, to wdepniesz.
Ale wróćmy do feralnej trzynastki. Najświatlejsi posłowie nie chcą trzynastek, bo one przynoszą pecha. Ale większość chce. Ot, ciemnota.
Więcej możesz przeczytać w 2/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.