Nasi politycy zajmują się reglamentacją biedy
Doktor Kwaśniewski leczy swoich pacjentów, zabierając im część składników odżywczych i faszerując w nadmiarze innymi. Lekarze nazywają tę metodę wybijaniem klina klinem. Dieta Kwaśniewskiego skutkuje, ale na krótką metę. Potem jej efekty mogą być katastrofalne dla pacjenta. Podobnie skonstruowany jest plan Hausnera, zwany dawniej planem Bauca. Ma uleczyć gospodarkę za pomocą kilku wbitych w nią klinów. Sprowadza się do tego, jak tu buchnąć podatnikom trochę kasy. Owszem, wydatki państwa są zbyt wysokie. Ale są zbyt wysokie nie jakoś tak "w ogóle", tylko w stosunku do PKB. Zły wynik równania pod nazwą "finanse publiczne" można poprawić, zmniejszając licznik (wydatki) albo zwiększając mianownik (PKB). Makroekonomiści na ogół koncentrują się na tym pierwszym, jakby nie wierząc w to drugie. Nie jest to specjalnie dziwne, bo patrzą na gospodarkę głównie z punktu widzenia rynków finansowych. Są zapatrzeni w różne krzywe i wykresy, a mniej ich interesuje statystyczny Kowalski prowadzący mały sklep czy warsztat. A przecież bez półtora miliona takich Kowalskich nie byłoby w ogóle żadnej makroekonomii, żadnych rynków i instytucji finansowych.
Zaoszczędzić parę groszy
W PRL mieliśmy za mało butów, masła, mięsa i wielu innych rzeczy. Były więc reglamentowane. Ówcześni działacze gospodarczy zajmowali się więc udoskonalaniem zasad i metod tej reglamentacji. Dziś nasi politycy także chcą reglamentować - biedę. Koncentrują się na tym, jak zaoszczędzić parę groszy, a nie na tym, jak zarobić więcej. Chcą rolników obarczyć podatkami, które są powszechnie krytykowane. Dlaczego rolnicy mają płacić podatek dochodowy, skoro jest zabójczy dla tych, którzy już mają to nieszczęście, że go płacą? Niektórym przeszkadza to, że składki na KRUS są za niskie, a nie to, że na ZUS są za wysokie. Chcą więc nałożyć na rolników ciężary, których sami czasem unikają, zatrudniając na czarno Ukrainki do prasowania koszul. W imię czego? Podobno to niesprawiedliwe, żeby rolnicy płacili tak mało. A mnie się wydaje, że to niesprawiedliwe, żeby pracownicy płacili tak dużo. Każdy podatek jest źródłem tzw. efektu akcyzowego. Jak coś opodatkujemy, to mamy tego mniej. Jak opodatkujemy pracę tzw. składkami ubezpieczeniowymi, to mamy mniej pracy, czyli większe bezrobocie. Wie to nawet rząd.
Ułatwić, żeby utrudnić
W ustawie o ułatwieniu zatrudnienia absolwentom zwolniono absolwentów, którzy podjęli działalność gospodarczą, oraz pracodawców, którzy zatrudnili absolwentów, z obowiązku opłacania za nich składek ubezpieczeniowych. Stosując podstawowe kanony logiki formalnej, można dojść do wniosku, że uznano, iż właśnie te składki utrudniają absolwentom "zawodową aktywizację". Bo gdyby tak nie uznano, po co wprowadzano by takie zwolnienie? Z tego dobrodziejstwa absolwenci mogą jednak korzystać tylko przez dwanaście miesięcy. Jak się już "zawodowo zaktywizują", to im rząd znowu składkę podniesie. Gdzie tu sens, gdzie logika? To czysty idiotyzm. Jeśli coś chcemy poprawić (w tym wypadku zmniejszyć bezrobocie) i w tym celu likwidujemy coś, co nam w tym przeszkadza (w tym wypadku wysokie składki ubezpieczeniowe), dlaczego likwidujemy ten absurd tylko dla niektórych i tylko na chwilę? Czy wysokie składki na ZUS przeszkadzają jedynie absolwentom? A górnikom, którzy tracą pracę w kopalniach i może chcieliby rozpocząć własną działalność gospodarczą, nie przeszkadzają? I czy po dwunastu miesiącach składki te przestaną już przeszkadzać? Albo coś jest szkodliwym absurdem, albo nie jest. Jeżeli jest, trzeba z tym walczyć.
Od 1 stycznia 2004 r. wprowadzono podatek liniowy w wysokości 19 proc. Tym sposobem skompromitowano słuszną ideę podatku liniowego. Jest on opłacalny tylko dla garstki przedsiębiorców, więc sam z siebie nie przyniesie wielkich zmian na rynku pracy. Niektórzy z tych przedsiębiorców (na przykład ja) zatrudnili nowych pracowników. Wielu z nich twierdzi, że nie mogli zatrudnić więcej osób, bo zysk z podatku zrównoważyły składki ubezpieczeniowe od nowo zatrudnionych. A teraz rząd planuje, że tym przedsiębiorcom składkę na ZUS podwyższy. Czysta aberracja.
Więcej możesz przeczytać w 12/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.