Koniec z polskimi - najdroższymi w Europie - rozmowami przez telefony komórkowe.
- Zmieniamy reguły gry na rynku - zapowiada Bogusław Kułakowski, prezes zarządu Polskiej Telefonii Cyfrowej (sieć Era GSM). Pierwsza zmiana nastąpiła już w tym tygodniu: to nowa marka Ery GSM - Heyah - w której opłaty za rozmowy są naliczane co sekunda (bez tzw. opłaty inicjującej za samo połączenie), w cenie mniej więcej grosza za sekundę, czyli kilkakrotnie taniej niż dotychczas (SMS-y kosztują 18 gr). Podobną usługę zaoferowała Idea (Mega). Lada chwila pojawi się propozycja Polkomtela.
To jednak zaledwie początek fali obniżek cen, czyli drugiej - po samym wprowadzeniu komórek - rewolucji komórkowej. W ciągu najbliższych tygodni parlament najpewniej przyjmie nowe prawo telekomunikacyjne, które pozwoli od 1 maja tego roku działać tzw. wirtualnym operatorom komórkowym (MVNO), czyli firmom, które sprzedają usługi telekomunikacyjne, korzystając z sieci już istniejących operatorów GSM. W Europie Zachodniej działający od kilku lat wirtualni operatorzy doprowadzili do kilkunastoprocentowego obniżenia cen. Własne usługi telekomunikacyjne oferują tam także hipermarkety, koncerny paliwowe, spółki informatyczne, sieci telewizji kablowej i firmy energetyczne. U nas w latach 2004-2005 może się pojawić na rynku nawet 30 takich wirtualnych operatorów. Kolejna obniżka cen nastąpi wtedy, gdy na rynek wkroczy czwarty "do brydża" - operator UMTS.
Deus ex szuflada
Na ponad cztery tysiące sposobów internauci zinterpretowali intrygującą kampanię reklamową z czerwoną łapką w roli głównej (pojawiła się w największych miastach na billboardach i w telewizyjnych spotach). Uważano m.in., że to ręka Leszka Millera, promocja nowego napoju, stacji muzycznej... Tymczasem to reklama wspomnianej nowej marki Ery GSM Heyah (jej numery zaczynają się od 888). Aby się włączyć do nowego systemu, klienci kupują wyłącznie kartę SIM (sam aparat muszą nabyć osobno) i korzystają tylko z najpopularniejszych usług: rozmów i SMS-ów (bez dostępu do Internetu, przesyłania zdjęć itp.). W tym samym dniu co Heyah, czyli 15 marca, startuje Idea Mega, a lada chwila do rywalizacji włączy się Plus GSM.
Choć nasz rynek telefonii komórkowej stale się rozwija (komórki ma już 17,5 mln Polaków), to w porównaniu z innymi rozwiniętymi państwami wciąż wypadamy słabo. Na stu Polaków przypada nie tylko dwa razy mniej telefonów komórkowych niż w krajach unii, ale też znacznie mniej niż w Czechach, na Węgrzech, w Słowenii czy Estonii. Od kilku lat w Polsce główną barierą rozwoju rynku telefonii komórkowej są ceny rozmów i dodatkowych usług. Trójka operatorów GSM oferuje klientom tanie aparaty telefoniczne (za 10-50 zł, a nawet za złotówkę), ale rekompensuje to sobie z nawiązką utrzymywaniem wysokich cen rozmów i usług dodatkowych. Teraz ta strategia się kończy. W Erze obliczono, że oszczędności na tańszych połączeniach w ciągu kilku miesięcy zrekompensują każdemu abonentowi wyższy wydatek na zakup telefonu (który dla tej usługi nie będzie dotowany). Część klientów (nowa usługa kierowana jest głównie do ludzi w wieku 15-25 lat - jest ich w Polsce ponad 4 mln) zapewne wykorzysta do podłączenia się do Heyah i Mega starsze, leżące w szufladach telefony, których - jak szacują operatorzy - jest około 3 mln.
Konkurenci niewirtualni
Katalizatorem zmian w ofercie Ery, Plusa czy Idei jest perspektywa pojawienia się na rynku po 1 maja 2004 r. (a więc wtedy, gdy zacznie obowiązywać unijne prawo telekomunikacyjne) zagranicznych konkurentów. Dotychczas wielka trójka, nie mając za plecami rywali, wprowadzała nowe taryfy, usługi czy zasady rozliczania połączeń prawie jednocześnie i niemal w identycznej formie, co zrodziło podejrzenia o istnienie w Polsce nieformalnego oligopolu komórkowego. Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty uznał wręcz, że obecni operatorzy mają na rynku pozycję dominującą (dziś Era ma w nim 35,7 proc. udziału, Idea - 33,2 proc., a Plus - 31,1 proc.). Już w maju firmy te będą miały obowiązek udostępniania swoich sieci wszystkim kompaniom, które zechcą świadczyć usługi telekomunikacyjne. Dzięki temu na rynku zaczną działać tzw. operatorzy wirtualni, zarabiający głównie na tym, że hurtowo (czyli z rabatami) kupują minuty rozmów od sieci GSM i sprzedają je potem (taniej niż sieci) swoim abonentom. Zezwolenia na taką działalność dostało już od URTiP kilkadziesiąt firm, m.in. Energis (działa na rynku telefonii stacjonarnej), Liberty (sieć salonów Plus GSM), NOM, Tele2, Sferia, Netia, Onet.pl oraz wiele spółek informatycznych. Pojawienie się na rynku nowych usługodawców z całą pewnością doprowadzi do obniżenia cen rozmów nawet o kilkadziesiąt procent, tak jak to się stało na przykład w Wielkiej Brytanii (pionierem był tam operator Virgin Mobile).
Stragan z częstotliwościami
Na Litwie cena minuty rozmowy w tej samej sieci telefonii komórkowej wynosi średnio 15-30 gr (między różnymi sieciami - do 40 gr), czyli od czterech do pięciu razy mniej niż w Polsce. Do 2000 r., gdy na litewskim rynku działało tylko dwóch operatorów - Omnitel i Bite - ceny połączeń były zbliżone do naszych. Pojawienie się trzeciego operatora, szwedzkiego Tele2, zmusiło jednak dotychczasowe sieci do walki o klientów i obniżenia cen usług.
Na podobny efekt URTiP liczy także w Polsce, rozważając wpuszczenie na nasz rynek także nowego (a być może nowych), niewirtualnego operatora komórkowego, który dysponowałby własną siecią. - Mamy miejsce dla co najmniej pięciu dużych operatorów - uważa Andrzej Piotrowski, ekspert telekomunikacyjny Centrum im. Adama Smitha. Nadarza się okazja, by na rynek wszedł nowy operator, bo w styczniu 2004 r. wojsko zwolniło ostatnie częstotliwości w paśmie 1800 MHz, są też do rozdania nowe częstotliwości na UMTS. Jak dowiedział się "Wprost", przetarg na te częstotliwości URTiP może ogłosić już latem tego roku. Trzy lata temu z powodu kryzysu w sektorze IT żaden z wielkich operatorów nie zainteresował się UMTS. Teraz sytuacja się zmieniła, sektor telekomunikacyjny znów zaczyna kwitnąć. Zakupem częstotliwości interesuje się kilku globalnych potentatów telekomunikacyjnych, w tym grupa Hutchison Whampoa z Hongkongu, która na budowę sieci UMTS na świecie wydała już ponad 20 mld USD. Chrapkę na nowe polskie częstotliwości mają też dotychczasowi operatorzy. Odblokowanie dostępu do tych częstotliwości, niezależnie od tego, kto je uzyska, oznacza jedno - kolejną obniżkę cen połączeń komórkowych. Do europejskiego, niskiego poziomu.
Więcej możesz przeczytać w 12/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.