Villepin - kolejny zderzak prezydenta Francji? Dla Jeana-Pierre`a Raffarina najpiękniejszym dniem tygodnia jest środa. Wtedy tradycyjnie odbywa się posiedzenie francuskiego rządu. Przed każdym spotkaniem premier udaje się do Pałacu Elizejskiego, gdzie w cztery oczy rozmawia z Jakiem Chirakiem. To jego wielka chwila. Raffarin nie ukrywa, że jest człowiekiem prezydenta i w 2002 r. został premierem, bo gwarantował Chiracowi bezwarunkową lojalność. W tej kwestii nic się nie zmieniło. "Moja lojalność to moja godność" - powtarza Raffarin. Lojalność może jednak nie wystarczyć. Rządząca od trzech lat prawica wchodzi właśnie w najtrudniejszy okres. Na marzec związki zawodowe zapowiadają strajk generalny przeciw proponowanym zmianom kodeksu pracy. Ich głównym celem jest obrona 35-godzinnego tygodnia pracy, spuścizny po rządach socjalistów. Rząd Raffarina, osłabiony ostatnimi skandalami, może tego nie wytrzymać. Niewykluczone, że Chirac rzuci Raffarina na pożarcie żądnym krwi związkom. Tym bardziej że ma już jego następcę - Dominique`a de Villepina, ministra spraw wewnętrznych.
Paryż - Bruksela
W lutym minęło tysiąc dni, od kiedy Raffarin stanął na czele rządu. W tym czasie rządząca we Francji Unia na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) poległa w wyborach do europarlamentu. Krajem wstrząsnęły strajki przeciw reformie systemu emerytalnego, gospodarka nie radzi sobie z wysokim bezrobociem i gigantyczną dziurą budżetową. W tym okresie rząd dwa razy się rekonstruował, praktycznie wymieniono cały gabinet. Przez resort finansów przewinęło się czterech ministrów. Niezmienny jest tylko Raffarin.
Teraz wygląda na to, że nawet on ma dość. "Zamierzam się rozejrzeć za jakąś posadą w Brukseli" - powiedział niedawno w wywiadzie telewizyjnym. Okres jego rządów upłynął pod znakiem walk o wpływy na prawicy (między Chirakiem oraz Nicolasem Sarkozym, wschodzącą gwiazdą francuskiej polityki), podczas których premier był zderzakiem biorącym na siebie najcięższe uderzenia. Najbliższe dni zapowiadają się jeszcze gorzej, głównie z powodu właśnie rozpoczętej wiosennej fali strajków, w których wezmą udział miliony Francuzów. W kraju staną pociągi i miejskie autobusy, przestaną latać samoloty. Związkowcy wyszli na ulice największych francuskich miast z hasłami: "Wyższych pensji, Raffarin!" i "Więcej pieniędzy, nie godzin pracy". Są przygotowani na pięciotygodniowe protesty.
Uczniowie Chiraca
Podobna fala strajków doprowadziła do obalenia w 1997 r. prawicowego rządu Alaina Juppe i skłoniła Chiraca do przeprowadzenia przedterminowych wyborów, które wygrali socjaliści. Teraz taki scenariusz nie wchodzi w grę - przewaga UMP w parlamencie jest zbyt duża. Nie oznacza to jednak, że stanowisko Raffarina jest stałe. Premier to jeden z najmniej popularnych polityków we Francji. Jego rządy pozytywnie ocenia tylko 36 proc. Francuzów, prawie 60 proc. mówi o nim źle. Chirac w przededniu referendum w sprawie europejskiej konstytucji zrobi wszystko, by zadowolić Francuzów. Dlatego jest prawdopodobne, że odsunie zmęczonego i nielubianego Raffarina od władzy.
Chirac, rządzący od 1995 r., otoczył się grupą polityków liczących na to, że obok prezydenta sięgną po najwyższe stanowiska. Absolwentami jego politycznej szkoły są m.in. Juppe, Raffarin, Sarkozy. Wśród najpilniejszych uczniów wymienia się też Philippe`a Douste`a-Blazy`ego, ministra zdrowia, Jeana-Louisa DebrE, przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego i Jeana-Louisa Borloo, ministra pracy. Przede wszystkim jednak Villepina. - Nikt nie ma wątpliwości, że zostanie premierem. We Francji od umiejętności pojedynczych ludzi ważniejsza jest strategia partii. Wyraźnie widać, że UMP przygotowuje go do objęcia stanowiska szefa rządu - mówi Florence Haegel z Centrum Studiów nad Francuskim Życiem Politycznym.
Gorliwość neofity
Gdy pod koniec stycznia Villepin spotkał się ze studentami Instytutu Nauk Politycznych w Tuluzie, jeden ze słuchaczy zwrócił się do niego "panie premierze". Sala zamarła, ale minister wybrnął z sytuacji, ripostując: "On jest jeszcze bardziej zmieszany niż ja". Villepin nie ukrywa jednak, że marzy o najwyższych urzędach. "Raffarin jest świetnym szefem rządu, ale gdybym otrzymał propozycję zastąpienia go, nie odmówiłbym" - przyznał niedawno.
Villepin łączy energię Sarkozy`ego i lojalność Raffarina. Gdy USA atakowały Irak, Villepin, wtedy minister spraw zagranicznych, stał się jeszcze żarliwszym oponentem amerykańskich działań niż Chirac. Gdy przejął resort spraw wewnętrznych po Sarkozym, jeszcze energiczniej zaczął walczyć z nielegalnymi imigrantami. Ten wierny neogaullista, biograf Napoleona, na każdym kroku podkreśla, że od osobistych ambicji ważniejsze jest dobro kraju. A jeśli zostanie premierem, to tylko ku chwale Francji.
Wcześniej zapowiadało się, że cudownym dzieckiem Chiracowskiej szkoły politycznej będzie Sarkozy. Ten jednak odciął się od swego mentora i starał realizować własną wizję polityczną. Jego miejsce u boku Chiraca ma szansę zająć Villepin. Nie można zapominać, że pod okiem francuskiego prezydenta dojrzewała także kariera Juppe, na którym ciąży wyrok za malwersacje finansowe. Ostatnio Francuzów zbulwersował skandal z udziałem Herve Gaymarda, do niedawna ministra finansów, który za państwowe pieniądze wynajmował mieszkanie w centrum Paryża. Gdyby nie to, Gaymard, również wychowanek Chiraca, należałby do potencjalnych następców Raffarina. Sam Chirac też nie ma czystych rąk - tylko prezydencki immunitet chroni go przed trafieniem za kratki za malwersacje finansowe z czasów, gdy był merem Paryża. Nic dziwnego, że myślący o prezydenturze Sarkozy odciął się od swoich kolegów. Villepin wiernie trwa przy prezydencie. Ma szansę stać się Putinem Chiraca, człowiekiem namaszczonym na następcę w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla eksmentora. Tylko jedna sprawa martwi lokatora Pałacu Elizejskiego - Francja to nie Rosja.
W lutym minęło tysiąc dni, od kiedy Raffarin stanął na czele rządu. W tym czasie rządząca we Francji Unia na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) poległa w wyborach do europarlamentu. Krajem wstrząsnęły strajki przeciw reformie systemu emerytalnego, gospodarka nie radzi sobie z wysokim bezrobociem i gigantyczną dziurą budżetową. W tym okresie rząd dwa razy się rekonstruował, praktycznie wymieniono cały gabinet. Przez resort finansów przewinęło się czterech ministrów. Niezmienny jest tylko Raffarin.
Teraz wygląda na to, że nawet on ma dość. "Zamierzam się rozejrzeć za jakąś posadą w Brukseli" - powiedział niedawno w wywiadzie telewizyjnym. Okres jego rządów upłynął pod znakiem walk o wpływy na prawicy (między Chirakiem oraz Nicolasem Sarkozym, wschodzącą gwiazdą francuskiej polityki), podczas których premier był zderzakiem biorącym na siebie najcięższe uderzenia. Najbliższe dni zapowiadają się jeszcze gorzej, głównie z powodu właśnie rozpoczętej wiosennej fali strajków, w których wezmą udział miliony Francuzów. W kraju staną pociągi i miejskie autobusy, przestaną latać samoloty. Związkowcy wyszli na ulice największych francuskich miast z hasłami: "Wyższych pensji, Raffarin!" i "Więcej pieniędzy, nie godzin pracy". Są przygotowani na pięciotygodniowe protesty.
Uczniowie Chiraca
Podobna fala strajków doprowadziła do obalenia w 1997 r. prawicowego rządu Alaina Juppe i skłoniła Chiraca do przeprowadzenia przedterminowych wyborów, które wygrali socjaliści. Teraz taki scenariusz nie wchodzi w grę - przewaga UMP w parlamencie jest zbyt duża. Nie oznacza to jednak, że stanowisko Raffarina jest stałe. Premier to jeden z najmniej popularnych polityków we Francji. Jego rządy pozytywnie ocenia tylko 36 proc. Francuzów, prawie 60 proc. mówi o nim źle. Chirac w przededniu referendum w sprawie europejskiej konstytucji zrobi wszystko, by zadowolić Francuzów. Dlatego jest prawdopodobne, że odsunie zmęczonego i nielubianego Raffarina od władzy.
Chirac, rządzący od 1995 r., otoczył się grupą polityków liczących na to, że obok prezydenta sięgną po najwyższe stanowiska. Absolwentami jego politycznej szkoły są m.in. Juppe, Raffarin, Sarkozy. Wśród najpilniejszych uczniów wymienia się też Philippe`a Douste`a-Blazy`ego, ministra zdrowia, Jeana-Louisa DebrE, przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego i Jeana-Louisa Borloo, ministra pracy. Przede wszystkim jednak Villepina. - Nikt nie ma wątpliwości, że zostanie premierem. We Francji od umiejętności pojedynczych ludzi ważniejsza jest strategia partii. Wyraźnie widać, że UMP przygotowuje go do objęcia stanowiska szefa rządu - mówi Florence Haegel z Centrum Studiów nad Francuskim Życiem Politycznym.
Gorliwość neofity
Gdy pod koniec stycznia Villepin spotkał się ze studentami Instytutu Nauk Politycznych w Tuluzie, jeden ze słuchaczy zwrócił się do niego "panie premierze". Sala zamarła, ale minister wybrnął z sytuacji, ripostując: "On jest jeszcze bardziej zmieszany niż ja". Villepin nie ukrywa jednak, że marzy o najwyższych urzędach. "Raffarin jest świetnym szefem rządu, ale gdybym otrzymał propozycję zastąpienia go, nie odmówiłbym" - przyznał niedawno.
Villepin łączy energię Sarkozy`ego i lojalność Raffarina. Gdy USA atakowały Irak, Villepin, wtedy minister spraw zagranicznych, stał się jeszcze żarliwszym oponentem amerykańskich działań niż Chirac. Gdy przejął resort spraw wewnętrznych po Sarkozym, jeszcze energiczniej zaczął walczyć z nielegalnymi imigrantami. Ten wierny neogaullista, biograf Napoleona, na każdym kroku podkreśla, że od osobistych ambicji ważniejsze jest dobro kraju. A jeśli zostanie premierem, to tylko ku chwale Francji.
Wcześniej zapowiadało się, że cudownym dzieckiem Chiracowskiej szkoły politycznej będzie Sarkozy. Ten jednak odciął się od swego mentora i starał realizować własną wizję polityczną. Jego miejsce u boku Chiraca ma szansę zająć Villepin. Nie można zapominać, że pod okiem francuskiego prezydenta dojrzewała także kariera Juppe, na którym ciąży wyrok za malwersacje finansowe. Ostatnio Francuzów zbulwersował skandal z udziałem Herve Gaymarda, do niedawna ministra finansów, który za państwowe pieniądze wynajmował mieszkanie w centrum Paryża. Gdyby nie to, Gaymard, również wychowanek Chiraca, należałby do potencjalnych następców Raffarina. Sam Chirac też nie ma czystych rąk - tylko prezydencki immunitet chroni go przed trafieniem za kratki za malwersacje finansowe z czasów, gdy był merem Paryża. Nic dziwnego, że myślący o prezydenturze Sarkozy odciął się od swoich kolegów. Villepin wiernie trwa przy prezydencie. Ma szansę stać się Putinem Chiraca, człowiekiem namaszczonym na następcę w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla eksmentora. Tylko jedna sprawa martwi lokatora Pałacu Elizejskiego - Francja to nie Rosja.
Więcej możesz przeczytać w 11/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.