- ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI ZUPEŁNIE JAK NAPOLEON - żeby nie wymieniać innych postaci historycznych - prowadzi wojnę na kilku frontach. Na specjalnej konferencji prasowej pokrzyczał na komisję śledczą, naubliżał "Wprost" i przejechał się po Mikołaju Kunicy z "Faktów". To ostatnie nie było zbrodnią. To był błąd.
- OPIEPRZANIE DZIENNIKARZY stało się ulubioną (po oglądaniu Eurosportu, rzecz jasna) rozrywką głowy państwa. Na słynnej konferencji, po lekcji dobrego wychowania dla Kunicy, prezydent pożartował sobie z wieku i doświadczenia młodego reportera telewizyjnej "Panoramy". Dziennikarskie śledztwo, jakie błyskawicznie przeprowadziliśmy, wykazało, że owszem, młodziak z telewizji wie o świecie politycznym znacznie mniej od prezydenta, ale już o kobietach - znacznie więcej.
- WARSZAWSKIE WIEWIÓRKI ORAZ JENNIFER LOPEZ rozpuszczają wieści, jakoby prezydentowi odnowiła się kontuzja goleni prawej, która już raz dopadła go nad grobami Polaków w Charkowie. Jest to przykra dolegliwość, która objawia się między innymi zaburzeniami fonetycznymi. Zresztą, co tu dużo gadać - wszyscy na nią cierpimy w piątkowe wieczory.
- NIEZNANI Z NAZWISKA DZIAŁACZE SLD domagają się odejścia Józefa Oleksego. Swój postulat zawarli w liście, który krąży po zakamarkach Rozbrat. Krzysztof Janik zapewnia, że nie ma z tym nic wspólnego. Sytuacja w SLD kojarzy nam się trochę z tytułem filmu "Seks, kłamstwa i kasety wideo". Trochę, bo seksu i kaset jest pewien niedobór.
- A OLEKSY SIĘ ZAPARŁ i o rezygnacji ani myśli. Jak się go nie uda odwołać, to podobno może nawet dojść do rozłamu w SLD. Byłoby to straszne, nie tylko dla Polski, ale i dla Dyducha.
- Z POSTKOMUNISTAMI MUSI BYĆ NAPRAWDĘ NIEWESOŁO, skoro pojawiły się pomysły, iżby następcą Oleksego został Jacek Piechota. Heinz Guderian, autor książki "Achtung, Panzer!", pewnie przewraca się w grobie.
- ALE TAK POWAŻNIE, Z TYM PIECHOTĄ TO JUŻ TRAGEDIA. Toż to będzie cofnięcie się do smutnych (w Polsce) lat 60. Piechota wygląda jak Gomułka, przynudza jak Loga-Sowiński, charyzmy ma tyle co Kliszko. Tyle że w partyzantce nie był, co go odróżnia od Roli-Żymierskiego.
- PREZYDENT KWAŚNIEWSKI DOKONAŁ nowatorskiej definicji przesłuchania. Przesłuchanie - jego zdaniem - to taka rozmowa, podczas której nie można zaskakiwać przesłuchiwanego pytaniami, jakich się nie spodziewał. Zgodnie z zasadą prezydenta toczyły się procesy moskiewskie, w których prokurator Wyszynski był jednocześnie autorem pytań i odpowiedzi dukanych przez oskarżonych. Ale chyba nie o to chodziło głowie państwa?
- A LESZEK MILLER TO JEDNAK GENIUSZ. Pojechał sobie do Ameryki, pewnie codziennie ogląda TV Polonia, ma niezłą uciechę i święty spokój. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby poprosił o azyl.
- WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ TO GOŚĆ, który może się podobać. Nie tylko dlatego, że jest podobny do Adama z "Dynastii" i dobrze mówi po angielsku, co w polskiej polityce jest niespotykane. Facet ma również inną rzadką cechę: nie chce obejmować stanowisk. Nie marzy mu się fotelik szefa SLD ani nawet prezydentura. Naszym zdaniem, trzeba mu zbadać DNA, bo na pewno nie jest człowiekiem. A czy wypada, żeby kosmita był marszałkiem polskiego Sejmu?
- PROGRAM TOMASZA LISA (coraz lepszy) zaczyna odgrywać rolę parlamentu. Mówi się w nim o sprawach ważniejszych niż na Wiejskiej, no i autor wybiera sobie bardziej kumatych gości niż naród posłów. W ostatnim odcinku debatowano nad smutnym losem prezydenta Kwaśniewskiego, a minister Szymczycha dokonywał cudów, by wybronić swego pryncypała. Łatwiej byłoby mu zasłużyć na pochwałę Kwaśniewskiego, całując ziemię kaliską. Bo Kalisz siedział akurat obok.
Więcej możesz przeczytać w 11/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.