Jesteśmy niezawodnym ogniwem UE, ale bigosu nie oddamy
TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI
Nr 11 (128) Rok wyd. 4 WARSZAWA, poniedziałek 14 marca 2005 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza
TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI
Nr 11 (128) Rok wyd. 4 WARSZAWA, poniedziałek 14 marca 2005 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza
- Cała prawda o "redaktorach" "UL"
"Ueorgan Ludu" - podejmując inicjatywę pana prezydenta, który odpowiadając na apel tygodnika "Wprost", rozpoczął proces lustracji dziennikarzy - postanowił dokonać autolustracji, publikując teczki jego "redaktorów".
Andrzej Paulukiewicz - prawdziwe nazwisko Andrij Pawluczenko, urodzony w Stalinogrodzie (!). W latach 70. i 80. jako TK (Tajny Konkubent) wysunięty na wiele odcinków w celach sabotażowych (np. teatr alternatywny, muzyka punkowa; z sukcesem - zjawiska te zaczęły podupadać), w latach 90. oddelegowany do unicestwiania prawicowych przedsięwzięć medialnych (ps. Jonasz), takich jak "AZ Dziennik Obywatelski" (upadł), "Dziennik Krajowy" (upadł, zanim się ukazał), "Nowy Świat" (upadł), telewizja Walendziaka (upadła), Radio Plus (upada), obecnie także współpracujący z TVP (ma się coraz gorzej).
Fakt, że jego obecność we "Wprost" nie powoduje jego upadku (tzn. "Wprost", bo sam Paulukiewicz już dawno upadł), spowodowana jest tym, że ma tu inne zadania (patrz niżej).
Oficer prowadzący - Stanisław Klawe.
Stanisław Klawe, prawdziwe nazwisko* por. Wytrych (nie mylić z kpt. Wytrwałem, oddelegowanym swego czasu do redakcji "ITD") - oficer departamentu ds. kabaretu i piosenki. Wyspecjalizowany od lat 70. w ośmieszaniu poezji C. Miłosza i kompromitowaniu takiego zjawiska jak kabaret czy satyra. W szkole oficerskiej w Legionowie nie nauczono go ani grać na gitarze, ani śpiewać, co jednak nie przeszkadza mu w tzw. koncertach czy nagraniach. Dobrze wyszkolony natomiast w tzw. nawijce, czym zjednywał sobie wiele kobiet, które wykorzystywał do zadań specjalnych. *
To oczywiste - żaden funkcjonariusz nie mógłby naprawdę się nazywać Klawe, to znaczy mógłby, ale nie po 1968 r.).
Obecnie obaj, po procesie zmutowania, realizują zadania poprzez ośmieszanie wszystkiego, co najwartościowsze w naszym kraju - z prezydentem na czele, który od zawsze brzydził się ubecją (jakkolwiek przede wszystkim zmutowaną).
Warto zauważyć, że robią to za niskie wynagrodzenie (bo ubecka redakcja "Wprost" ich nie rozpieszcza), co świadczy o tym, że swoje zadania wykonują z pobudek ideowych.
- W Moskwie czy w Brukseli?
Trwa dyskusja, gdzie nasz kraj powinien uczcić rocznicę zakończenia II wojny światowej.
Pojawiły się głosy, że powinniśmy wystąpić z inicjatywą zorganizowania takiej uroczystości w Brukseli, skoro Moskwa prezentuje wobec nas nieprzyjazne stanowisko. Pomysł jest dobry, pod warunkiem że najpierw uda się przekonać europejską opinię publiczną, iż Polska brała udział w wojnie po stronie aliantów, a nie Hitlera.
- Patriotyczna i internacjonalistyczna postawa Polskich oficerów w Iraku
Polscy oficerowie, nie oglądając się na obiecywane korzyści, jakie ma dać naszemu krajowi udział w demokratycznej interwencji u boku bratnich USA w Iraku (oprócz satysfakcji, oczywiście), wzięli sprawy dosłownie w swoje ręce.
Szczególnie cieszy, że nasza armia dobrze wpisała się w tamtejsze obyczaje i znalazła wspólny język z miejscowymi prodemokratycznymi siłami, które w trudzie odbudowują swój kraj na gruzach reżimu Husajna. Wspólny język w tym wypadku oznaczało słowo "bakszysz", choć przy coraz bardziej zawiłych kwestiach (ile konkretnie tego bakszyszu dla pana tow. pułkownika, a ile dla pana tow. majora) niezbędny był tłumacz, który też znalazł się w grupie zasłużonych dla przyjaźni polsko-irackiej oraz poprawy sytuacji finansowej naszej armii.
Patriotyczna postawa naszych oficerów ma też wydźwięk internacjonalistyczny, gdy pod znakiem zapytania staje owe sto milionów baksów, które prezydent Bush obiecał prezydentowi Kwaśniewskiemu na modernizację naszego wojska w zamian za nasz udział w Iraku. Samowystarczalna inicjatywa naszej armii wytrąca z ręki wodę na młyn tym, którzy twierdzą, że nic z tej wojny nie mamy.
Tak czy inaczej, trzeba jasno powiedzieć, że do końca z godnością wypełnimy naszą misję w Iraku - należy jedynie zwiększyć rotację kontyngentów tam stacjonujących, tak by szersza grupa oficerów mogła wziąć sprawy w swoje ręce.
SPORT
Jeden cios koszykarki (no, może dwa) - wielki cios feminizmu
W przeddzień Dnia Kobiet w ramach dalszego równouprawniania płci dwie koszykarki z polskiej ligi stoczyły z sobą brutalny męski pojedynek.
Najpierw czarna Amerykanka bez żadnych kompleksów - co powinno ucieszyć również przeciwników rasizmu - uderzyła łokciem w twarz Serbkę (na zdjęciu). Następnie Serbka oddała jej kopniakiem - co z kolei powinno ucieszyć zwolenników multikulturowości. Na to Amerykanka odpowiedziała potężnym ciosem, łamiąc leżącej przeciwniczce kości - co powinno się spodobać walczącym z seksistowskim stereotypem tzw. słabej płci. Choć zapewne feministki bardziej by się ucieszyły, gdyby koszykarka znokautowała sędziego.
Więcej możesz przeczytać w 11/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.