Cook, Magellan i Vasco da Gama ukradli mapy chińskiego admirała, który dotarł do Australii, Indii i opłynął Afrykę!
Chiński żaglowiec z XV wieku mógł zabrać na pokład około tysiąca osób załogi, miał ponad 120 m długości i 50 m szerokości - tyle, ile współczesny statek transatlantycki. Na dziewięciu masztach powiewały żagle z czerwonego jedwabiu, które "przesłaniały niebo jak chmury o zachodzie Słońca". Tak wyglądała flagowa jednostka admirała Zhenga He, którą chiński podróżnik przed 600 laty wyruszył w pierwszą wyprawę dalekomorską.
"Santa Maria", którą Krzysztof Kolumb w 1492 r. wypłynął do Ameryki, wyglądała przy chińskim statku jak zwykła dżonka - miała zaledwie 20 m długości i jedynie trzy maszty. Załoga trzech żaglowców Kolumba liczyła 90 żeglarzy. Jedzenie przyrządzano pod gołym niebem. Kolumb jako jedyny mógł się schronić na noc w niewielkiej kajucie z koją; reszta załogi spała na wojłokach - posłaniach rozkładanych na deskach pokładu lub wśród ładunku.
Flota z drzewami
We flocie Zhenga He na 300 statkach (!) służyło 28 tys. żeglarzy. Za wielkimi jednostkami ciągnęły jednostki pomocnicze wiozące konie, żołnierzy, wodę, a także małe statki patrolowe i okręty wojenne.
W skład załóg wchodzili tłumacze z arabskiego i innych języków, astrolodzy do przewidywania pogody, astronomowie, którzy mieli pilnować, czy gwiazdy są przychylne wyprawie, farmakolodzy, których zadaniem było zbieranie egzotycznych roślin, lekarze, a nawet dwóch wysokich rangą dworaków, do których zadań należała organizacja obchodów oficjalnych uroczystości. Każdy statek zabierał żywność na cały czas trwania podróży, na wypadek gdyby "barbarzyńskie" jedzenie nie odpowiadało delikatnym chińskim żołądkom. W pojemnikach wypełnionych ziemią rosły warzywa i drzewa owocowe, aby urozmaicić dietę podróżnych.
Chińskie statki były majstersztykami szkutnictwa, zastosowano w nich rozwiązania, o jakich w Europie nie śniło się nikomu jeszcze przez wieki. Wielkie kadłuby były podzielone na wodoszczelne przegrody, które pozwalały utrzymać statek na powierzchni w wypadku uszkodzenia poszycia (w Europie takie rozwiązania pojawiły się dopiero w XIX wieku). Potężny chiński żaglowiec odtwarzają teraz badacze z Singapuru. W sierpniu tego roku wyruszy on w rejs dookoła świata trasą Zhenga He. W zeszłym tygodniu z chińskiego portu Qingdao wypłynęła replika statku admirała, który zbudowano w stoczni Putuo na postawie rysunków i zapisków z XV wieku. Ten statek był znacznie mniejszy, jego kadłub miał "jedynie" 31 m i był szeroki na 3,8 m, ale i tak był większy niż "Santa Maria".
Z eunucha na komandora
Chiny początku XV wieku były bogatszym i bardziej kosmopolitycznym państwem niż jakikolwiek twór europejski od czasów Imperium Rzymskiego. W VII wieku miasto Guangzhou miało ponad 200 tys. mieszkańców, m.in. Arabów, Persów, Malajów, Hindusów, Afrykanów i Turków. Populacja Hangzhou, które w XII wieku było stolicą Chin, liczyła ponad milion (w Europie około 1400 r. największym miastem był Paryż ze 100 tys. mieszkańców). Cesarz Yong Le (Jung Lo) z dynastii Ming, który panował na początku XV wieku, odbudował Wielki Mur i nadał mu kształt, jaki istnieje do dziś. Zbudował też dla siebie nową stolicę - Pekin. Jego najważniejsza decyzja dotyczyła jednak podboju mórz. Człowiekiem, którego do tego celu wybrał władca, był jego towarzysz lat dziecięcych - Zheng He (w innej transkrypcji - Czeng Ho).
"Gorzejące oczy, zęby jak białe muszle, krok tygrysa i głos wielkiego dzwonu" - tak chińscy historycy opisywali Zhenga He, dodając ponaddwumetrowy wzrost. Zheng He pochodził z muzułmańskiej rodziny z Kunyang w prowincji Yunnan. Jako chłopiec dostał się do chińskiej niewoli. Na dworze cesarskim służył jako eunuch. Zyskał uznanie, gdy wykazał się odwagą podczas walk o sukcesję tronu. Cesarz Yong Le obdarzył go tytułem admirała mórz zachodnich i mianował komandorem największej floty, jaka kiedykolwiek wyruszyła w morze.
Statki pod dowództwem Zhenga He wypływały siedmiokrotnie w latach 1405-1433. Oblicza się, że admirał przepłynął 300 tys. km. Chińskie statki 50 lat przed portugalskimi żeglowały po Morzu Chińskim do Sumatry, Cejlonu, Indii, Arabii i Afryki Wschodniej. Zheng He zbadał Zatokę Perską i jako pierwszy podróżnik postawił nogę na Madagaskarze. Przywiózł do Chin lecznicze zioła, przyprawy i barwniki, szlachetne kamienie, rogi nosorożca, kość słoniową i egzotyczne zwierzęta.
Podczas piątej podroży Zheng He dotarł do dzisiejszej Somalii. Po jego powrocie Chińczycy mogli podziwiać lwy, lamparty, "wielbłądzie ptaki" (tak nazywano strusie), "niebiańskie konie" (zebry) i "niebiańskie kozy" (antylopy oryks). Sensację w Pekinie wzbudziła w 1415 r. żyrafa, którą Chińczycy uznali za jednorożca. Zheng He rozprawił się też z piratami - zaatakował i zniszczył ich flotę, a przywódcę przywiózł w kajdanach do Pekinu na publiczną egzekucję.
Wielcy złodzieje map
Brytyjski emerytowany oficer marynarki wojennej i historyk Gavin Menzies, autor książki "1421. Rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat", twierdzi, że Zheng He wyprzedził europejskich odkrywców: Cooka, Magellana i Vasco da Gamę. Chiński admirał dotarł do Australii, Indii i opłynął Afrykę. Menzies pisze, że odnalazł w Wenecji planisferę z 1459 r., na której zaznaczony był Przylądek Dobrej Nadziei. Oficjalnie odkrył go Vasco da Gama w 1497 r. Zdaniem Menziesa, planisferę wykonano na podstawie dokumentów z podróży Zhenga He. Menzies twierdzi też, że europejscy odkrywcy nie wyruszali wcale w dziewiczą podróż - mieli do dyspozycji mapy i notatki chińskiego admirała!
Menzies uważa, że nawet Kolumb spóźnił się o 72 lata podczas wyprawy do Ameryki - Zheng He przybył tam przed nim. Inni badacze nie podzielają entuzjazmu Menziesa, który nie przedstawił niezbitych dowodów na potwierdzenie tej tezy. Jednym z dowodów miało być rzekome odkrycie wraku chińskiego statku w korycie kalifornijskiej rzeki. Wrak jednak zaginął, a potomkowie Chińczyków, według Menziesa, wymieszali się z chińskimi imigrantami, którzy przybyli na Dziki Zachód w XIX wieku.
Upadek admirała
Współcześni Chińczycy zapomnieli o legendarnym admirale, który zmarł w 1433 r. podczas podroży do Kalkuty. Poświęcone mu muzeum jest zamknięte od lat, a pomnik zarósł krzewami. Pamięć o Zhengu He jest za to żywa w Indonezji, gdzie po ekspedycjach admirała osiadło wielu chińskich imigrantów. W niektórych rejonach Zheng He jest czczony jako bóstwo; w indonezyjskim mieście Semarang świątynia ku czci admirała znajduje się niedaleko jaskini, gdzie - według legendy - miał on pielęgnować chorego przyjaciela.
W połowie XV wieku Chińczycy porzucili ideę podbojów morskich równie nagle, jak ją podjęli. W Państwie Środka zwyciężyły tendencje separatystyczne. Wstrzymano konstrukcję nowych statków, zniszczono stocznie i uznano za nielegalne jednostki, które miały więcej niż dwa maszty. Zniszczono też mapy i zapiski z podróży Zhenga He. W tym samym czasie Portugalczycy zaczęli wysyłać statki wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki. W ciągu kilku następnych dziesięcioleci Europejczycy odkryli najdalsze zakątki świata i założyli kolonie w Afryce, Ameryce i we wschodniej Azji.
Chiński żaglowiec z XV wieku mógł zabrać na pokład około tysiąca osób załogi, miał ponad 120 m długości i 50 m szerokości - tyle, ile współczesny statek transatlantycki. Na dziewięciu masztach powiewały żagle z czerwonego jedwabiu, które "przesłaniały niebo jak chmury o zachodzie Słońca". Tak wyglądała flagowa jednostka admirała Zhenga He, którą chiński podróżnik przed 600 laty wyruszył w pierwszą wyprawę dalekomorską.
"Santa Maria", którą Krzysztof Kolumb w 1492 r. wypłynął do Ameryki, wyglądała przy chińskim statku jak zwykła dżonka - miała zaledwie 20 m długości i jedynie trzy maszty. Załoga trzech żaglowców Kolumba liczyła 90 żeglarzy. Jedzenie przyrządzano pod gołym niebem. Kolumb jako jedyny mógł się schronić na noc w niewielkiej kajucie z koją; reszta załogi spała na wojłokach - posłaniach rozkładanych na deskach pokładu lub wśród ładunku.
Flota z drzewami
We flocie Zhenga He na 300 statkach (!) służyło 28 tys. żeglarzy. Za wielkimi jednostkami ciągnęły jednostki pomocnicze wiozące konie, żołnierzy, wodę, a także małe statki patrolowe i okręty wojenne.
W skład załóg wchodzili tłumacze z arabskiego i innych języków, astrolodzy do przewidywania pogody, astronomowie, którzy mieli pilnować, czy gwiazdy są przychylne wyprawie, farmakolodzy, których zadaniem było zbieranie egzotycznych roślin, lekarze, a nawet dwóch wysokich rangą dworaków, do których zadań należała organizacja obchodów oficjalnych uroczystości. Każdy statek zabierał żywność na cały czas trwania podróży, na wypadek gdyby "barbarzyńskie" jedzenie nie odpowiadało delikatnym chińskim żołądkom. W pojemnikach wypełnionych ziemią rosły warzywa i drzewa owocowe, aby urozmaicić dietę podróżnych.
Chińskie statki były majstersztykami szkutnictwa, zastosowano w nich rozwiązania, o jakich w Europie nie śniło się nikomu jeszcze przez wieki. Wielkie kadłuby były podzielone na wodoszczelne przegrody, które pozwalały utrzymać statek na powierzchni w wypadku uszkodzenia poszycia (w Europie takie rozwiązania pojawiły się dopiero w XIX wieku). Potężny chiński żaglowiec odtwarzają teraz badacze z Singapuru. W sierpniu tego roku wyruszy on w rejs dookoła świata trasą Zhenga He. W zeszłym tygodniu z chińskiego portu Qingdao wypłynęła replika statku admirała, który zbudowano w stoczni Putuo na postawie rysunków i zapisków z XV wieku. Ten statek był znacznie mniejszy, jego kadłub miał "jedynie" 31 m i był szeroki na 3,8 m, ale i tak był większy niż "Santa Maria".
Z eunucha na komandora
Chiny początku XV wieku były bogatszym i bardziej kosmopolitycznym państwem niż jakikolwiek twór europejski od czasów Imperium Rzymskiego. W VII wieku miasto Guangzhou miało ponad 200 tys. mieszkańców, m.in. Arabów, Persów, Malajów, Hindusów, Afrykanów i Turków. Populacja Hangzhou, które w XII wieku było stolicą Chin, liczyła ponad milion (w Europie około 1400 r. największym miastem był Paryż ze 100 tys. mieszkańców). Cesarz Yong Le (Jung Lo) z dynastii Ming, który panował na początku XV wieku, odbudował Wielki Mur i nadał mu kształt, jaki istnieje do dziś. Zbudował też dla siebie nową stolicę - Pekin. Jego najważniejsza decyzja dotyczyła jednak podboju mórz. Człowiekiem, którego do tego celu wybrał władca, był jego towarzysz lat dziecięcych - Zheng He (w innej transkrypcji - Czeng Ho).
"Gorzejące oczy, zęby jak białe muszle, krok tygrysa i głos wielkiego dzwonu" - tak chińscy historycy opisywali Zhenga He, dodając ponaddwumetrowy wzrost. Zheng He pochodził z muzułmańskiej rodziny z Kunyang w prowincji Yunnan. Jako chłopiec dostał się do chińskiej niewoli. Na dworze cesarskim służył jako eunuch. Zyskał uznanie, gdy wykazał się odwagą podczas walk o sukcesję tronu. Cesarz Yong Le obdarzył go tytułem admirała mórz zachodnich i mianował komandorem największej floty, jaka kiedykolwiek wyruszyła w morze.
Statki pod dowództwem Zhenga He wypływały siedmiokrotnie w latach 1405-1433. Oblicza się, że admirał przepłynął 300 tys. km. Chińskie statki 50 lat przed portugalskimi żeglowały po Morzu Chińskim do Sumatry, Cejlonu, Indii, Arabii i Afryki Wschodniej. Zheng He zbadał Zatokę Perską i jako pierwszy podróżnik postawił nogę na Madagaskarze. Przywiózł do Chin lecznicze zioła, przyprawy i barwniki, szlachetne kamienie, rogi nosorożca, kość słoniową i egzotyczne zwierzęta.
Podczas piątej podroży Zheng He dotarł do dzisiejszej Somalii. Po jego powrocie Chińczycy mogli podziwiać lwy, lamparty, "wielbłądzie ptaki" (tak nazywano strusie), "niebiańskie konie" (zebry) i "niebiańskie kozy" (antylopy oryks). Sensację w Pekinie wzbudziła w 1415 r. żyrafa, którą Chińczycy uznali za jednorożca. Zheng He rozprawił się też z piratami - zaatakował i zniszczył ich flotę, a przywódcę przywiózł w kajdanach do Pekinu na publiczną egzekucję.
Wielcy złodzieje map
Brytyjski emerytowany oficer marynarki wojennej i historyk Gavin Menzies, autor książki "1421. Rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat", twierdzi, że Zheng He wyprzedził europejskich odkrywców: Cooka, Magellana i Vasco da Gamę. Chiński admirał dotarł do Australii, Indii i opłynął Afrykę. Menzies pisze, że odnalazł w Wenecji planisferę z 1459 r., na której zaznaczony był Przylądek Dobrej Nadziei. Oficjalnie odkrył go Vasco da Gama w 1497 r. Zdaniem Menziesa, planisferę wykonano na podstawie dokumentów z podróży Zhenga He. Menzies twierdzi też, że europejscy odkrywcy nie wyruszali wcale w dziewiczą podróż - mieli do dyspozycji mapy i notatki chińskiego admirała!
Menzies uważa, że nawet Kolumb spóźnił się o 72 lata podczas wyprawy do Ameryki - Zheng He przybył tam przed nim. Inni badacze nie podzielają entuzjazmu Menziesa, który nie przedstawił niezbitych dowodów na potwierdzenie tej tezy. Jednym z dowodów miało być rzekome odkrycie wraku chińskiego statku w korycie kalifornijskiej rzeki. Wrak jednak zaginął, a potomkowie Chińczyków, według Menziesa, wymieszali się z chińskimi imigrantami, którzy przybyli na Dziki Zachód w XIX wieku.
Upadek admirała
Współcześni Chińczycy zapomnieli o legendarnym admirale, który zmarł w 1433 r. podczas podroży do Kalkuty. Poświęcone mu muzeum jest zamknięte od lat, a pomnik zarósł krzewami. Pamięć o Zhengu He jest za to żywa w Indonezji, gdzie po ekspedycjach admirała osiadło wielu chińskich imigrantów. W niektórych rejonach Zheng He jest czczony jako bóstwo; w indonezyjskim mieście Semarang świątynia ku czci admirała znajduje się niedaleko jaskini, gdzie - według legendy - miał on pielęgnować chorego przyjaciela.
W połowie XV wieku Chińczycy porzucili ideę podbojów morskich równie nagle, jak ją podjęli. W Państwie Środka zwyciężyły tendencje separatystyczne. Wstrzymano konstrukcję nowych statków, zniszczono stocznie i uznano za nielegalne jednostki, które miały więcej niż dwa maszty. Zniszczono też mapy i zapiski z podróży Zhenga He. W tym samym czasie Portugalczycy zaczęli wysyłać statki wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki. W ciągu kilku następnych dziesięcioleci Europejczycy odkryli najdalsze zakątki świata i założyli kolonie w Afryce, Ameryce i we wschodniej Azji.
Polak odkrył Amerykę? |
---|
Oprócz Krzysztofa Kolumba i Zhenga He kandydatem do tytułu odkrywcy Nowego Świata jest wiking Leif Eriksson. "Saga Grenlandczyków" opisuje, że około 1002 r. Leif wyruszył na zachód. Pierwszy ląd, który napotkał, nazwał Helluland (kamienna kraina), bo pokrywały go kamienne płyty; była to prawdopodobnie Ziemia Baffina. Następny ląd, przypuszczalnie półwysep Labrador, otrzymał imię Markland (lesista kraina). Kolejną odkrytą ziemię Eriksson ochrzcił mianem Vinlandii, bo rosły tam winogrona. Klimat był łagodny, a w rzekach roiło się od łososi. Lokalizacja Vinlandii jest sporna. Powszechnie uważa się, że jest nią normańska osada w L'Anse aux Meadows. Niektórzy badacze są jednak zdania, że Vinlandia musiała się znajdować bardziej na południe, ponieważ winogrona nie rosną na Nowej Fundlandii. Leif Eriksson ma konkurenta w osobie św. Brendana, irlandzkiego mnicha, który podobno przepłynął Atlantyk w poszukiwaniu ziemi, gdzie żyli święci. Św. Brendan odkrył najprawdopodobniej Islandię, ale często uważa się, że dotarł aż do Azorów i Nowej Fundlandii. Amerykę mógł też odkryć w XII wieku Madoc, książę Walii. Szesnastowieczny opis jego przygód autorstwa sir George'a Peckhama był podstawą dla Elżbiety I do roszczeń terytorialnych w Nowym Świecie. W 1810 r. John Sevier, jeden z założycieli Tennessee, pisał, że wśród Irokezów żyją plemiona mówiące po walijsku. Około roku 1375 Nicolo i Antonio Zeno z patrycjuszowskiej weneckiej rodziny wyruszyli na morza północne i przez Grenlandię i Nową Fundlandię dotarli aż - jak twierdzili - do wybrzeży dzisiejszej Wirginii. Nawet jeśli relacja z podróży braci została sfabrykowana, ich mapy Grenlandii są zdumiewająco dokładne. Udział w dziejach odkrywania Ameryki mają też Polacy. Polski żeglarz Jan z Kolna (zwany czasem Janem Szkolnym; to imię jest omyłkową interpretacją łacińskiej wersji - Jan Scolnius) w służbie duńskiego króla Christiana I dotarł w 1476 r. do Ameryki, a dokładnie do Labradoru i okolic dzisiejszego Bostonu. Niewiele wiadomo o tym żeglarzu prócz tego, że studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim. Legenda głosi, że umierając w 1484 r., przekazał informacje o swoich odkryciach niejakiemu Kolumbowi. |
Więcej możesz przeczytać w 13/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.