Amerykanie na potęgę dopieszczają swoje umysły
Marta Fita-Czuchnowska
z Waszyngtonu
Mózg - ależ to mój drugi ulubiony organ!" - powtarzał Woody Allen w swoim filmie "Śpioch". Działo się to w latach 70. ubiegłego wieku. W pierwszych latach obecnego stulecia mózg stał się w Ameryce zdecydowanie najważniejszym i ulubionym organem. Po dwóch dekadach mody na sprawność fizyczną oraz zgrabną sylwetkę przyszła moda na zadbany mózg.
O mózg należy dbać przez ćwiczenia manualne, dietę, leki, witaminy, sporty i gimnastykę (umysłu) oraz słuchanie muzyki i amatorskie uprawianie sztuki.
Mózg na siłowni
Amerykanie słyną z tego, że przejmują się modami na zdrowie i wprowadzają je z wielką determinacją. Nie bez znaczenia jest zapewne to, że jest to społeczeństwo, w którym szczególnie nagradzana jest zawodowa ambicja, w którym dominuje kultura indywidualizmu i bezlitosnej konkurencji. Odkąd się okazało, że pielęgnacja umysłu może - jak twierdzą lekarze - chronić przed zawodowym wypaleniem oraz wspomagać pewne funkcje mózgu, na przykład koncentrację i wytrwałość w rozwiązywaniu zadań, klasa średnia stosuje przeróżne metody dbania o nowy ulubiony organ. Julie, menedżerka wielkiej firmy handlowej, uczęszcza na zajęcia z improwizacji scenicznej i robi kolaże. Craig, szef firmy konsultingowej, trenuje strzelanie i ćwiczy w siłowni. Mardena, menedżer stacji telewizyjnej, zapisała się na zajęcia z malarstwa i kuchni francuskiej. Bladym świtem mieszkańcy Capitol Hill, modnej dzielnicy Waszyngtonu, zbierają się na zajęcia z medytacji. Dla jednych polega ona na powtarzaniu "Ojcze nasz", dla innych - na liczeniu oddechów. W pobliskim parku biegają zwolennicy joggingu, słuchając na iPodach stosownej muzyki. Ci, którzy chcą gruntownie przełamać rutynę, wyjeżdżają na specjalne kursy, gdzie uczą się technik relaksacji oraz ćwiczeń wspomagających koncentrację. Mniej zdyscyplinowani zwolennicy dbania o mózg sięgają po leki nazywane cognitive enhancers, które wspomagają funkcje poznawcze.
Fantomy demencji
Nauka o mózgu poczyniła ostatnio postępy: lekarze mogli się lepiej przyjrzeć najbardziej tajemniczemu organowi dzięki technologii skanowania mózgu i rezonansom magnetycznym. Widoczne stały się zmiany powodowane przez choroby, ale też i zauważalny stał się wpływ leczenia farmakologicznego. Wielu lekarzy sądzi, że złamali kod dostępu do najbardziej tajemniczych pokładów naszej jaźni i skomplikowanych sekretów zdrowia psychicznego. Ale wkrótce okazało się, że optymizm, z jakim zakładano, że farmakologia poradzi sobie z chorobą Alzheimera, demencją, zespołem deficytu uwagi czy nawet zwykłym przeciążeniem umysłu przez stres, przepracowanie i upływ lat, był nieco na wyrost. Wychodzi na to, że o mózg i emocjonalną równowagę trzeba po prostu dbać, zanim zacznie nam dokuczać utrata pamięci lub otępienie.
Społeczeństwo się starzeje, a przedstawiciele najliczniejszego pokolenia powojennej Ameryki, tzw. baby-boomers, właśnie dobili sześćdziesiątki i zaczęli się obawiać demencji. Wielu sięga po leki zarezerwowane dawniej dla osób cierpiących na całkiem poważne dolegliwości, na przykład narkolepsję. Stosowany do leczenia tej choroby lek provigil okazał się nie tylko "poprawiaczem nastroju", ale pomaga również się skoncentrować i odświeża pamięć. Abigail Walch, dziennikarka "Vanity Fair", opisała niedawno swoje wrażenia po kilku dniach "na provigilu": "Rozwiązanie problemów i poradzenie sobie z pracą zawodową oraz domowymi obowiązkami wydało się nagle nie tylko łatwe, ale po prostu nieuniknione". Nic dziwnego, że po takich opiniach sprzedaż leku wzrosła dwukrotnie.
Popularność podobnych specyfików wskazuje, jak bardzo Amerykanie martwią się zespołem "deficytu uwagi", "przebodźcowaniem" umysłu, syndromem "nadaktywnego pęcherza" czy "niespokojnych nóg", bezsennością, kłopotami z pamięcią i całą gamą stresopochodnych dolegliwości. A wszystko świadczy ponoć o tym, że nasz mózg potrzebuje troski i zmiany stylu życia. Lekarze doszli do wniosku, że oparcie się wyłącznie na lekach mających poprawić kondycję umysłu jest niewystarczającą, a czasem niewłaściwą metodą dbania o mózg. Nic dziwnego, że karierę robią takie książki jak "Twój mózg i neuropsychiatria dnia codziennego", "Podręcznik lepszego mózgu", "Fantomy w twoim mózgu", czy "Zmień mózg i zmień życie".
Szydełkowanie dla mózgu
Tracisz pamięć, nie możesz się skoncentrować, masz kłopoty z zasypianiem? Zajmij się pielęgnacją mózgu. Nade wszystko należy zacząć od gimnastyki i sportu. Wysiłek fizyczny sprzyja neurogenezie, czyli zdolności organizmu do produkowania nowych neuronów. Dotlenia mózg i dba o jego ukrwienie, chroni przed szkodliwymi skutkami stresu, zwłaszcza stresu chronicznego. Osoby po czterdziestce, które nie są aktywne fizycznie, stają się mniej sprawne intelektualnie od osób wysportowanych. Pewne rodzaje wysiłku - jak joga, taniec, tenis stołowy - mają te atuty, że poprawiają motorykę i koordynację organizmu, a to wpływa korzystnie na procesy myślowe.
Znakomitym ćwiczeniem na koordynację jest szydełkowanie i wszelkie robótki ręczne. Wielu neuropsychiatrów uważa, że chronią one przed demencją i zmniejszają ryzyko choroby Alzheimera. Dlatego zapewne w metrze w Waszyngtonie widać ostatnio panie, a nawet panów robiących z entuzjazmem na drutach. Niedobór funkcji koordynacyjnych mózgu jest podobno odpowiedzialny za trudności z koncentracją, nadmierne napięcie, złą ocenę odległości. Jeśli więc nie chcemy się przekonać do robienia na drutach, należy przynajmniej nauczyć się żonglować, grać w ping-ponga lub tańczyć tango, salsę czy rock and rolla.
Dokarmianie neuronów
Neurolodzy wchodzą ostatnio w kompetencje dietetyków i rekomendują nowe menu. Nie wystarczy nakarmić ciało, trzeba jeszcze ze szczególną uwagą komponować posiłki, które odżywią mózg. A tu się okazuje, że dieta odchudzająca nie była szczęśliwym pomysłem. Nienasycone kwasy tłuszczowe zawarte w orzechach, rybach, awokado, oliwie z oliwek, rzepaku i siemieniu lnianym są wymarzonym pokarmem dla mózgu.
Popularna w USA dieta Atkinsa, zgodnie z którą należy unikać węglowodanów, też została potępiona przez neurologów. Możemy od niej wprawdzie schudnąć, ale też i zgłupieć, ponieważ brak produktów z pełnego ziarna i cukrów w owocach oznacza brak paliwa dla procesów myślowych. Tylko powszechne potępienie dietetyków dla cholesterolu i tłuszczów nasyconych nie zostało obalone w ramach diety dla mózgu. Lekarze zalecają ponadto wzbogacenie diety o witaminy C i B complex oraz magnez i cynk, a ewentualnie o walerianę na uspokojenie i leki ziołowe na bazie dziurawca na poprawienie nastroju.
Śpiewaj i tańcz
To, że intelektualna aktywność, ciekawość, uczenie się nowych zadań i zapuszczanie w nowe dziedziny wiedzy chroni umysł przed demencją i utratą sprawności intelektualnej, zostało wykazane empirycznie już wiele lat temu, ale niedawno te doświadczenia zostały poparte przez analizę skanów mózgu. Okazuje się, że nie wystarczy czytanie gazet i rozwiązywanie krzyżówek. Lektura poezji i filozofii, tekstów mistycznych, modlitwa i medytacja (czyli nowa nazwa praktyki uprawianej przez zakony kontemplacyjne) czy zaangażowane słuchanie muzyki mają znakomity wpływ na mózg. Są rodzajem stymulacji, która poprawia myślenie abstrakcyjne, rozwija wyobraźnię przestrzenną i uspokaja.
Neuropsychiatra Daniel Amen, autor wielu popularnych książek na temat funkcjonowania mózgu, twierdzi, że nie bez znaczenia jest to, iż muzyka była od niepamiętnych czasów częścią religijnych rytuałów - jej wpływ na skupienie jest istotny. Ponadto fakt, że analiza muzyki odbywa się w prawym płacie skroniowym mózgu, odpowiedzialnym za doznania religijne i duchowe, przynosi szczególny rodzaj "olśnienia". Badania przeprowadzone w teksaskim uniwersytecie stanowym nad młodzieżą szkolną dowodzą, że grupy dzieci, którym oprócz zwykłego programu szkolnego zapewnia się naukę muzyki, wypadają lepiej w testach naukowych niż pozostali.
Amerykańska klasa średnia targa więc dzieci na lekcje muzyki lub tańca. A doktor Amen zaleca: słuchaj muzyki, śpiewaj i tańcz, a twój umysł będzie ci wdzięczny. Będzie również wdzięczny za najbardziej bodaj amatorskie kontakty ze sztuką. Jeśli nie lubisz muzyki, maluj, rób kolaże, a przynajmniej oglądaj z zaangażowaniem malarstwo. Bo analiza kompozycji i koloru stymuluje mózg i ćwiczy pamięć. Muzyka i malarstwo docierają ze zbawiennymi bodźcami w te rejony umysłu, gdzie nie pomoże żaden inny trening intelektualny.
Zwierzęta kojące umysł
Dobrostan umysłu, poczucie harmonii, radzenie sobie ze stresem czy smutkiem nie zależą wyłącznie od dbałości o sprawność intelektualną i odpowiedniego nakarmienia umysłu. O mózg trzeba zadbać, pielęgnując też sferę uczuć. Dlatego neuropsychiatrzy, którzy przez ostatnie lata powtarzali głównie farmakologiczną mantrę - "powiedz nam o swoim problemie, a my przepiszemy odpowiedni lek" - zgłaszają teraz nowe dezyderaty. Nawet jeżeli twoja praca jest stymulująca intelektualnie, nie zaniedbuj życia towarzyskiego. Rozmawiaj z przyjaciółmi, znajdź czas na inteligentne konwersacje, przytul dzieci, nie bój się okazywania uczuć ani dotyku bliskich. To wszystko jest nie tylko przyjemne, ale też zdrowe dla twojego umysłu.
Kontakty ze zwierzętami, zabawy z psem czy kotem, wpływają kojąco na umysł, redukują stres, dają poczucie pogody i spokoju. Jeżeli jednak ani rodzina, ani przyjaciele, ani spacer z psem nie pomagają ci w jakimś trudnym życiowym okresie, rozważ psychoterapię. Potraktuj to jak rozwiązywanie trudnego problemu z pomocą obiektywnego partnera. Percepcja rzeczywistości i obraz samego siebie nie są bez znaczenia dla kondycji twojego umysłu. Jeżeli cierpisz na zaniki pamięci, skrajne wahania nastroju, obsesyjnie powracające myśli - nie wahaj się szukać pomocy w lekach. Innymi słowy - bądź dobry dla swojego umysłu. I tak oto, zajrzawszy w tajemnice synaps i neuronów, lekarze, a w ślad za nimi przeciętni Amerykanie powtarzają to, co już w 1927 r. zalecił im poeta Max Ehrmann: "Nie dręcz się jednak tworami wyobraźni./ Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności./ Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny [...]/ Bądź uważny. Staraj się być szczęśliwy".
Marta Fita-Czuchnowska
z Waszyngtonu
Mózg - ależ to mój drugi ulubiony organ!" - powtarzał Woody Allen w swoim filmie "Śpioch". Działo się to w latach 70. ubiegłego wieku. W pierwszych latach obecnego stulecia mózg stał się w Ameryce zdecydowanie najważniejszym i ulubionym organem. Po dwóch dekadach mody na sprawność fizyczną oraz zgrabną sylwetkę przyszła moda na zadbany mózg.
O mózg należy dbać przez ćwiczenia manualne, dietę, leki, witaminy, sporty i gimnastykę (umysłu) oraz słuchanie muzyki i amatorskie uprawianie sztuki.
Mózg na siłowni
Amerykanie słyną z tego, że przejmują się modami na zdrowie i wprowadzają je z wielką determinacją. Nie bez znaczenia jest zapewne to, że jest to społeczeństwo, w którym szczególnie nagradzana jest zawodowa ambicja, w którym dominuje kultura indywidualizmu i bezlitosnej konkurencji. Odkąd się okazało, że pielęgnacja umysłu może - jak twierdzą lekarze - chronić przed zawodowym wypaleniem oraz wspomagać pewne funkcje mózgu, na przykład koncentrację i wytrwałość w rozwiązywaniu zadań, klasa średnia stosuje przeróżne metody dbania o nowy ulubiony organ. Julie, menedżerka wielkiej firmy handlowej, uczęszcza na zajęcia z improwizacji scenicznej i robi kolaże. Craig, szef firmy konsultingowej, trenuje strzelanie i ćwiczy w siłowni. Mardena, menedżer stacji telewizyjnej, zapisała się na zajęcia z malarstwa i kuchni francuskiej. Bladym świtem mieszkańcy Capitol Hill, modnej dzielnicy Waszyngtonu, zbierają się na zajęcia z medytacji. Dla jednych polega ona na powtarzaniu "Ojcze nasz", dla innych - na liczeniu oddechów. W pobliskim parku biegają zwolennicy joggingu, słuchając na iPodach stosownej muzyki. Ci, którzy chcą gruntownie przełamać rutynę, wyjeżdżają na specjalne kursy, gdzie uczą się technik relaksacji oraz ćwiczeń wspomagających koncentrację. Mniej zdyscyplinowani zwolennicy dbania o mózg sięgają po leki nazywane cognitive enhancers, które wspomagają funkcje poznawcze.
Fantomy demencji
Nauka o mózgu poczyniła ostatnio postępy: lekarze mogli się lepiej przyjrzeć najbardziej tajemniczemu organowi dzięki technologii skanowania mózgu i rezonansom magnetycznym. Widoczne stały się zmiany powodowane przez choroby, ale też i zauważalny stał się wpływ leczenia farmakologicznego. Wielu lekarzy sądzi, że złamali kod dostępu do najbardziej tajemniczych pokładów naszej jaźni i skomplikowanych sekretów zdrowia psychicznego. Ale wkrótce okazało się, że optymizm, z jakim zakładano, że farmakologia poradzi sobie z chorobą Alzheimera, demencją, zespołem deficytu uwagi czy nawet zwykłym przeciążeniem umysłu przez stres, przepracowanie i upływ lat, był nieco na wyrost. Wychodzi na to, że o mózg i emocjonalną równowagę trzeba po prostu dbać, zanim zacznie nam dokuczać utrata pamięci lub otępienie.
Społeczeństwo się starzeje, a przedstawiciele najliczniejszego pokolenia powojennej Ameryki, tzw. baby-boomers, właśnie dobili sześćdziesiątki i zaczęli się obawiać demencji. Wielu sięga po leki zarezerwowane dawniej dla osób cierpiących na całkiem poważne dolegliwości, na przykład narkolepsję. Stosowany do leczenia tej choroby lek provigil okazał się nie tylko "poprawiaczem nastroju", ale pomaga również się skoncentrować i odświeża pamięć. Abigail Walch, dziennikarka "Vanity Fair", opisała niedawno swoje wrażenia po kilku dniach "na provigilu": "Rozwiązanie problemów i poradzenie sobie z pracą zawodową oraz domowymi obowiązkami wydało się nagle nie tylko łatwe, ale po prostu nieuniknione". Nic dziwnego, że po takich opiniach sprzedaż leku wzrosła dwukrotnie.
Popularność podobnych specyfików wskazuje, jak bardzo Amerykanie martwią się zespołem "deficytu uwagi", "przebodźcowaniem" umysłu, syndromem "nadaktywnego pęcherza" czy "niespokojnych nóg", bezsennością, kłopotami z pamięcią i całą gamą stresopochodnych dolegliwości. A wszystko świadczy ponoć o tym, że nasz mózg potrzebuje troski i zmiany stylu życia. Lekarze doszli do wniosku, że oparcie się wyłącznie na lekach mających poprawić kondycję umysłu jest niewystarczającą, a czasem niewłaściwą metodą dbania o mózg. Nic dziwnego, że karierę robią takie książki jak "Twój mózg i neuropsychiatria dnia codziennego", "Podręcznik lepszego mózgu", "Fantomy w twoim mózgu", czy "Zmień mózg i zmień życie".
Szydełkowanie dla mózgu
Tracisz pamięć, nie możesz się skoncentrować, masz kłopoty z zasypianiem? Zajmij się pielęgnacją mózgu. Nade wszystko należy zacząć od gimnastyki i sportu. Wysiłek fizyczny sprzyja neurogenezie, czyli zdolności organizmu do produkowania nowych neuronów. Dotlenia mózg i dba o jego ukrwienie, chroni przed szkodliwymi skutkami stresu, zwłaszcza stresu chronicznego. Osoby po czterdziestce, które nie są aktywne fizycznie, stają się mniej sprawne intelektualnie od osób wysportowanych. Pewne rodzaje wysiłku - jak joga, taniec, tenis stołowy - mają te atuty, że poprawiają motorykę i koordynację organizmu, a to wpływa korzystnie na procesy myślowe.
Znakomitym ćwiczeniem na koordynację jest szydełkowanie i wszelkie robótki ręczne. Wielu neuropsychiatrów uważa, że chronią one przed demencją i zmniejszają ryzyko choroby Alzheimera. Dlatego zapewne w metrze w Waszyngtonie widać ostatnio panie, a nawet panów robiących z entuzjazmem na drutach. Niedobór funkcji koordynacyjnych mózgu jest podobno odpowiedzialny za trudności z koncentracją, nadmierne napięcie, złą ocenę odległości. Jeśli więc nie chcemy się przekonać do robienia na drutach, należy przynajmniej nauczyć się żonglować, grać w ping-ponga lub tańczyć tango, salsę czy rock and rolla.
Dokarmianie neuronów
Neurolodzy wchodzą ostatnio w kompetencje dietetyków i rekomendują nowe menu. Nie wystarczy nakarmić ciało, trzeba jeszcze ze szczególną uwagą komponować posiłki, które odżywią mózg. A tu się okazuje, że dieta odchudzająca nie była szczęśliwym pomysłem. Nienasycone kwasy tłuszczowe zawarte w orzechach, rybach, awokado, oliwie z oliwek, rzepaku i siemieniu lnianym są wymarzonym pokarmem dla mózgu.
Popularna w USA dieta Atkinsa, zgodnie z którą należy unikać węglowodanów, też została potępiona przez neurologów. Możemy od niej wprawdzie schudnąć, ale też i zgłupieć, ponieważ brak produktów z pełnego ziarna i cukrów w owocach oznacza brak paliwa dla procesów myślowych. Tylko powszechne potępienie dietetyków dla cholesterolu i tłuszczów nasyconych nie zostało obalone w ramach diety dla mózgu. Lekarze zalecają ponadto wzbogacenie diety o witaminy C i B complex oraz magnez i cynk, a ewentualnie o walerianę na uspokojenie i leki ziołowe na bazie dziurawca na poprawienie nastroju.
Śpiewaj i tańcz
To, że intelektualna aktywność, ciekawość, uczenie się nowych zadań i zapuszczanie w nowe dziedziny wiedzy chroni umysł przed demencją i utratą sprawności intelektualnej, zostało wykazane empirycznie już wiele lat temu, ale niedawno te doświadczenia zostały poparte przez analizę skanów mózgu. Okazuje się, że nie wystarczy czytanie gazet i rozwiązywanie krzyżówek. Lektura poezji i filozofii, tekstów mistycznych, modlitwa i medytacja (czyli nowa nazwa praktyki uprawianej przez zakony kontemplacyjne) czy zaangażowane słuchanie muzyki mają znakomity wpływ na mózg. Są rodzajem stymulacji, która poprawia myślenie abstrakcyjne, rozwija wyobraźnię przestrzenną i uspokaja.
Neuropsychiatra Daniel Amen, autor wielu popularnych książek na temat funkcjonowania mózgu, twierdzi, że nie bez znaczenia jest to, iż muzyka była od niepamiętnych czasów częścią religijnych rytuałów - jej wpływ na skupienie jest istotny. Ponadto fakt, że analiza muzyki odbywa się w prawym płacie skroniowym mózgu, odpowiedzialnym za doznania religijne i duchowe, przynosi szczególny rodzaj "olśnienia". Badania przeprowadzone w teksaskim uniwersytecie stanowym nad młodzieżą szkolną dowodzą, że grupy dzieci, którym oprócz zwykłego programu szkolnego zapewnia się naukę muzyki, wypadają lepiej w testach naukowych niż pozostali.
Amerykańska klasa średnia targa więc dzieci na lekcje muzyki lub tańca. A doktor Amen zaleca: słuchaj muzyki, śpiewaj i tańcz, a twój umysł będzie ci wdzięczny. Będzie również wdzięczny za najbardziej bodaj amatorskie kontakty ze sztuką. Jeśli nie lubisz muzyki, maluj, rób kolaże, a przynajmniej oglądaj z zaangażowaniem malarstwo. Bo analiza kompozycji i koloru stymuluje mózg i ćwiczy pamięć. Muzyka i malarstwo docierają ze zbawiennymi bodźcami w te rejony umysłu, gdzie nie pomoże żaden inny trening intelektualny.
Zwierzęta kojące umysł
Dobrostan umysłu, poczucie harmonii, radzenie sobie ze stresem czy smutkiem nie zależą wyłącznie od dbałości o sprawność intelektualną i odpowiedniego nakarmienia umysłu. O mózg trzeba zadbać, pielęgnując też sferę uczuć. Dlatego neuropsychiatrzy, którzy przez ostatnie lata powtarzali głównie farmakologiczną mantrę - "powiedz nam o swoim problemie, a my przepiszemy odpowiedni lek" - zgłaszają teraz nowe dezyderaty. Nawet jeżeli twoja praca jest stymulująca intelektualnie, nie zaniedbuj życia towarzyskiego. Rozmawiaj z przyjaciółmi, znajdź czas na inteligentne konwersacje, przytul dzieci, nie bój się okazywania uczuć ani dotyku bliskich. To wszystko jest nie tylko przyjemne, ale też zdrowe dla twojego umysłu.
Kontakty ze zwierzętami, zabawy z psem czy kotem, wpływają kojąco na umysł, redukują stres, dają poczucie pogody i spokoju. Jeżeli jednak ani rodzina, ani przyjaciele, ani spacer z psem nie pomagają ci w jakimś trudnym życiowym okresie, rozważ psychoterapię. Potraktuj to jak rozwiązywanie trudnego problemu z pomocą obiektywnego partnera. Percepcja rzeczywistości i obraz samego siebie nie są bez znaczenia dla kondycji twojego umysłu. Jeżeli cierpisz na zaniki pamięci, skrajne wahania nastroju, obsesyjnie powracające myśli - nie wahaj się szukać pomocy w lekach. Innymi słowy - bądź dobry dla swojego umysłu. I tak oto, zajrzawszy w tajemnice synaps i neuronów, lekarze, a w ślad za nimi przeciętni Amerykanie powtarzają to, co już w 1927 r. zalecił im poeta Max Ehrmann: "Nie dręcz się jednak tworami wyobraźni./ Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności./ Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny [...]/ Bądź uważny. Staraj się być szczęśliwy".
Więcej możesz przeczytać w 2/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.