***
W najnowszej superprodukcji Opery Wrocławskiej jest miejsce zarówno dla Carmen i jej świty, jak i żołnierzy, wojskowych ciężarówek, toreadora i zmechanizowanych byków. Przedstawieniu bliżej do multimedialnego show, w którym liczy się rozrywka, niż do klasycznej adaptacji. Kolejny raz sprawdziła się formuła opery-superwidowiska, konsekwentnie realizowana przez Ewę Michnik, szefową wrocławskiej sceny. Reżyser Robert Skolmowski przeniósł akcję do mrocznej wioski, w której rządzi terror i przemoc. Dzięki temu uniwersalne dzieło Bizeta zyskuje na aktualności. Wrażenie robią kostiumy - od płaszczy `a la Matrix, przez turkusowe kombinezony więźniarek, na pstrokatych sukienkach w stylu elżbietańskim kończąc. Najsłabsza jest tytułowa bohaterka - w tej roli Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak. Jej Carmen jest ciężkawa, pozbawiona wdzięku i zbyt wiekowa, dlatego zaloty do Don Josego (rewelacyjny Valentin Prolat) wypadają dość karykaturalnie. Pomysłowo rozwiązana została scena korridy - prawdziwe zwierzęta na scenie znakomicie zastąpiły mechaniczne byki, czyli wystylizowane motocykle. Mimo to ich pogromca Victor Manuel Blazquez Garcia okazał się toreadorem z krwi i kości.
Marta Nadzieja
Georges Bizet "Carmen", reż. Robert Skolmowski, Opera Wrocławska,
premiera w Hali Ludowej 30 grudnia 2005 r.
W najnowszej superprodukcji Opery Wrocławskiej jest miejsce zarówno dla Carmen i jej świty, jak i żołnierzy, wojskowych ciężarówek, toreadora i zmechanizowanych byków. Przedstawieniu bliżej do multimedialnego show, w którym liczy się rozrywka, niż do klasycznej adaptacji. Kolejny raz sprawdziła się formuła opery-superwidowiska, konsekwentnie realizowana przez Ewę Michnik, szefową wrocławskiej sceny. Reżyser Robert Skolmowski przeniósł akcję do mrocznej wioski, w której rządzi terror i przemoc. Dzięki temu uniwersalne dzieło Bizeta zyskuje na aktualności. Wrażenie robią kostiumy - od płaszczy `a la Matrix, przez turkusowe kombinezony więźniarek, na pstrokatych sukienkach w stylu elżbietańskim kończąc. Najsłabsza jest tytułowa bohaterka - w tej roli Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak. Jej Carmen jest ciężkawa, pozbawiona wdzięku i zbyt wiekowa, dlatego zaloty do Don Josego (rewelacyjny Valentin Prolat) wypadają dość karykaturalnie. Pomysłowo rozwiązana została scena korridy - prawdziwe zwierzęta na scenie znakomicie zastąpiły mechaniczne byki, czyli wystylizowane motocykle. Mimo to ich pogromca Victor Manuel Blazquez Garcia okazał się toreadorem z krwi i kości.
Marta Nadzieja
Georges Bizet "Carmen", reż. Robert Skolmowski, Opera Wrocławska,
premiera w Hali Ludowej 30 grudnia 2005 r.
Więcej możesz przeczytać w 2/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.