Okazuje się, że w Polsce możemy mieć gazu nawet na 50 lat!
Zamiast czekać, aż Rosjanie w środku zimy odetną dostawy strategicznego paliwa, weźmy się do intensywnych poszukiwań gazu ziemnego u siebie. W Polsce jest go jeszcze mnóstwo - oceniają geolodzy. Krajowe zasoby mogłyby zaspokoić nawet 40-50 proc. zwiększonego popytu na ten surowiec. Byłaby to dla nas świetna polisa ubezpieczeniowa - w razie kłopotów z importem moglibyśmy po nie sięgnąć.
W zeszłym roku zużyliśmy 13,6 mld m3 gazu, z tego 4,3 mld m3 , a więc mniej więcej jedna trzecia, pochodziło z polskich zasobów. Krajowe wydobycie zwiększa się systematycznie od połowy lat 90. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo chce zwiększyć wydobycie gazu do 5,5 mld m3 rocznie w ciągu dwóch lat. - Uruchamiamy 18 nowych złóż na Podkarpaciu i w zachodniej Polsce - informuje Stanisław Radecki, dyrektor Departamentu Poszukiwań Złóż PGNiG. A naukowcy ciągle odkrywają nowe złoża.
Górny pułap prognoz
Przez ostatnie 10 lat znajdowali przeciętnie 4-5 mld m3 tego surowca rocznie. - Mogłoby go być dużo więcej. W Polsce jest jeszcze mnóstwo gazu ukrytego pod ziemią - uważa prof. Wojciech Górecki, geolog z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ile dokładnie? W złożach już odkrytych i udokumentowanych mamy około 110-120 mld m3 surowca (stan na koniec 2005 r.). To niewiele. Gdybyśmy polegali tylko na tych zasobach, spalilibyśmy wszystko w siedem, osiem lat. W takiej sytuacji są na przykład Brytyjczycy, najwięksi producenci gazu w Europie. Ich złoża pod dnem Morza Północnego wyczerpią się za parę lat. Także Amerykanom grozi, że za 10-15 lat zostaną bez własnego gazu.
Tymczasem w Polsce, jak twierdzą badacze, mamy pod ziemią jeszcze dużo złóż gazu, których dotychczas nie udało nam się odnaleźć. Może dlatego że do niedawna szukano mało intensywnie, polegając na tanim imporcie z Rosji. Uczeni określają takie złoża jako zasoby prognostyczne. Ile ich jest? Ostrożne oceny mówią o bilionie metrów sześciennych. Prof. Górecki uważa jednak te szacunki za zaniżone. - Trzy biliony metrów sześciennych to górny pułap naszych prognoz. Surowca może być więc mniej, ale jestem pewien, że czeka nas wiele dużych odkryć - mówi uczony.
Prof. Górecki buduje swój optymizm na podstawie wyników najnowszych badań geofizycznych, dzięki którym zidentyfikowano pod powierzchnią ziemi wiele nowych pułapek złożowych. Tak geolodzy nazywają miejsca, w których gaz może się łatwo zbierać w skałach. - Dzięki nowoczesnej technice i doświadczonej kadrze będziemy wykrywali coraz więcej takich obiecujących struktur geologicznych - uważa prof. Górecki. - Nie wiadomo, czy gaz znajdziemy wszędzie. Prognozy, nawet najlepsze, nie zawsze się sprawdzają. Dopiero próbny odwiert pokazuje, ile naprawdę jest surowca - podkreśla. To normalne ryzyko związane z prowadzeniem poszukiwań ropy i gazu - węglowodorów energetycznych. - Takiego pecha mieliśmy w zeszłym roku w okolicach Pionek na południowym Mazowszu. Wierciliśmy otwór próbny o głębokości około 5 km. Niestety, znaleźliśmy znikome ilości ropy i gazu. Za mało, by opłacało się wydobywać - opowiada Radecki.
Basen czerwonego spągowca
Największych odkryć gazu uczeni spodziewają się w Polsce zachodniej. Znajduje się tu obszar geologiczny zwany basenem czerwonego spągowca. Jego przybliżony zasięg wyznacza linia łącząca Szczecin, Wrocław, Łódź i Toruń. Ciągnie się na zachód aż do Wielkiej Brytanii. Jest zbudowany z porowatego piaskowca o grubości kilku kilometrów. Skały te są w wielu miejscach nasączone gazem. W Holandii w okolicy Gröningen odkryto złoże ponad 1,7 bln m3 gazu. W naszej części basenu znaleziono do tej pory kilkadziesiąt złóż, z których największe mają tylko po 25-30 mld m3 gazu. - W porównaniu z tym, co znajdowaliśmy wcześniej, to i tak dużo. Na początku lat 90. francuscy eksperci na zlecenie Banku Światowego oszacowali nasze zasoby. Stwierdzili, że w Polsce jest najwyżej 20 mld m3 gazu, a w ciągu dziesięciu lat znaleźliśmy go pięć razy tyle - mówi Radecki.
Prof. Jakub Siemek, również z AGH, odnosi się z rezerwą do szacunków prof. Górec-kiego. Jego zdaniem, istotniejsze jest to, jaka część naszych zasobów prognostycznych będzie się nadawała do eksploatacji i czy jej wydobycie będzie uzasadnione ekonomicznie. Prof. Siemek zgadza się jednak, że gazu w Polsce jest prawdopodobnie wystarczająco dużo, by razem z węglem zapewnił Polsce bezpieczeństwo energetyczne na kilka dekad. - Bilion metrów sześciennych to też bardzo dużo - mówi prof. Siemek.
Tandem gazu i węgla da nam jednak światło i ciepło wtedy, gdy poszukiwania tego pierwszego ruszą z kopyta. Z eksplatowanych złóż nie da się już wiele uzyskać.
Gazowa polisa bezpieczeństwa
Na intensywne poszukiwania potrzebne są jednak duże pieniądze. - W latach 2006-2008 zamierzamy przeznaczać na ten cel 540 mln zł rocznie - deklaruje Radecki. Zdaniem naukowców, ta kwota jest zbyt skromna. Tym bardziej że trzeba u nas szukać na głębokości poniżej trzech, a nawet pięciu kilometrów. A odwiert na 5 km to wydatek 40-50 mln zł.
Nie ma co się łudzić, że kiedykolwiek staniemy się samowystarczalni pod względem zaopatrzenia w gaz ziemny. Prof. Górecki ocenia, że gdyby się ostro wziąć do poszukiwań, już w 2012 r. moglibyśmy wydobywać 7--8 mld m3 rocznie. To około 40-50 proc. prognozowanego zużycia tego surowca w Polsce. Własne złoża byłyby jednak dla nas świetną polisą ubezpieczeniową. W razie kłopotów z importem zawsze moglibyśmy do nich sięgnąć. - Aby stało się to realne, PGNiG powinno w większym stopniu współpracować z partnerami zagranicznymi. Konsorcja z udziałem kilku firm dzielą się ryzykiem i ewentualnymi zyskami - mówi prof. Górecki.
Przez najbliższe dekady gaz ziemny będzie najważniejszym surowcem energetycznym. Tak jak w XX wieku ropa rządziła światem, tak w pierwszej połowie obecnego wieku będzie rządził gaz. Dla nas najwłaściwszą strategią byłoby szybkie odkrycie i udokumentowanie posiadanych zasobów tego surowca przy jednoczesnej dywersyfikacji jego importu. Jako posiadacz względnie dużych złóż gazu, a także kraj tranzytowy mamy szansę stać się ważnym graczem w polityce energetycznej. Najpierw trzeba jednak odrobić lekcję: zbudować nowe podziemne magazyny gazu, zainwestować w budowę gazoportu i zacząć rozmowy o dostawach gazu z Norwegii. Powinniśmy też rozważyć inwestycje w energetykę jądrową oraz czyste dla środowiska technologie pozyskiwania węgla. Energia jest podstawowym warunkiem naszego bezpieczeństwa. Trzeba o tym myśleć w perspektywie co najmniej pokolenia. Znając mechanizmy naszej polityki, można się obawiać, że bogate złoża gazu zaczniemy szybko przejadać, zamiast inwestować w rzeczywistą niezależność energetyczną kraju. To dopiero byłoby nieszczęście.
W zeszłym roku zużyliśmy 13,6 mld m3 gazu, z tego 4,3 mld m3 , a więc mniej więcej jedna trzecia, pochodziło z polskich zasobów. Krajowe wydobycie zwiększa się systematycznie od połowy lat 90. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo chce zwiększyć wydobycie gazu do 5,5 mld m3 rocznie w ciągu dwóch lat. - Uruchamiamy 18 nowych złóż na Podkarpaciu i w zachodniej Polsce - informuje Stanisław Radecki, dyrektor Departamentu Poszukiwań Złóż PGNiG. A naukowcy ciągle odkrywają nowe złoża.
Górny pułap prognoz
Przez ostatnie 10 lat znajdowali przeciętnie 4-5 mld m3 tego surowca rocznie. - Mogłoby go być dużo więcej. W Polsce jest jeszcze mnóstwo gazu ukrytego pod ziemią - uważa prof. Wojciech Górecki, geolog z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ile dokładnie? W złożach już odkrytych i udokumentowanych mamy około 110-120 mld m3 surowca (stan na koniec 2005 r.). To niewiele. Gdybyśmy polegali tylko na tych zasobach, spalilibyśmy wszystko w siedem, osiem lat. W takiej sytuacji są na przykład Brytyjczycy, najwięksi producenci gazu w Europie. Ich złoża pod dnem Morza Północnego wyczerpią się za parę lat. Także Amerykanom grozi, że za 10-15 lat zostaną bez własnego gazu.
Tymczasem w Polsce, jak twierdzą badacze, mamy pod ziemią jeszcze dużo złóż gazu, których dotychczas nie udało nam się odnaleźć. Może dlatego że do niedawna szukano mało intensywnie, polegając na tanim imporcie z Rosji. Uczeni określają takie złoża jako zasoby prognostyczne. Ile ich jest? Ostrożne oceny mówią o bilionie metrów sześciennych. Prof. Górecki uważa jednak te szacunki za zaniżone. - Trzy biliony metrów sześciennych to górny pułap naszych prognoz. Surowca może być więc mniej, ale jestem pewien, że czeka nas wiele dużych odkryć - mówi uczony.
Prof. Górecki buduje swój optymizm na podstawie wyników najnowszych badań geofizycznych, dzięki którym zidentyfikowano pod powierzchnią ziemi wiele nowych pułapek złożowych. Tak geolodzy nazywają miejsca, w których gaz może się łatwo zbierać w skałach. - Dzięki nowoczesnej technice i doświadczonej kadrze będziemy wykrywali coraz więcej takich obiecujących struktur geologicznych - uważa prof. Górecki. - Nie wiadomo, czy gaz znajdziemy wszędzie. Prognozy, nawet najlepsze, nie zawsze się sprawdzają. Dopiero próbny odwiert pokazuje, ile naprawdę jest surowca - podkreśla. To normalne ryzyko związane z prowadzeniem poszukiwań ropy i gazu - węglowodorów energetycznych. - Takiego pecha mieliśmy w zeszłym roku w okolicach Pionek na południowym Mazowszu. Wierciliśmy otwór próbny o głębokości około 5 km. Niestety, znaleźliśmy znikome ilości ropy i gazu. Za mało, by opłacało się wydobywać - opowiada Radecki.
Basen czerwonego spągowca
Największych odkryć gazu uczeni spodziewają się w Polsce zachodniej. Znajduje się tu obszar geologiczny zwany basenem czerwonego spągowca. Jego przybliżony zasięg wyznacza linia łącząca Szczecin, Wrocław, Łódź i Toruń. Ciągnie się na zachód aż do Wielkiej Brytanii. Jest zbudowany z porowatego piaskowca o grubości kilku kilometrów. Skały te są w wielu miejscach nasączone gazem. W Holandii w okolicy Gröningen odkryto złoże ponad 1,7 bln m3 gazu. W naszej części basenu znaleziono do tej pory kilkadziesiąt złóż, z których największe mają tylko po 25-30 mld m3 gazu. - W porównaniu z tym, co znajdowaliśmy wcześniej, to i tak dużo. Na początku lat 90. francuscy eksperci na zlecenie Banku Światowego oszacowali nasze zasoby. Stwierdzili, że w Polsce jest najwyżej 20 mld m3 gazu, a w ciągu dziesięciu lat znaleźliśmy go pięć razy tyle - mówi Radecki.
Prof. Jakub Siemek, również z AGH, odnosi się z rezerwą do szacunków prof. Górec-kiego. Jego zdaniem, istotniejsze jest to, jaka część naszych zasobów prognostycznych będzie się nadawała do eksploatacji i czy jej wydobycie będzie uzasadnione ekonomicznie. Prof. Siemek zgadza się jednak, że gazu w Polsce jest prawdopodobnie wystarczająco dużo, by razem z węglem zapewnił Polsce bezpieczeństwo energetyczne na kilka dekad. - Bilion metrów sześciennych to też bardzo dużo - mówi prof. Siemek.
Tandem gazu i węgla da nam jednak światło i ciepło wtedy, gdy poszukiwania tego pierwszego ruszą z kopyta. Z eksplatowanych złóż nie da się już wiele uzyskać.
Gazowa polisa bezpieczeństwa
Na intensywne poszukiwania potrzebne są jednak duże pieniądze. - W latach 2006-2008 zamierzamy przeznaczać na ten cel 540 mln zł rocznie - deklaruje Radecki. Zdaniem naukowców, ta kwota jest zbyt skromna. Tym bardziej że trzeba u nas szukać na głębokości poniżej trzech, a nawet pięciu kilometrów. A odwiert na 5 km to wydatek 40-50 mln zł.
Nie ma co się łudzić, że kiedykolwiek staniemy się samowystarczalni pod względem zaopatrzenia w gaz ziemny. Prof. Górecki ocenia, że gdyby się ostro wziąć do poszukiwań, już w 2012 r. moglibyśmy wydobywać 7--8 mld m3 rocznie. To około 40-50 proc. prognozowanego zużycia tego surowca w Polsce. Własne złoża byłyby jednak dla nas świetną polisą ubezpieczeniową. W razie kłopotów z importem zawsze moglibyśmy do nich sięgnąć. - Aby stało się to realne, PGNiG powinno w większym stopniu współpracować z partnerami zagranicznymi. Konsorcja z udziałem kilku firm dzielą się ryzykiem i ewentualnymi zyskami - mówi prof. Górecki.
Przez najbliższe dekady gaz ziemny będzie najważniejszym surowcem energetycznym. Tak jak w XX wieku ropa rządziła światem, tak w pierwszej połowie obecnego wieku będzie rządził gaz. Dla nas najwłaściwszą strategią byłoby szybkie odkrycie i udokumentowanie posiadanych zasobów tego surowca przy jednoczesnej dywersyfikacji jego importu. Jako posiadacz względnie dużych złóż gazu, a także kraj tranzytowy mamy szansę stać się ważnym graczem w polityce energetycznej. Najpierw trzeba jednak odrobić lekcję: zbudować nowe podziemne magazyny gazu, zainwestować w budowę gazoportu i zacząć rozmowy o dostawach gazu z Norwegii. Powinniśmy też rozważyć inwestycje w energetykę jądrową oraz czyste dla środowiska technologie pozyskiwania węgla. Energia jest podstawowym warunkiem naszego bezpieczeństwa. Trzeba o tym myśleć w perspektywie co najmniej pokolenia. Znając mechanizmy naszej polityki, można się obawiać, że bogate złoża gazu zaczniemy szybko przejadać, zamiast inwestować w rzeczywistą niezależność energetyczną kraju. To dopiero byłoby nieszczęście.
SKAŁY NIE CHCĄ ODDAĆ GAZU |
---|
Znaczne ilości gazu ziemnego mogą być uwięzione w mało przepuszczalnych skałach. "Jest go tam sporo, lecz do niedawna nie było wiadomo, jak się do niego dobrać" - mówi prof. Nafi Toksöz z Massachusetts Institute of Technology. Zespół z MIT testuje udoskonaloną technikę poszukiwania gazu za pomocą badań sejsmicznych. Badacze nawiercają otwory w ziemi i mierzą w nich za pomocą specjalnej aparatury odbite od skał fale akustyczne. Surowiec, o którym mówi amerykański badacz, to tzw. tight gas, czyli gaz ściśnięty w skałach o małej porowatości. Wcześniej kompletnie go ignorowano, sądząc, że jego zasoby są niewielkie. Nowe pomiary pokazują jednak, że tych resztek wartych skonsumowania może być dużo, więc zainteresowanie nimi rośnie. Toksöz to jeden z wielu uczonych na świecie próbujących zbadać, jak się dobrać do trudno dostępnych zasobów gazu. Można je uwolnić różnymi sposobami, np. pompując pod ziemię olbrzymie ilości wody, która rozsadza skały. Czy w Polsce jest tight gas? - Dotychczas nikt tego nie sprawdzał. Plany tego typu badań ma nasz instytut. Na początek chcielibyśmy wykonać takie analizy na Lubelszczyźnie - mówi Piotr Krzywiec z Państwowego Instytutu Geologicznego. Ile potrafi zdziałać współczesna technika, pokazuje przykład znanych od dawna najbogatszych złóż gazu ziemnego pod Przemyślem. W głębi ziemi zidentyfikowano tam około 20 poziomów gazonośnych, zdyskwalifikowanych wcześniej jako mało wartościowe. Naukowcy wrócili tam jednak ostatnio wyposażeni w najnowsze metody interpretacji danych sejsmicznych. - Przyjrzeli się tym teoretycznie bezwartościowym poziomom. Zrobiliśmy więc próbne odwierty i trafiliśmy na spore ilości gazu. - mówi Stanisław Radecki, dyrektor Departamentu Poszukiwań Złóż Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Największych odkryć gazu uczeni spodziewają się w zachodniej Polsce, gdzie znajduje się obszar zwany basenem czerwonego spągowca |
Więcej możesz przeczytać w 41/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.