Komitet Noblowski przyznaje nagrody w takim stylu, w jakim Hitchcock kręcił thrillery - potęguje napięcie i zaskakuje
Gdyby bukmacherzy przyjmowali zakłady, kto otrzyma naukową Nagrodę Nobla, najwięcej wygraliby ci, którzy postawiliby na badaczy najrzadziej wymienianych wśród kandydatów. Od kilku lat za pewnych zwycięzców są uznawani Craig Venter i Francis Collins, którzy ustalili sekwencję ludzkiego genomu. W tym roku pierwszy raz od czterech lat uhonorowano uczonych prowadzących badania w dziedzinie genetyki. Zamiast Ventera i Collinsa nagrodę otrzymali jednak Craig Mello i Andrew Fire, którzy odkryli, że za pomocą krótkich odcinków RNA można wyłączyć wadliwe geny, np. odpowiedzialne za powstawanie nowotworów, i w ten sposób zahamować rozwój choroby.
Przyznanie nagrody za to odkrycie prawdopodobnie przyspieszyło to, że już trwają badania nad lekami ograniczającymi działanie szkodliwych genów. Firmy farmaceutyczne, w tym Celon Pharma w Polsce, zapowiadają wprowadzenie ich na rynek najpóźniej za pięć lat. - Badania nad rolą RNA w ujawnianiu genów to najdynamiczniej rozwijająca się gałąź badań genetycznych - mówi prof. Marek Figlerowicz z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu. Badania nad RNA prowadzili już w latach 60. Roy Britten i Eric Davidson, odkrywcy wpływu kwasu rybonukleinowego na ujawnianie się genów. Nie opublikowali oni jednak swoich badań - wyniki były wtedy tak zaskakujące, że uczeni obawiali się posądzenia o błędy w prowadzeniu doświadczeń.
RNA i Wielki Wybuch
Zaskoczeniem jest przyznanie tegorocznej nagrody z chemii Rogerowi Kornbergowi (synowi Arthura Korbnerga, który w 1959 r. otrzymał Nagrodę Nobla wspólnie z Severo Ochoa za poznanie mechanizmu syntezy DNA i RNA). Niektórzy uważają, że jest ona rekompensatą Szwedzkiej Akademii Nauk za ubiegłą dekadę, kiedy faworyzowano odkrycia przydatne przede wszystkim w przemyśle. Kornberg odkrył enzymy czuwające nad prawidłowym działaniem ludzkich genów. Jeśli te enzymy szwankują, przekazują fałszywą informację, a to może prowadzić m.in. do rozwoju nowotworów i chorób układu krążenia.
Nagroda Nobla w dziedzinie fizyki dla Johna Mathera i George'a Smoota za wykrycie promieniowania z początków Wielkiego Wybuchu jest tym większym zaskoczeniem, że kosmologia nigdy nie była szczególnie doceniana przez Komitet Noblowski. Ostatnio uczeni z tej dziedziny otrzymali prestiżową nagrodę w 1978 r. za odkrycie resztkowego promieniowania termicznego, które stało się podstawą badań tegorocznych laureatów. Wtedy Arno Allan Penzias i Robert Woodrow Wilson usłyszeli szum w antenie radiowej i zinterpretowali go jako promieniowanie pochodzące z pierwszych 200 tys. lat po Wielkim Wybuchu. - O tegorocznej nagrodzie przesądziły najprawdopodobniej dane otrzymane z w 2003 r. z satelity WMAP, który wyruszył w przestrzeń kosmiczną kilka lat po COBE i potwierdził zebrane przez niego informacje - mówi dr Stanisław Bajtlik z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie.
Mather i Smoot potwierdzili teorię opracowaną przez polskich kosmologów. Krzysztof Górski i Roman Juszkiewicz z Centrum Astronomicznego PAN im. Mikołaja Kopernika trzy lata przed sensacyjnym odkryciem noblistów przewidzieli, że mikrofalowe promieniowanie tła wypełniające cały wszechświat i docierające do nas sprzed ok. 15 mld lat w niektórych fragmentach jest silniejsze, ale zaledwie o jedną stutysięczną stopnia. Miejsca, gdzie temperatura promieniowania jest wyższa, to te, w których pojawiały się pierwsze zalążki materii. Polacy opublikowali badania w amerykańskim magazynie "Astrophysical Journal". Komitet Noblowski nie przyznał im nagrody, ponieważ naukowcy dysponowali jedynie teorią. Hipoteza postawiona przez polskich uczonych pomogła tegorocznym laureatom stworzyć odpowiednio czujnego satelitę o nazwie COBE, który był w stanie odczytać te mikroskopijne odchylenia promieniowania.
Salon pominiętych
46-letni Mello i o rok starszy Fire są jednymi z najmłodszych noblistów od 1973 r., kiedy w dziedzinie fizyki nagrodzono 33-letniego Briana Josephsona. Zwykle na uznanie Komitetu Noblowskiego uczeni czekają nawet ponad 30 lat. Najstarszym dotychczas laureatem był Raymond Davis, który został uhonorowany w wieku 88 lat za wykrycie neutrin w kosmosie oraz za udział w odkryciu źródeł promieniowania X. Zaledwie o siedem lat młodszy był Yves Chauvin, zeszłoroczny laureat Nagrody Nobla z chemii, który na uhonorowanie czekał 35 lat. Aż 53 lata na nagrodę za wynalezienie mikroskopu elektronowego czekał Ernst Ruska. Fizycy żartują, że komitet zwlekał tak długo, żeby przy życiu został tylko jeden z dwudziestu wynalazców tego urządzenia.
Wiele odkryć jest zasługą zespołu badaczy, a do nagrody można wyznaczyć nie więcej niź trzy osoby. Coraz częściej budzi to kontrowersje. Tak było w zeszłym roku, kiedy dyskusję rozpętało wyróżnienie dla Roya Glaubera za opis zachowania cząstek światła. Jak się okazało, uczony w swojej pracy z 1963 r. często cytował Georga Sudarshana, uczonego z Indii, którego nie wzięto pod uwagę przy rozdzielaniu laurów. W 2001 r. nagrody z medycyny za epokowe prace nad białkami CDK napędzającymi cykl komórkowy przyznano trzem badaczom: Lelandowi Hartwellowi oraz Paulowi Nurse'owi i Timowi Huntowi. Pominięto Yoshio Masui, bez którego badań trzej nobliści nie byliby w stanie odkryć genów kodujących CDK u myszy i ludzi. Dwa lata temu za odkrycie mechanizmu niszczenia białka w komórkach uhonorowano dwóch Izraelczyków: Aarona Ciechanovera i Avrama Herska, oraz Amerykanina Irwina Rose'a. Najważniejszym współautorem badań był jednak Aleksander Varshavsky z California Institute of Technology. To on odkrył, że komórka ustala sposób degradacji białek. Podobnie było z nagrodą z chemii w 2002 r. Do badań nad makrocząsteczkami biologicznymi i rozwojem metod spektometrii, oprócz nagrodzonych Johna Fenna i Koichi Tanaki, przyczynili się Franz Hillenkamp i Michael Karas z Uniwersytetu we Frankfurcie. Sztokholmskie jury jednak ich pominęło.
Uczeni na medal
Niedocenieni przez Komitet Noblowski naukowcy są honorowani innymi cenionymi nagrodami, takimi jak Albert Lasker Award oraz nagrody Paula Ehrlicha i Roberta Kocha. Te wyróżnienia tylko czasami są przepowiednią Nobla. Tegoroczni laureaci w dziedzinie fizyki i chemii nie zostali zdobywcami żadnego z nich. Z kolei Barry Marshall, współodkrywca Helicobacter pylori, dziesięć lat przed Nagrodą Nobla otrzymał nagrodę Fundacji Laskera. Frank Wilczek i David Gross, nobliści w dziedzinie fizyki z 2004 r., byli laureatami Medalu Diraca przyznawanego przez włoskie Międzynarodowe Centrum Fizyki Teoretycznej. Komitet Noblowski lubi zaskakiwać, bo to zwiększa zainteresowanie najstarszą i najbardziej prestiżową nagrodą naukową.
Przyznanie nagrody za to odkrycie prawdopodobnie przyspieszyło to, że już trwają badania nad lekami ograniczającymi działanie szkodliwych genów. Firmy farmaceutyczne, w tym Celon Pharma w Polsce, zapowiadają wprowadzenie ich na rynek najpóźniej za pięć lat. - Badania nad rolą RNA w ujawnianiu genów to najdynamiczniej rozwijająca się gałąź badań genetycznych - mówi prof. Marek Figlerowicz z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu. Badania nad RNA prowadzili już w latach 60. Roy Britten i Eric Davidson, odkrywcy wpływu kwasu rybonukleinowego na ujawnianie się genów. Nie opublikowali oni jednak swoich badań - wyniki były wtedy tak zaskakujące, że uczeni obawiali się posądzenia o błędy w prowadzeniu doświadczeń.
RNA i Wielki Wybuch
Zaskoczeniem jest przyznanie tegorocznej nagrody z chemii Rogerowi Kornbergowi (synowi Arthura Korbnerga, który w 1959 r. otrzymał Nagrodę Nobla wspólnie z Severo Ochoa za poznanie mechanizmu syntezy DNA i RNA). Niektórzy uważają, że jest ona rekompensatą Szwedzkiej Akademii Nauk za ubiegłą dekadę, kiedy faworyzowano odkrycia przydatne przede wszystkim w przemyśle. Kornberg odkrył enzymy czuwające nad prawidłowym działaniem ludzkich genów. Jeśli te enzymy szwankują, przekazują fałszywą informację, a to może prowadzić m.in. do rozwoju nowotworów i chorób układu krążenia.
Nagroda Nobla w dziedzinie fizyki dla Johna Mathera i George'a Smoota za wykrycie promieniowania z początków Wielkiego Wybuchu jest tym większym zaskoczeniem, że kosmologia nigdy nie była szczególnie doceniana przez Komitet Noblowski. Ostatnio uczeni z tej dziedziny otrzymali prestiżową nagrodę w 1978 r. za odkrycie resztkowego promieniowania termicznego, które stało się podstawą badań tegorocznych laureatów. Wtedy Arno Allan Penzias i Robert Woodrow Wilson usłyszeli szum w antenie radiowej i zinterpretowali go jako promieniowanie pochodzące z pierwszych 200 tys. lat po Wielkim Wybuchu. - O tegorocznej nagrodzie przesądziły najprawdopodobniej dane otrzymane z w 2003 r. z satelity WMAP, który wyruszył w przestrzeń kosmiczną kilka lat po COBE i potwierdził zebrane przez niego informacje - mówi dr Stanisław Bajtlik z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie.
Mather i Smoot potwierdzili teorię opracowaną przez polskich kosmologów. Krzysztof Górski i Roman Juszkiewicz z Centrum Astronomicznego PAN im. Mikołaja Kopernika trzy lata przed sensacyjnym odkryciem noblistów przewidzieli, że mikrofalowe promieniowanie tła wypełniające cały wszechświat i docierające do nas sprzed ok. 15 mld lat w niektórych fragmentach jest silniejsze, ale zaledwie o jedną stutysięczną stopnia. Miejsca, gdzie temperatura promieniowania jest wyższa, to te, w których pojawiały się pierwsze zalążki materii. Polacy opublikowali badania w amerykańskim magazynie "Astrophysical Journal". Komitet Noblowski nie przyznał im nagrody, ponieważ naukowcy dysponowali jedynie teorią. Hipoteza postawiona przez polskich uczonych pomogła tegorocznym laureatom stworzyć odpowiednio czujnego satelitę o nazwie COBE, który był w stanie odczytać te mikroskopijne odchylenia promieniowania.
Salon pominiętych
46-letni Mello i o rok starszy Fire są jednymi z najmłodszych noblistów od 1973 r., kiedy w dziedzinie fizyki nagrodzono 33-letniego Briana Josephsona. Zwykle na uznanie Komitetu Noblowskiego uczeni czekają nawet ponad 30 lat. Najstarszym dotychczas laureatem był Raymond Davis, który został uhonorowany w wieku 88 lat za wykrycie neutrin w kosmosie oraz za udział w odkryciu źródeł promieniowania X. Zaledwie o siedem lat młodszy był Yves Chauvin, zeszłoroczny laureat Nagrody Nobla z chemii, który na uhonorowanie czekał 35 lat. Aż 53 lata na nagrodę za wynalezienie mikroskopu elektronowego czekał Ernst Ruska. Fizycy żartują, że komitet zwlekał tak długo, żeby przy życiu został tylko jeden z dwudziestu wynalazców tego urządzenia.
Wiele odkryć jest zasługą zespołu badaczy, a do nagrody można wyznaczyć nie więcej niź trzy osoby. Coraz częściej budzi to kontrowersje. Tak było w zeszłym roku, kiedy dyskusję rozpętało wyróżnienie dla Roya Glaubera za opis zachowania cząstek światła. Jak się okazało, uczony w swojej pracy z 1963 r. często cytował Georga Sudarshana, uczonego z Indii, którego nie wzięto pod uwagę przy rozdzielaniu laurów. W 2001 r. nagrody z medycyny za epokowe prace nad białkami CDK napędzającymi cykl komórkowy przyznano trzem badaczom: Lelandowi Hartwellowi oraz Paulowi Nurse'owi i Timowi Huntowi. Pominięto Yoshio Masui, bez którego badań trzej nobliści nie byliby w stanie odkryć genów kodujących CDK u myszy i ludzi. Dwa lata temu za odkrycie mechanizmu niszczenia białka w komórkach uhonorowano dwóch Izraelczyków: Aarona Ciechanovera i Avrama Herska, oraz Amerykanina Irwina Rose'a. Najważniejszym współautorem badań był jednak Aleksander Varshavsky z California Institute of Technology. To on odkrył, że komórka ustala sposób degradacji białek. Podobnie było z nagrodą z chemii w 2002 r. Do badań nad makrocząsteczkami biologicznymi i rozwojem metod spektometrii, oprócz nagrodzonych Johna Fenna i Koichi Tanaki, przyczynili się Franz Hillenkamp i Michael Karas z Uniwersytetu we Frankfurcie. Sztokholmskie jury jednak ich pominęło.
Uczeni na medal
Niedocenieni przez Komitet Noblowski naukowcy są honorowani innymi cenionymi nagrodami, takimi jak Albert Lasker Award oraz nagrody Paula Ehrlicha i Roberta Kocha. Te wyróżnienia tylko czasami są przepowiednią Nobla. Tegoroczni laureaci w dziedzinie fizyki i chemii nie zostali zdobywcami żadnego z nich. Z kolei Barry Marshall, współodkrywca Helicobacter pylori, dziesięć lat przed Nagrodą Nobla otrzymał nagrodę Fundacji Laskera. Frank Wilczek i David Gross, nobliści w dziedzinie fizyki z 2004 r., byli laureatami Medalu Diraca przyznawanego przez włoskie Międzynarodowe Centrum Fizyki Teoretycznej. Komitet Noblowski lubi zaskakiwać, bo to zwiększa zainteresowanie najstarszą i najbardziej prestiżową nagrodą naukową.
WPROST EXTRA |
---|
Laureaci Nagrody Nobla w 2006 roku
Alfred Nobel polecił w swoim testamencie, by całość jego majątku została zainwestowana w bezpieczne papiery wartościowe, a odsetki od tych inwestycji były co roku rozdzielane jako nagrody dla osób, które "wyświadczyły ludzkości największe dobrodziejstwa". W tym roku wartość Nagrody Nobla wynosi 10 mln koron szwedzkich (ok. 1,3 mln dolarów amerykańskich). Kwota ta zmienia się w zależności od zysków uzyskanych przez Fundację Nobla w danym roku. W roku 1901 wynosiła ona 150 000 ówczesnych koron szwedzkich - co stanowiło równowartość ok. 40 000 ówczesnych dolarów USA. W kolejnych latach spadała z powodu inflacji walut. Od lat 50. zeszłego wieku zaczęła ponownie rosnąć i w latach 90 przekroczyła 1 milion dolarów. Laureaci Nagrody Nobla część pieniędzy przeznaczają zwykle na cele charytatywne. Jednym z niewielu był Günter Blobel, który całą nagrodę zdobytą w 1999 r. przeznaczył na odbudowę zniszczeń Drezna dokonanych podczas II wojny światowej. Z kolei Paul Greengard, noblista z 2000 r., oddał pieniądze Uniwersytetowi Rockefellera, na którym pracował. Większość noblistów sporą część pieniędzy przeznacza na prezenty dla rodziny i spełnianie swoich marzeń. Philip Sharp, noblista z 1993 r., kupił 90-letni dom z ogrodem. Sir Paul Nurse, zdobywca medycznego Nobla z 2001 r., sprawił sobie ekstrawagancki motocykl, a Richard Roberts, laureat w dziedzinie medycyny w 1993 r., założył przed domem pole do gry w krykieta. Gala zwycięzców Uroczystości wręczenia Nagród Nobla odbywają się co roku 10 grudnia, w rocznicę śmierci ich fundatora Alfreda Nobla, w Sztokholmie i w Oslo. W Sztokholmie honorowe dyplomy i medale wręcza laureatom król Szwecji. Następnie w Sali Błękitnej sztokholmskiego ratusza odbywa się przyjęcie. Pierwszy toast wznosi burmistrz miasta na cześć króla, a drugi ku pamięci Alfreda Nobla. W ceremonii wręczania Nagród Nobla bierze udział ok. 2000 osób. Wśród nich znajduje się 250 szwedzkich studentów, wybranych w drodze losowania. Testament dla ludzkości Zasady przyznawania Nagród Nobla wręczanych w Sztokholmie zatwierdził w roku 1900 król Szwecji Oskar II. Zgodnie z pozostawionym przez fundatora testamentem są one przyznawane przez cztery instytucje: nagrody w dziedzinie fizyki i chemii przez Szwedzką Akademię Nauk, nagroda w dziedzinie medycyny i fizjologii przez Instytut Karolinska w Sztokholmie, w dziedzinie literatury przez Szwedzką Akademię Literatury, a Pokojowa Nagroda Nobla jest przyznawana przez pięcioosobowy komitet wybierany przez parlament Norwegii spośród zasiadających w nim posłów. Każda ze zgłoszonych kandydatur jest rozpatrywana przez jeden z pięciu Komitetów Noblowskich. |
Więcej możesz przeczytać w 41/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.